Gotować.
Nieprzyzwoite zdjęcie orzechów w negliżu. |
Kurza twarz, jak #lajfstajlowo. Nie dość, że robię zdjęcia jedzenia, to jeszcze sama to jedzenie przygotowuję. Myślę, że wiele osób dookoła jest w szoku, przy czym ja w największym. Nigdy nie miałam problemów z pieczeniem na przykład. To znaczy momentami problemy się pojawiały, zwłaszcza jak nasz piekarnik doszedł do wniosku, że wykorzystywanie wszystkich grzałek oznacza pójście na łatwiznę, a utrzymywanie niskiej temperatury jest znacznie bardziej interesujące niż ostre grzanie. I kiedy jemu robiło się zimno, nam robiło się gorąco. Takie czary, proszę państwa. Czarownik nie piekarnik.
Poezja cytrynowa. |
Także pieczenie ciast i montowanie deserów zawsze było fajne, nawet jeśli nie zawsze szło gładko, natomiast gotowanie nieszczególnie mnie pociągało. Być może potrzebowałam bodźca w postaci zafascynowanej osoby, a być może pustej kuchni. Lubię zasięgać fachowej porady u bardziej doświadczonych ludzi, ale patrzenie na ręce działa na mnie odpychająco.
W połowie jedzenia uświadomiłam sobie, że chciałabym zrobić zdjęcie. |
Nieco się pozmieniało przez te ostatnie dwa miesiące. Z internetu, który w pewnym momencie zrobił się odpychający, uciekłam do kuchni, ale bez obawy, nie zamierzam prowadzić bloga kulinarnego, bo chociaż czasami żartuję sobie, że teraz już jestem trochę takim małym kucharzem, to jednak moje kucharzenie polega głównie na odwzorowywaniu przepisów, a nie tworzeniu własnych. Owszem, zdarza mi się modyfikować, ale absolutnie nie uważam, żeby to uprawniało mnie do pisania o gotowaniu, nawet jeśli właśnie to robię, huehue.
To właściwie składanka dwóch obiadów z łososiem w roli głównej. |
Na koniec muszę się jeszcze do czegoś przyznać. Przyznawałam się już do tego na instagramie, więc to nie powinno być trudne. Otóż oznajmiam wszem wobec, że stałam się psychofanką Kuchni Lidla. Fakt, nikt mi nie płaci za ten wpis (życiowy przegryw), ale na szczęście można jeszcze polecać rzeczy bez oczekiwania korzyści materialnej w zamian. Przez jakieś osiem tygodni tłukłam przepis za przepisem i mogę śmiało powiedzieć, że wyszło mi to na dobre, zwłaszcza że niektóre z nich wcale nie są dla początkujących, moim skromnym zdaniem. Mini kurs kulinarny. Jeszcze pięćdziesiąt takich kursów i będę mogła szczerze powiedzieć, że coś tam umiem!
Można też obdarować Innych. |
Na zdjęciach widzicie:
- orzechy uprażone w piekarniku do słynnej nutelli z Jadłonomii (ciekawe, czy zakupię książkę)
- tartę cytrynową (niebo w gębie)
- zrazy alpejskie w sosie pieczarkowo-szpinakowym (ten przepis zachwycił również moją Mamę)
- łososia z prażonym kalafiorem i salsą z kiszonego ogórka i suszonych pomidorów (za salsę dam się pokroić)
- fasolę i sałatkę z buraków z tego przepisu
- różne ciastka (najlepsze, wielkanocne i radosne)
I żeby nie było tak różowo, to na koniec dorzucę zdjęcie małej katastrofy śniadaniowej. Bardzo lubię pieprz, ale w tej ilości nie jestem w stanie go przeskoczyć.
Pieprz na łożu z kanapek z żółtym serem i kiszonym ogórkiem. Pieprzniczkę szlag trafił, a chleb domowy. |
Mam nadzieję, że burczy Wam w brzuchach.
Całusy,
Słomka
oczywiście, że burczy mi w brzuchu.. równie oczywiste jest to, że u mnie ciemna noc się zbliża..
OdpowiedzUsuńtakie zycie ;)
ale może na śniadanie zrobię kanapki z pieprzem :3 lubie pieprz
kupiłam dzisiaj sokownik/sokowirówkę/coścorobisokzewszystkiego i zaczynam nowy rozdział w życiu :D bo amerykańskie jedzenie w bardzo okrutny i ordynarny sposób po dwóch miesiącach zmaterializowało się w moich udach, brzuchu i pupie.. #przegryw
ehhhh.. nawet nie wiesz ile dałabym za Lidla.. chciaż jednego, małego Lidla.. albo Biedronkę ^^
Mnie wystarczyły trzy miesiące w Stanach, żeby wrócić do Polski w ciąży (spożywczej), także nie zazdraszczam. Ciekawe, co by było gdybyś jeszcze jadła słodkie? Trzymam kciuki, żeby już nic nie przyrastało :)
Usuńtrzymaj mocno :)
Usuńmam nadzięję, że mi już nic nie urośnie (oprócz włosów- bo tak jakby znowu zapuszczam..)
jedzenie jedzenie oooo tak. #kochamciebie, przyjadę i zamieszkam na kanapie będzie cudownie. jedzenie to jedna z ważniejszych rzeczy w moim życiu, ale to już wiesz.
OdpowiedzUsuńZrobiłam Ci NLP, żebyś za każdym razem, jak pomyślisz o jedzeniu, myślała też o mnie. :*
Usuńno właśnie, właśnie. i knew it
Usuńjami jami następnym razem daj wcześniej znać że gotujesz to wbiję z rodzina do Ciebie
OdpowiedzUsuńSpoko, jak mi zrobicie zakupy, to mogę robić ;)
UsuńJestem pod wrażeniem, tym bardziej że znam siebie i wiem, że nie chce mi się gotować tylko dla siebie samej ;) Jak coś robię tylko dla siebie, to zazwyczaj jest to coś małego na szybko ;) A Ty tutaj TAKIE smakołyki serwujesz. Nie no bomba, droga Słomciu!
OdpowiedzUsuńWidzisz, ja lubię sobie kombinować, jak robię dla siebie, bo jak coś mi nie wyjdzie, to nikt poza mną nie będzie cierpiał ;)
Usuńburczy, burczy :) smakowicie wyglądają te zrazy z makaronem i szpinakiem
OdpowiedzUsuńZrazy szczególnie polecam :D
UsuńTARTA <3
OdpowiedzUsuńTy to tam cicho siedź, masz zakazaną ikonkę
Usuńi nie możesz się odzywać. No.
To otwór gębowy przygotowany do wchłaniania niczym odkurzacz. Jak się tar i ta zamieni miejscami to wychodzi ta-tar, a to takie pyszne jedno z drugim. Nie na raz, znaczy się.
UsuńPadłam XD
UsuńCzy to znaczy, że tak będziesz wyglądać, jak do mnie przylecisz? ^_^
Tak, tak, tatar i tarta.
(To tak naprawdę kawałki herbatnika w przekroju bloku.)
UsuńZawyglądam Ci jak tylko zechcesz!
tatar omg
UsuńJeżu, ostrzegaj, bym czytając czasem Ciebie, nie piła herbaty :D
UsuńTylko czasem mię czytasz? :<<<<<<<<<<<<<<<<<
UsuńBrakowało mi tych pogawędek, spotkań tych na szczycie szczytów.
Rozmawiajcie sobie, zapraszam :D
UsuńJa już wiem, że książkę Jadłonomi kupię:) Odkąd nie mogę laktozy wegańskie przepisy idą mi na rękę;) Ale u Ciebie widzę smakołyki! Takiego łososia to bym zjadła z przyjemnością. Kucharz ile wlezie - skoro przynosi radość;)
OdpowiedzUsuńBogusiu, tak z ciekawości, jak się zorientowałaś, że nie możesz laktozy?
Usuńoj burczy ! ostatnie zdjęcie mnie rozwaliło haha, myślę, że ogarnęłaś ten pieprzny bałagan :D super że zaczęłaś Tworzyć takie inspirujące potrawowe posty. Aż chce się coś upichcić.
OdpowiedzUsuńOgarnęłam i zjadłam, ale moja mina na pewno była bezcenna. :D
UsuńZeżarłabym, ale nie. Twardziel jestem. Taka twardziel z wnętrza pnia dębu. Dęba. Dębu. No.
OdpowiedzUsuńNie mogę Ci powiedzieć, że te potrawy (zwłaszcza ta skombinowana przy współudziale makaronu penne) powodują u mnie ślinotłok.
A ja jestem taka miętka, że wszystko już zeżarłam ;_;
UsuńKurde, jakichś mientkich ludzi wybrałam sobie do lubienia. Za karę Jeż przyjedzie do Ciebie z ww otworem gębowym gotowym do wchłaniania, a ja z takimże otworem jako Jeż, tyle że pionowym. I będziemy Ci tak siedzieć, aż się nie ogarniesz. O.
UsuńByście tak trochę kurzu wchłonęły, nie obraziłabym się.
UsuńI nie będzie, że boli:
Usuńhttp://imageshack.com/a/img905/4809/PHnFMC.jpg
Kocham Ciebie <3
UsuńJeż (odpisuję dopiero teraz, bo wydało się, że na jabłczanej tabliczce nie potrafię otwierać linków bez odnośników) to mnie po prostu wryło w ziemię, tego nie spodziewałam się w najbardziej zajęczych przypuszczeniach xD
Usuń♥
PS. Tak z ciekawości dopytam się jeszcze. Fałdy skórne na torsie postaci to
dwoje cycków i dwie nogi,
trzy cycki i jedna noga
trzy nogi i jeden cycek
cztery nogi i cycek z tyłu
czy cztery cycki i noga z tyłu?
Sama jesteś fałda, no nie widać no? 8| to przyssawki do robienia ekg. Zdrowie ponad wszystko!
UsuńOj bo uznałam że nie będę Ci kity zawracała 'ej Zajec, we namaluj bo mam wizję', tylko wzięłam mazak jeden z drugim i masz.
A MNIE?!
UsuńCiebie wszyscy kochajo, to przecież oczywiste.
UsuńJadłabym wszystko z kanapkami włącznie :D
OdpowiedzUsuńZ pieprzem czy bez? :D
UsuńJa to myślałam, że nie tylko z pieprzem, ale i z talerzem i fragmentem stołu, ale się zgasiłam, przeczytawszy dalszą część komentarza Zoili.
Usuńmmm,taką tartę bardzo chętnie bym sobie zjadła :)
OdpowiedzUsuń