wtorek, 13 stycznia 2015

Matthew McConaughey prasuje mi dżinsy

Jeżeli ktoś się zastanawia, czy tamten ostatni powrót, przypieczętowany zmianą wyglądu bloga oraz zamieszczeniem dwóch wpisów w zaledwie tygodniowym odstępie, był jedynie perfidnym żartem z mojej strony, to wszem wobec oznajmiam: nie był. Spieszę również wyjaśnić, że pochłonęła mnie praca. Żmudna i intensywna, dlatego na razie nie mam siły uzewnętrzniać się na blogu. Pracuję i pracuję, końca nie widać, kasy zresztą też. Do tego dalej czuję się jak bezrobotna. W którym momencie coś poszło nie tak? Nie wiem. W każdym razie obiecuję, że jak skończę, to wrócę w pełniejszym wymiarze, bo nawet mam na to ochotę. Choć najbardziej to chce mi się jeść.

Dlatego wstawię sobie zdjęcie kiszki.

A skoro już o jedzeniu mowa... Z ciekawości zajrzałam w statystki, od czasu do czasu przecież można się pośmiać. Nie było tego dużo, lecz jak wiadomo ilość nie zawsze przekłada się na jakość. Tak naprawdę wystarczyło tylko jedno:

Akurat na słodkie nie mam ochoty.

Żarty żartami, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto zawsze zadaje wujkowi G. jedynie słuszne pytania. Nie dalej jak w zeszłym tygodniu wklepałam w wyszukiwarkę kilka bynajmniej nieprzypadkowych słów i dopiero gdy wcisnęłam enter, zrozumiałam. Okej, nie znalazłam tego, co chciałam, ale przynajmniej sobie parsknęłam. A samo hasło wylądowało w tytule tego wpisu, żebyście Wy też mogły się pośmiać. I ze mnie, i z dżinsów.

Tyle dobrego. Stęsknionych zapraszam na fejsa (@czekam i pachnę) oraz instagram (@czekam_i_pstrykam), bo z bloga już uciekam. Bób będę jadła. Tak, o tej porze dnia i roku.

Całusy,
Słom

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...