Muszę się rozpisać, bo zamulam ostatnio. Dlatego dzisiaj mało obrazków, więcej literek.
Niedługo wbiję do cukierni, kupię sobie babeczkę kajmakową i naszpikuję ją nieprzyzwoitą liczbą świeczek. Zapalę, zdmuchnę i będę łykała razem ze łzami. Nie doskwierają mi lata. Doskwiera mi Atlantyk i brak ludzi do pracy.
Ponieważ już wiem, że w swoje święto nie dostanę tego, czego chciałabym najbardziej, pomyślałam o innych rzeczach, które może kiedyś się spełnią. (No już, schowajcie te karty płatnicze, trololo).
Jestem na tyle wybredna, że lubię być obdarowywana trafionymi prezentami - niezłe wymagania jak na kogoś, kto jako Święty Mikołaj przede wszystkim daje... ciała - więc może zacznę od tego, na czym mi nie zależy.
Tagowała mnie
Simply. Dawno temu. Środek zimy był.
Wybredna, tak? A jak przychodzi do szukania niechcianych rzeczy, to nagle się okazuje, że wszystko jest takie cudowne. Okej, oprócz tego:
1. Tangle Teezer.
A po co prawie łysemu babsku droga szczotka do włosów?
2. Żele do włosów, odżywki bez spłukiwania.
A po co przeciążać tę garstkę cienkich kłaków, które zostały na głowie prawie łysego babska?
3. Zmywacz z acetonem.
Zgiń, przepadnij, płynie nieczysty!
4. Antyperspirant w aerozolu.
Pomińmy niezręczność przy wręczaniu podarunku (tag przecież wcale nie dotyczył prezentów) i skupmy się na tym, że ja jednak wolę fafkulce.
5. Samoopalacze.
Pozwólcie, że zacytuję z klasyka: Szlachta jest blada, a plebs opalony.
Zrobione? Zrobione!
Możemy zatem przejść do rzeczy, które mnie obecnie kręcą. I to bardzo.
Wyróżnienie również od
Simply.
1. Kolorwa maskara.
Niebieska, fioletowa, zielona, nieistotne, byleby na rzęsach nie robiła numerów w stylu: "żartowałam, jestem czarna". Bez kitu. I bez osypywania!
2. Sztuczne rzęsiory.
Porządne takie, Ardell najlepiej. Klej już mam. Chcę poćwiczyć.
3. NYX, Jumbo Eye Pencil, Milk
Już była w koszyczku, ale potem z przykrością stwierdziłam, że jednak nie mam pieniędzy.
4. Seche Vite
Przy pierwszym kontakcie trochę mnie rozczarował, ale nie chcę przyczepiać mu etykietki po jednym obsmarowaniu. Spotkajmy się jeszcze!
5. Coś z kolorówek u nas niedostępnych/trudno dostępnych.
Tych drogich i tanich. Zoeva, Kiko, P2, MUA, Illamasqua, Deborah Lippmann, Nubar, A-England (szczególnie jeden lakier), Kleancolor, Ozotic, Color Club... długo tak mogę!
I wiele innych rzeczy. Cienie z Bikoru.
Cool and the Gang, ewentualnie
Joko Indigo. Real Techniques. Olej z orzechów włoskich. Dermogal.
Piękny liner Gosha. Może Flormarowe lakiery. Więcej różów z the Balm. Więcej płytek do stemplowania. Cienkie tasiemki do zdobienia pazurów... Stop!
Weźcie się cieszcie, że mówię dzisiaj tylko o kosmetykach.
Lista jest sporawa, ale tak naprawdę nie przykładam się specjalnie do jej spisywania. To dobry test, bo jeśli coś nie przetrwa w mojej pamięci, to znaczy, że mogę bez tego żyć.
Odpowiadałyście na te tagi?
Wyrzuciłyście już kasę na swoje marzenia?
Czy może przeminęło z wiatrem?
A może chcecie tego, czego wcześniej nie chciałyście?
(Po namyśle:) Hmm, właściwie to mogę żyć bez tego wszystkiego.