Owszem, to już trzecia część historii o słomkowej rozwiązłości. I zarazem ostatnia. Będę się streszczać, bo z różnych względów chcę zaliczyć dzisiaj aż trzech delikwentów (szalona :3). O poprzednich dwóch pisałam tutaj: część 1 i część 2. Koniecznie zajrzyj do części 1, jeśli jeszcze nie znasz mojej kremacyjnej filozofii. To ważne, bo Twoje podejście i Twoja skóra różnią się od mojej.
Planet Spa: Śródziemnomorski krem do ciała z oliwką (Avon)
200 ml / 49 zł (ale pamiętajcie o nieustających promocjach)
200 ml / 49 zł (ale pamiętajcie o nieustających promocjach)
Nie sugerujcie się kolorem zawartości. W środku są już inne skarby. |
Jego deklaracja
Ech, coś czuję, że dzisiaj nie będzie tak wesoło, jak poprzednio. Chociaż…
Luksusowy [sic!] krem z prawdziwą oliwą z oliwek, który nawilża, wygładza i zmiękcza skórę.
Moja reakcja
A niby gdzie ten luksus? Opakowanie ma raczej zwykłe, bo plastikowe, przezroczyste i z dokręcanym wieczkiem. Owszem, nienachlane takie, ale luksusem nie trąca. To może zawartość? Czy ja wiem? Kremik jest przyjemny, ale szału nie ma. Polubiłam go za lekką konsystencję (choć chyba nie ogarnę nigdy tego trendu na drobinki/granulki w smarowidłach do ciała...), szybkie wchłanianie i brak uczucia lepkości. Pokochałam natomiast za zapach, który przez pewien czas po posmarowaniu utrzymywał się na skórze i mile łechtał moje nozdrza. Oliwkowy kremik rzeczywiście nawilża, wygładza i zmiękcza skórę, ale odniosłam wrażenie, że raczej delikatnie niż superintensywnie. Tak czy siak było nam fajnie i myślę, że moglibyśmy jeszcze do siebie wrócić. Zwłaszcza w cieplejszych miesiącach.
Już wiem, gdzie ten luksus. W cenie. 49 złotych? Ktoś tu chyba ma wesołego lekarza, który przepisuje mu wesołe tabletki. Żeby to jeszcze jakieś wydajne było, ale nie... Avon: cena regularna ni z gruchy, ni z pietruchy, a potem non stop jakaś promocja. Żebyśmy się skusiły. Brzydko, brzydko. Chociaż kremik przyjemny.
Składzik: Aqua, Isopropyl Palmitate, Myristyl Myristate, Hydrogenated Vegetable Oil, Dimethicone, PEG-40 Stearate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Hydrogenated Polyisobutene, Steareth-2, Glyceryl Stearate, Olea Europaea Oil, Parfum, Mannitol, Carbomer, Cellulose, Disodium EDTA, Methylparaben, Sodium Hydroxide, Hydroxypropyl Methylcellulose, Phosphoric Acid, Tocopheryl Acetate, Olea Europea Leaf Extract, Alcohol Denat., Sodium Lauryl Sulfate, CI 77288, CI 15510, CI 42090, CI 47005.
Wellness & Beauty: Mleczko do ciała wanilia i makadamia (Rossmann)
200 ml / ok. 5 zł
200 ml / ok. 5 zł
W pełnej gotowości! |
Jego deklaracja
Według producenta daje poczucie równowagi i komfortu. (W sam raz dla pań znajdujących się w stanie delikatnego upojenia alkoholowego, jak mniemam).
Poza tym ma działać pielęgnacyjnie [jak?], oczarowywać delikatnym zapachem wanilii oraz trwale chronić skórę przed wysuszeniem dzięki zawartości witaminy E oraz pielęgnujących olejków z migdałów i jojoby.
I jeszcze to: Szczególnie kremowa formuła pozwala na delikatne smarowanie i powoduje, że skóra staje się miękka i gładka. Oj, zweryfikujemy.
Przeznaczone do skóry suchej i normalnej.
Gęste to mleczko... |
Moja reakcja
Nie pierwszy raz cię miałam i pewnie nie ostatni! Lubię niektóre mazidła z serii Wellness&Beauty, bo a) ładnie mi pachną, b) są super tanie. Już sama cena regularna jest bardzo przystępna, a przecież Rossmann często i gęsto urządza kuszenie promocjami. Myślę, że śmiało możecie próbować, tylko uważajcie, bo zapachy są raczej intensywne i na długo przylegają do skóry, a nawet do ubrań. Czyli tragedia, jeśli zapach jednak nie podpasuje albo po prostu zbrzydnie. Zwróćcie też uwagę na nazwę smarowidła, które ściągacie z półki, bo możecie kupić Bodylotion albo Bodymilk. To pierwsze ma lekką konsystencję i wchłania się ekspresowo, natomiast przy drugim (na przykład przy mojej wanilii i makadamii) trzeba uzbroić się w cierpliwość. Delikatne smarowanie? Raczej długie masowanie. Pamiętajcie, że wybrana wersja zapachowa ma zawsze tylko jedną formułę. Chlip.
Na skórze pozostaje lepka warstewka, ale bez przesady, nie jest to plama oleju. Po kilku, kilkunastu minutach lepkość znika. Zostaje zapach i gładka skóra.
Jeśli jesteście wyjątkowo przesuszone, raczej nie próbujcie. Skład (o ile dobrze rozumiem) nie powala na kolana, a nawilżenie jest moim zdaniem doraźne, chociaż w swej doraźności skuteczne. Pamiętam, że któregoś dnia uczułam suchość na pośladach. Pognałam do łazienki na smarowanie i od razu zrobiło się miło, ptaszki zaczęły ćwierkać, a słoneczko świecić na całego. Razem z pupą doznałyśmy ulgi oraz nieba.
Nie robiłabym sobie nawilżającej kuracji tym specyfikiem. Ale od czasu do czasu jest okej.
Składzik: Aqua, Isopropyl Palmitate, Ethylhexyl Stearate, Glycerin, Polygliceryl-4 Diisostearate/ Polyhydroxystearate / Sebacate, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Parfum, Magnesium Sulfate, Zinc Stearate, Sodium Benzoate, Alcohol Denat., Potassium Sorbate, Tocopherol, Tocopheryl Acetate, Citric Acid, Linalool, Phenoxyethanol, Vanilla Panifolia Fruit Extract, Citronellol, Hecyl Cinnamal, Geraniol, Coumarin, Butylphenyl Methylpropional, Amyl Cinnamal, Limonene, Macadamia Ternifolia Seed Extract
Naturals: Balsam do ciała „Kwiat cytryny i bazylia” (Avon)
200 ml / 17 zł (ale oczywiście polujemy na promocje)
200 ml / 17 zł (ale oczywiście polujemy na promocje)
Źródło: http://www.avon.sklep.pl (Moja butla została zmasakrowana) |
Jego deklaracja
Na opakowaniu znalazłam taką oto lakoniczną informację: Zawiera wyciągi z cytryny i bazylii. Pozostawia skórę miękką, sprężystą i gładką przez cały dzień. I wsio.
Moja reakcja
Zapach, zapach, zapach. Dla tego przewrotnego zapachu zamówiłabym jeszcze raz, choć nie jestem pewna, czy moja wersja jest jeszcze dostępna. Ale jeśli mnie zaciekawi coś inszego, nie omieszkam przygarnąć. Smary z linii Naturals mają to do siebie, że mnie zapachowo nęcą. Nawilżają natomiast słabo. Powiedziałabym, że bliżej im do odświeżania, niż do nawilżania. Poza tym nazwa całej serii to pic na wodę fotomontaż. Ten balsam jest tak natural, jak mój uśmiech, gdy mam do czynienia z tłumem nadgorliwych ekspedientek...
Więcej nie napiszę. Tyle miejsca na moim blogu mu wystarczy.
Składzik: Aqua, Glycerin, Paraffinum Liquidium, Stearic Acid, Glyceryl Stearate, Dimethicone, PEG-100 Stearate, Phenoxyethanol, Parfum, Petrolatum, Cetyl Alcohol, Methylparaben, Carbomer, Potassium Hydroxide, Disodium EDTA, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Alcohol Denat., Citrus Medica Limonum Extract, Ocimum Sanctum Leaf Extract, Potassium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, CI 47005, CI 60730, Beznyl Alcohol, Citral, Hydroxycitronellal, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene
Serię kochasiową czas zakończyć.
W następnym poście postaram się zamieścić więcej zdjęć niż moich stęków. Dla równowagi.