Niespodzianka!
Serio. |
Myślałam, że jeszcze sobie sporo poczekam na promocję, o której rozmawiałyśmy pod przedostatnim postem (nieważne, że to było niemal dwa miesiące temu), ale Sephora postanowiła mnie zaskoczyć. Do końca marca można przynieść do perfumerii swoje stare kosmetyki kolorowe i za każdy z nich zyskać 40% zniżki na maksymalnie 5 różnych produktów tej marki, włączając pędzle (ale wyłączając płyn do ich czyszczenia). Szczegóły tutaj. Chociaż w moim wypadku wyglądało to tak, że ekspedientka nie kwapiła się do zebrania fantów, a kiedy sama o to zapytałam, powiedziała, że mogę "oddać teraz albo przy okazji". Pozbyłam się starej kredki, bo już i tak nie mogłam na nią patrzeć, i dostałam zniżkę na:
Nieprzyzwoite zakupy. |
Czekałam na tę promocję głównie ze względu na pędzel, który ubzdurałam sobie w grudniu. Numer 44 do modelowania twarzy kosztuje normalnie 65 złotych, ale kiedy wiesz, że istnieje możliwość, iż za kilka miesięcy zapłacisz za kłaki z kozy dwie trzecie wyjściowej ceny i wcale nie potrzebujesz tej kozy na gwałt (oh my...), to cierpliwość jednak popłaca. Od tygodnia namiętnie się tymi kłakami smyram i skłamałabym perfidnie, gdybym powiedziała, że nie daje mi to satysfakcji.
Kłaki z kozy. |
Drugi cel to kredki. Myślę, że po tym wszystkim, co razem przeszłyśmy, wiecie, że je uwielbiam. Wiecie, że te syforowe zwłaszcza. Dokupiłam kilka egzemplarzy wodoodpornych konturówek do oczu 12h (bo na inne jakoś nie mogłam się zdecydować). Po raz pierwszy skusiłam się na taką z brokatem. Zamiast 29 złotych za sztukę zapłaciłam 17,4 zł. Wciąż więcej niż za supershocki z Avonu, ale przyzwoicie i większy wybór kolorów. Nie mogę się doczekać poważnego spotkania z żółcią.
Od lewej: 32 Tango Night (brokat), 15 Flirting Game (połysk), 10 Banana Split (mat). |
Matowa pomadka to trzeci bzdet, który zaprzątał moją głowę od dłuższego czasu. Pamiętam, że myślałam nad nią już przy poprzednich akcjach tego typu, ale inne zachcianki brały górę. Tym razem obiecałam sobie, że wyjdę z pomadką. Bardzo konkretnie, młoda damo! Brak precyzji skutkował bodaj trzykrotnym zababraniem łapska i zmarnowaniem solidnej porcji czasu. Zesłoczowałam znakomitą większość pomadkowych zasobów, a wiecie, że jest tam tego sporo, i ostatecznie zapłaciłam 27 złotych (zamiast 45) za półmat w postaci "długotrwałej pomadki do ust". Kusiły jeszcze atramenty, ale stwierdziłam, że następnym razem. I może dobrze, bo natrafiwszy później na kilka niepochlebnych recenzji, solidnie się zniechęciłam. Moja pomadka natomiast po pierwszych testach wydaje się spoko, ale nie należy do ideałów, więc raczej odpuszczę sobie kolejne sztuki. O szczegółach opowiem, jak sobie trochę poeksploatuję.
Szczęśliwy numer 13 Pink Sunset (półmat). Musiałam ją trochę wykręcić przy rozpakowywaniu. Fail. |
Na deser zostawiłam dwie dodatkowe zdobycze. Cholera, czarne. Po pierwsze, precyzyjny eyeliner w płynie (23,4 zł). Po drugie, dziwny top coat (11,4 zł), który może kojarzyć się z pękaczem lub nawet krową (same spojrzyjcie na zdjęcie z pędzlem, mam go na kciuku, słoczowałam w sklepie).
Najbardziej uwiódł mnie tym, że zastyga do matu. |
Marble art... niech im będzie. |
Słocze raz jeszcze:
Od lewej: 3 kredki (10 Banana Split, 15 Flirting Game, 32 Tango Night), czarny liner, półmatowa pomadka. |
W nagrodę dostałam trzy próbki, łałałiła:
Najbardziej ciekawi mnie baza. Reszta... zobaczymy, co się da wycisnąć. |
Dajcie znać, czy skorzystałyście z promocji. A może coś polecacie?
Całusy,
Słom
PS Swoją drogą jestem bezczelna. Wracam po długiej przerwie i zamiast wyjaśnień, prezentuję zakupy. Babsko wstrętne.
Ja poproszę coś więcej o tym lakierze, bo ja, jako właścicielka psa przypominającego umaszczeniem krowę, takie wzory lubię.
OdpowiedzUsuńDa się zrobić, myślę.
UsuńTeż myślę o tych kredkach,pędzel również mnie nęci.Tylko mój portfel krzyczy "RATUNKU".Nie masz pomysłu jak uciszyć gada? :))
OdpowiedzUsuńGdybym miała, to mój już dawno by nie krzyczał, damn :(
UsuńJa się już nie tłumaczę, bo musiałabym każdą notencję od tego zaczynać...
OdpowiedzUsuńŻółty jest tak megasuperhiper, że zastanawiam się nad odświeżeniem znajomiści z esęsem. Tylko ta moja żółć to nie taka chicquita.
Okej, weszłam do sefory i wyszłam z kredką. Ja. Z kredką.
UsuńDo pędzla śliniłam się na początku promocji już, ale mam EcoToolsa i zero zgrzytów w tej relacji.
Ołmajgad, ciekawa jestem, którą wyniosłaś.
UsuńTak, ona jest taka czikita właśnie.
Tę z poprzedniego wpisu, krecią. Czikitę też macałam, ale nie rozpędzajmy się.
UsuńJesteś mojo trendesterko. Tango night porwał dziś w sephorze R. z dłoni mych Twoim sposobem, mam już dwie! Teraz muszę koniecznie nauczyć się robić kreski.
UsuńTo w nagrodę za dobre wyniki w nauce? :)
UsuńPrzedurodzinowy wstęp miał być to, ale wyszło jak wyszło :D sasasasa, jeszcze tylko jutro się na chwilę pokażę na wydziale i wakaaacje!
UsuńJaki matowy ten liner, fajny (:
OdpowiedzUsuńWracasz i kusisz syforą... Dobrze, że mam przesyt wszystkiego :D
Mnie też oczarowało przede wszystkim jego matowe wykończenie.
UsuńJa kiedyś chciałam ten pędzel, ale mam grubaska z Ecotools więc chciejstwo mi przeszło :)
OdpowiedzUsuńkredka Tango Night bardzo ładna i ta żółta! ale i tak lubię Avonowe kredki, więc jednak z Sephory się na nic nie skuszę, chociaż ta żółta kredka lekko kusi... :D
a ten pękacz mi się skojarzył z krową :)
szkoda, że nikomu z sephory się ten top coat nie skojarzył z krową. jakby dali jakąś mordkę krówki na buteleczce, kupiłabym ;D
UsuńMam wrażenie, że wszyscy mają grubasa z ecotools i że coś mnie w związku z tym ominęło. :<
UsuńMoże nikomu się nie skojarzył, bo on dopiero na drugi dzień przypomina krowę (jak się lekko zdrapie).
Ależ czarny ten liner, najczarniejszy jak tylko można! A co do kredek - ja na razie skusilam się na jeden Supershock avonowy... i nie umiem go zaostrzyć. Stępił się i leży. Próbowałam chłodzenia w lodowce, nowej ostrzynki - i nic... łamie się za każdym razem. Więc jak mam ochotę na kredkę, kupuję sobie po prostu jakąś z Essence, wykręcaną z oprawki. Może mnie pouczysz, co robię źle? :)
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że bardzo chciałabym Ci pomóc, ale... mam z nimi ten sam problem!!! Próbowałam kilkoma temperówkami, próbowałam chłodzić i ciągle mi się łamie albo wręcz wychodzi kawałek grafit. Strasznie mnie to mierzi i dlatego wolę seforzaste.
UsuńLubię longlasting z essence, ale nie są tak intensywne, jak koleżanki powyżej.
Polecam pędzle, szczególnie ten do bronzera i pudru mineralnego :)
OdpowiedzUsuńNie skorzystałam z okazji, bo jakoś mi nie przypasowały ichnie kosmetyki.
Chociaż bardzo lubię bronzer.
Pędzel na razie bardzo mnie cieszy i mam nadzieję, że już tak zostanie. ;)
Usuńnie wierzę,że kupiłaś czarny eyeliner :P
OdpowiedzUsuńa kolor pomadki wybrałaś śliczny. kredki też super, może oprócz żółtej. nie widziałabym jej u siebie :]
Ja też. Może się przyda.
UsuńTen żelowy maybelline w każdym razie się przydawał.
Jak słoczuję te kredki w syforze, to mam na odwrót - wszystkie widziałabym u siebie :D
Tym pędzlem teraz mnie zainteresowałaś! Mam co prawda sztukę z EcoTools ale on jest beznadziejny...... i może ten byłby lepszy?
OdpowiedzUsuńW sumie z Sephorowych kosmetyków najbardziej cenię kredki, ta żółta jest szalona i szkoda że u mnie takie odcienie nie mają racji bycia :(
Pomadka to Maniac Mat? kupiłam jeden kolor, ale nie wiem co się stało że po kilku tygodniach użytkowania przeobraziła się w matowy koszmarek.... Początek super, a potem coraz gorzej.
Może by był, nie wiem, czego oczekujesz. Ja po tygodniu jestem zadowolona z zakupu, ale co to jest tydzień?
UsuńHmm, nie wiem. Prawdopodobnie. Na stronie pomadka nazywa się po prostu "Długotrwała pomadka do ust" i występuje w trzech różnych wykończeniach (również perłowym). No cóż, mam nadzieję, że mój egzemplarz się nie popsuje.
Krowa jest urocza :*
OdpowiedzUsuńMuusi być.
Usuńkhi <3
Usuńżółta kredka zapowiada się bardzo interesująco ;)
OdpowiedzUsuńI działa na wyobraźnię.
UsuńMam tą czarno-fioletową kredkę :D Z resztą dzisiaj właśnie poszłam do swojej Sephory i też pozamieniałam to i owo. U mnie też dziewczyna specjalnie nie wyciągała ręki po fanty, więc dałam tyle ile wpadło mi do ręki sięgając wgłąb siatki :D
OdpowiedzUsuńWidzisz, widzisz, mówiłam, że będzie promo :) Widziałam, że zgarnęłaś atramenty. I jak tam? Dają radę?
Usuńa ja muszę poszukać Sefory w Szczecinie :D
OdpowiedzUsuńdobrze Cię widzieć :*
Ciebie też :)
UsuńTą kozą też bym się posmyrała;P Kredki lubię i pewnie wymienie przy następnej okazji badziw z NYX:P
OdpowiedzUsuńPolecam i zachęcam :)
UsuńMyślałam, że tylko ja widzę krowę i już chciałam zabłysnąć, kiedy to Autorka wszystko popsuła i sama wspomniała o tym w tekście.
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie Banana Split, ale myślałam, że jest ci on bardziej bananowy.
Oj, na pewno jest jakiś banan, do którego jest podobny. :P
UsuńRozszalałaś się Słomku w tej Syforze :)
OdpowiedzUsuńKredki są cu-do-wne! Ta drobinkowa obłęda! A i żółtek będzie się pięknie prezentował na powiece!
Przyznaję, że trochę popłynęłam. Ale bardzo lubię tę promocję.
UsuńTakie popłynięcie jest bardzo uzasadnione. Jesteś rozgrzeszona Moje Dziecko :D
Usuń... idź grzesz dalej. ;D
UsuńTa żółta ma moc! Fajnie wygląda, ale zastanawiam się jakby ją użyć w makijażu. W sumie to lubię nietypowe kolory ale na żółtą kredkę na razie brak mi pomysłu:D
OdpowiedzUsuńNie wierzę! Myślę, że na każdy mój pomysł znalazłabyś od razu pięć innych :D
UsuńWowowow! Co za pigmentacja! Wypasiarko to wygląda! A żółta kredka powala! Ach, czemu nie ma u mnie Sephory :( :( :(
OdpowiedzUsuńMoże zakupy przez internet w takim razie? Już się dorobili porządnego sklepu.
Usuńi znowu żółty kolor:O Co klikam w jakiś blog to żółty makijaż, eyeliner, kredka... zaczynam mieć na ten kolor coraz większą chcice! I jutro coś zmaluje... a co:D wracając do zakupów widze, że udane. Niestety ja nigdy sie nie polubiłam i nie polubię z produktami Sephory:/:)
OdpowiedzUsuńA cóż Cię tak zraziło do tej marki? :(
Usuń(Czyżbym się przypadkiem wpisała w jakiś trąd?)