Zanim zrobiłam tamto "ostatnie zdjęcie", to padło jeszcze kilka innych (tak ze trzydzieści). Nic szczególnego, ale wydaje mi się, że tym razem prędzej uwierzycie w dwa kolory. Niestety to był jeden z tych smętnych dni, które jeszcze do niedawna przychodziły jeden za drugim.
![]() |
Toskafke? |
Oba lakiery od Colour Alike, oba z kolekcji holograficznych. Jaśniejszy to 530 jak mus to mus (kolekcja Hej żel holo) i ciemniejszy 503 o w bombkę! (zeszłoroczna kolekcja świąteczna Hola hola). Pyłek na zdjęciach widać tak dobrze, jak mój gradient...
Przytul. |
Tak jak mówiłam poprzednio, sprawcą "ściągniętych" końcówek jest sesz, moje codzienne zajęcia nie mają z tym nic wspólnego. Zdobienie jest jeszcze bardzo świeże, nie zdążyłam go poniszczyć.
Okej, pyłek widać, ale się nie błyszczy. Pewnie by się błyszczał, gdybym była fotografem. |
Gradient można ugryźć na różne sposoby, ale najsensowniejszy wydał mi się ten opisany przez Sammy z The Nailasaurus (chyba jeszcze Wam tego nie mówiłam, ale uwielbiam jej zdobienia). Polecam tę metodę wszystkim, którzy chcą spróbować po raz pierwszy albo robili inaczej i czują, że coś poszło nie tak. Najgorsze w tym wszystkim jest czyszczenie skórek, reszta to bułka z masłem, obiecuję.
Buziaki,
Słom