wtorek, 3 marca 2015

Hasztag bekazmojegofaceta

Wszystko mi się poprzestawiało. Kładę się spać o czwartej, wstaję o dwunastej. Przez większość dnia tłukę w klawiaturę (wczoraj zatłukłam jedną na amen, dziś po znajomych szukałam "nowej"), ale najbardziej produktywna jestem po osiemnastej-dziewiętnastej, kiedy wiem, że wszystko inne mam już z głowy: nie muszę już nigdzie wychodzić, gotować obiadu, wyrzucać śmieci, rozwieszać prania. Choć bardzo bym chciała.

Znowu zostałam sama. Wu przed wyjazdem wysprzątał mi mieszkanie i zrobił (sam, bo ja byłam za bardzo zajęta) takie zapasy, że spokojnie przez dwa tygodnie nie musiałabym wychodzić z domu. Nawet po chleb, bo od początku roku pieczemy sami. Szczerze mówiąc, kiedy czytam te wszystkie wpisy na blogach czy fejsach, w których dziewczyny narzekają na swoich facetów, nawet z przymrużeniem oka, to najpierw myślę sobie, wow, Słomka, może i stałaś w złej kolejce, jak rozdawali urodę, ale z mężczyzną to się nie pomyliłaś.

A potem przychodzi chwila refleksji: co takiego musiałoby się zdarzyć, żebym nagle zaczęła choćby chcieć naigrywać się z najbliższej mi osoby, i to na forum publicznym. Chyba utrata piątej klepki. Tak dla jasności dodam, że mojej. No naprawdę, po co to komu? Chcesz wyładować frustrację? A może pokazać, jaka jesteś cool wyluzowana i w dodatku lepsza, bo się znasz na pięćdziesięciu rodzajach (twarzach) odżywek do włosów? Czo ten faceteł, jak on mógł nie wiedzieć, że się takiej z SLS-em nie kupuje? Heheszki, śmiejmy się wszystkie razem z nieporadnych facetów i dorzucajmy swoje historie. O tak, mój to ostatnio zrobił wielkie oczy, jak go poprosiłam o zakup płynu micelarnego, on zna tylko płyn chłodniczy, płyn hamulcowy i płyn do mycia naczyń (chociaż w wypadku tego ostatniego sprawia wrażenie, jakby było inaczej). Kciuk w górę, a mój to się obruszył, jak mu kazałam kupić tampony. Poklepmy się wszystkie po pleckach i ze zrozumieniem pokiwajmy głowami... Kurde, laski, idźcie sobie jedna z drugą na ploty, zamiast się w internecie licytować. Poza tym może najpierw pośmiejecie się z siebie, a dopiero potem zaczniecie drzeć łacha z tych swoich najukochańszych miśków. Aaa, że sama jesteś idealna, to nie ma z czego? No to przepraszam. Tylko jeśli chcesz robić wiwisekcję natury męskiej na jego przykładzie, to może najpierw zapytaj go o zgodę. Ciekawe, czy będzie szczęśliwy, że taka beka z niego na Twoim fanpejdżu.

Ale może ja się nie znam. Może inni mają ten dystans, którego mi brakuje. Może - odwracając sytuację, bo w drugą stronę też to działa najwyraźniej - dziewczynie Kordiana czy Konrada, sama już nie pamiętam, nie przeszkadza, że facet robi z niej pośmiewisko. Może ona w ogóle nie istnieje. Skąd mogę wiedzieć? Czytałam raptem trzy wpisy, a się wypowiadam.

Jedno wiem na pewno. Ja tak nie potrafię i nie chcę potrafić. Mama uczyła, nie krzywdź innych ludzi, toteż się staram, z różnym skutkiem, ale się staram. Skoro obcemu nie chcę robić przykrości, to czemu mam robić najbliższym? Poza tym Mama mówiła, nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe. I ja bym nie chciała, żeby mój mężczyzna tak się mną "chwalił". Moja miłość zbudowana jest między innymi na szacunku. Nie wyśmiewam, nie wytykam palcem. Może po prostu innych takie rzeczy kręcą i nic mi do tego. No właśnie, co nas kręci, co nas podnieca.

Mnie na przykład to, co znalazłam kilka dni temu w zamrażalniku:

Na rosole nr 1.
Na rosole nr 2.
Przewrotnie, bo na schabie.



Popłakałam się. I tutaj taki eksperyment społeczny: myślicie, że ze śmiechu czy ze wzruszenia?


Pozdrawiam ciepło
Słom
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...