niedziela, 17 czerwca 2012

Katastrofy małe duże

Tak coś mnie tknęło, żeby jednak zaczekać z tym wpisem do sobotniego wieczora. O katastrofach on będzie. No okej, o katastrofkach

Także spać możecie spokojnie, bo z grubszymi sprawami jeszcze nie ma tragedii. Grawitacja nadal działa! Czuję to. Widzę za każdym razem, gdy spojrzę w dół - na swoją klatkę piersiową. Albo gdy mi coś pierdutnie o podłogę i rozpadnie się na dwie części.

Składany H54. Macie taki? Bo ja już nie.

Myłam go, postawiłam pionowo na pralce, a on, niewdzięcznik, w tył zwrot, piętro w dół i wylądował na twardym kafelku. Katafalku prawie że. Na szczęście poskładaliśmy go do kupy i nadal jest ze mną. Byłoby przykro, gdyby odszedł, bo potrafię nim ogarnąć całe to wesołe towarzystwo: podkład, puder, róż, rozświetlacz. Tylko pranie działa mi na nerwy. No i niesmak pozostał, bo czemu on tak łatwo na dwie części, skoro wcześniej trzonek kurczowo trzymał się skuwki? Poza tym po rozczłonkowaniu zobaczyłam, jak wygląda to klejenie. Chyba mogłoby być lepiej. Ale co ja tam wiem.

Było, minęło, już się pogodziłam. Są świeższe historie:

R.I.P.

Puder prasowany Miss Sporty. So Clear się zwie, a raczej zwał, i miał nr 001 Transparent. Kupiłam go, bo potrzeba paliła. I tak jakoś został na dłużej. Niemalże roczek nam stuknął, chlip. Nie dawał u mnie siedmiogodzinnego matu, tak jak by tego chciał producent (cwaniak się zabezpieczył, bo czarno na białym stoi, że do 7 godzin). Mimo to byłam zadowolona. Ładnie wyrównywał granice kolorystyczne pomiędzy korektorem i podkładem. No i obyło się bez ciastek i marchewek, jeśli wiecie, co mam na myśli. Planowałam z nim wycieczkę do samego dna, niewiele nam brakowało, jednak on chciał zrobić to po swojemu. Postanowił sprawdzić, czy podłoga jest daleko. Była za daleko.

Co? Jak możecie... nie zrobiłam tego specjalnie! No co Wy?! Przecież kolorówka zawsze kończy się za szybko...

Dobra, bo nam kolejne zwłoki stygną.

To nie jest maseczka.

Tuż przed Wielkanocą popełniłam pierwszy w życiu zakup z Yves Rocher. W nagrodę dostałam tę uroczą, materiałową torebunię zakupową. Ależ się zaprzyjaźniłyśmy! Zresztą to bajka stara jak domy towarowe: wspólny shopping umacnia damskie więzi. Oj tak, było pięknie. Do czasu aż ta sucz spróbowała obalić moje wino! To znaczy wino było dla pary młodej, a ona próbowała je zepsuć. Tym otworem:

Mały głód?

Na szczęście w porę się zorientowałam i morze czerwone nie wystąpiło. Torba natychmiast poleciała do kosza. Nie wiem, może powinnam mniej dźwigać, chociaż naprawdę nie nosiłam w niej bardzo ciężkich rzeczy, butelka wina była chyba najcięższa. A może w tej torbie należało nosić tylko i wyłącznie kosmetyki ze sklepu Yves Rocher, bo ona innych nie uznaje?... Hmn.

Szukanie dziury w całym.

Idę spać.
Była jeszcze jedna katastrofa, lecz ja już mówię basta, smuteczków na dzisiaj dość. Kiedyś dokończymy. Jak wiele innych rzeczy.

Off top: Ktoś jutro wpada do Gdyni?

58 komentarzy:

  1. Ja przypuszczam, że nalezało w niej nosić tylko kosmetyki YR :D:D:D:D.

    Pędzelek możesz chyba sobie skleić tam w środku jakimś poxipolem jakby znowu odleciał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kleo, nie dość, że sucz, to jeszcze wybredna :P
      Na pewno skleję, jeśli znów się rozpadnie. Ale niech lepiej tego nie robi.

      Usuń
  2. Tyle razy widziałam na blogach rozklejone pędzle, ze czekam z niecierpliwością aż jeden z moich się rozpadnie;)
    Swoją drogą to faktycznie klejenie nie wygląda zbyt interesująco i trwało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mala9mi, przyznaj się - po prostu lubisz zapach kleju. :P

      Usuń
  3. Puderek chciał zrobić miejsce nowej miłości, jakiejś przystojnej matowej;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pastereczko, fakt, mam dwa w zapasie, ale nie wiem, czy jakaś miłość z tego będzie.

      Usuń
  4. Oj, ta "sucz" z Yves Rocher też mnie nie lubiła - miałam taką w różowe maziaje i również pokazała mi, że ona od dźwigania nie jest >:-[

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paramore, i zawsze się rozerwie wtedy, kiedy nie trzeba. Potem weź paraduj przez pół miasta z winem pod pachą.

      Usuń
    2. Widocznie robisz to z gracją.

      Usuń
  5. Bez nerwów, mnie też się jeden Hakurek rozkleił. One tak mają - ich wykonanie niekiedy pozostawia sporo do życzenia, ale wystarczy podkleić i można jechać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Akcja z pudrem-znam to i jest mi z tego powodu bardzo przykro! :( Ja posiadam już dwa puderki w kawałeczkach, ale nadal namiętnie używam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madeleine, to była resztka, także nie chciało mi się zbierać. Niech Ci nie będzie przykro, zastępca już w pracy :)

      Usuń
  7. O, mam ten sam puder. Całkiem dobrze mi się z nim żyje, nie sprawdzałam, czy rozwinie skrzydełka. Za to Lacrone jeden mi tak linieje, że to się w głowie nie mieści. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motylico, to nie sprawdzaj :)
      Oho, liniejący pędzel jest chyba bardziej wkurzający od rozklejonego. Współczuję!

      Usuń
  8. Aj, znam ten ból... Kiedyś roztrzaskałam rozświetlacz Diora, na który uciułałam pieniądze, że mieć do ślubnego makijażu. Zwłoki nadal trzymam, ale nie da się go używać w sproszkowanej formie. Dokładnie tydzień później robiłam flakon perfum. Myślałam, że umrę od nadmiaru zapachu, który skądinąd lubiłam. Takie rzeczy dzieją się seriami... Swoją drogą torba z YR rozleciała mi się tego samego dnia, kiedy ją dostałam, skąpią na materiał i nie ma odpowiedniego zakładu na dole.

    Wczoraj rozpadł mi się pędzel Hakuro, którego używam do podkładu mineralnego :( Od dawna się na to zanosiło, bo trzonek się ruszał. Boję się co będzie następne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atqo, Twoje opowieści mrożą krew w żyłach. Moje historyjki to przy nich dowcipy.

      A który to pędzel Hakuro?

      Usuń
    2. Słomko, Twoje dramaty równie przejmujące! :)

      Ten pędzel to H50. Jutro spróbuję go skleić.

      Usuń
    3. Atqo, trzymam kciuki :)

      Usuń
  9. Ja mam pędzelek Essence do smokey w dwóch częściach... Rozkleił się, bo suszyłam go na kaloryferze w zimie :D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zoilo, proszę, powiedz, że już tego nie robisz. ;)

      Usuń
    2. Nie, bo ogrzewanie przecież w marcu wyłączyli... :D

      Usuń
  10. to chyba jakas choroba wrodzona, tych hakurowych pedzelkow, jak widac w Chinach sie oszczedza na kleju ;) ... aczkolwiek nieladnie z jego strony, ze sie rozpadl, dobrze ze ze strachu wlosow nie zgubil ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, do tej pory nie wiem, czy one są produkowane u nas czy w Polsce i czy to u nas czy tam oszczędza się na kleju.
      Bardzo dobrze, oj, bardzo dobrze.

      Usuń
  11. Przestroga, żeby lepiej dbać o moje hakurki, skoro mają tendencję do rozmnażania przez pączkowanie [']

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olgito, dbaj, dbaj, ale znicza to zgaś! On jeszcze żyje i ma się całkiem nieźle.

      Usuń
  12. smutno mi się zrobiło, jak zobaczyłam ten pędzelek... torba rzeczywiście wredna :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Biedny pędzel, może on tak ze zmartwienia, że musi wszystko obskakiwać i chciał Ci subtelnie dać do zrozumienia, że potrzebuje paczki kolegów do roboty ;>
    Przykro mi to stwierdzić, ale puder, to chyba chciał już na emeryturę, a Ty o chciałaś zajechać na śmierć, jak jakiś nadzorca niewolników. Nic dziwnego, że wolność wybrał ;p
    W torbach-hrabiankach alkoholi się nie nosi, bo one z procentami kiepsko sobie radzą. Do tego lepsze płócienne-chłopskie torby, one z procentami obyte ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hatsu, jak mu tak tej paczki potrzeba, to może niech się dorzuci do interesu. Cwaniaczek.
      Widzisz, ja nie wiedziałam. Tak rzadko alkohol kupuję...
      Lol.

      Ale z pudrem to masz rację. Mogłam mu dać spokój. Zła kobieta jestem.

      Usuń
  14. Uwielbiam Twoje poczucie humoru :D

    OdpowiedzUsuń
  15. ...albo za blisko.
    Myślał puder o podłodze.
    _________________

    Robienie [tu: klejenie] na odpierdziel jest typowe właśnie dla Polski - jeśli nie jest to Polska, to kraj mający licencję producencką - Chiny[?] ścigają się o palmę pierwszeństwa.

    Mój poprzedni tapczanik, taki składany, przez który mało co się nie zabiłam, kiedy siadłam i rypnęłam w dół [gdyby to było w czasie snu, na bank zrobiłabym sobie krzywdę] w feralnym miejscu miał mocowanie: na osiem miejsc na śrubki mocujące miał... dwie!! Po przekątnej. Nie ważę wiele, więc tym bardziej wina leży po stronie producenta. Ech Polaczki i ich cholerne oszczędzanie, nierzadko na ludzkim zdrowiu i praktycznie w każdej dziedzinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre przypadki polskiej prowizorki przetrwały lata :D

      Usuń
    2. Chociaż tak w ogóle to ja te pędzle lubię.

      Jak rany. Nie wyobrażam sobie, żeby mój tapczanik chciał mnie zjeść podczas snu. Brrr. Współczuję, Zajączku.

      Usuń
  16. łączę się z Tobą, ja drugi raz potłukłam cienie, znów rozsypały się w moim GlamBoxie, buuuuu wkurza mnie ta paleta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beauty, pamiętam ten przykry wpis o inglotowej rozsypce. :(

      Usuń
  17. Katastrofy większe i mniejsze chodzą po ludziach. Ja do Gdyni wpadnę na opener dopiero, a potem pewnie trochę zostanę (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lalo Malowana, bardzo chciałam iść na openera w tym roku, ale raczej będą nici :( Tak czy siak, kiedy już dotrzesz, masz obowiązek do mnie zapukać.

      Usuń
  18. Mam takiego samego Hakuraka i już mnie serce zabolało na taki widok. Ale z jego praniem, to naprawdę jest niezła przeprawa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karotko, powinnam dać ostrzeżenie, że zdjęcia będą powypadkowe, drastyczne. Oj tak, do prania to się zawsze zabieram jak żaba do jeża.

      Usuń
  19. Ty to jesteś biedna :) Ale przynajmniej pędzel Ci jeszcze posłuży :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, ale tylko troszeczkę :)
      Pędzel na szczęście nadal daje radę.

      Usuń
  20. Mój Hakuro 54 zrobił dokładnie to samo.. Spadając z toaletki uderzył o kant i teraz jest dwuczęściowy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Też mam ten pędzel z Hakuro ale na szczęście nic złego mi się z nim nie stało :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestem specem od tłuczenia kosmetyków, szczególnie różów i cieni do powiek ;D A to zrzucę z toaletki, a to spadnie mi z szafki podczas sprzątania... Dlatego też od pewnego czasu kupuję kosmetyki sypkie - poco później męczyć się ze sproszkowywaniem tego, co potrzaskałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. z pędzlami miałam już nie raz takie nie miłe przygody:( a torba yr - cieniutka bardzo wiec nie ma sie co dziwić, chociaż zdażały mi się spróć nawet solidniejsze torby:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogusiu, oby jak najmniej takich przygód w przyszłości!

      Usuń
  24. Ja też kiedyś miałam takie sytuacje z pędzelkami :( Posklejałam i jakoś się trzyma :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Digg, przepraszam, pomasować?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...