Zbliża się koniec stycznia, więc pora na zużycia. No tak, tylko że moje będą listopadowo-grudniowe. Słomka jak zwykle trzyma rękę na pulsie. Umarlaka.
CZĘŚĆ I: Pielęgnacja dłoni i paznokci
Było, minęło... |
1. Zmywacz do paznokci (Nailty)
200 ml / ok. 4 zł
200 ml / ok. 4 zł
Powtórka z rozrywki. Nic dziwnego, skoro zużywam w tempie jedna butla na dwa miesiące. Bardzo lubię, więc na razie pozostaję mu wierna. Tym razem jednak jestem zmuszona wrzucić na luz ze sztachaniem. Czemu? Ano przekonałam się na własnym nosie, że niektóre partie są felerne i śmierdzą gorzej niż pozostałe.
2. Ochronny krem do rąk z silikonem (Avon)
100 ml / ok. 9 zł (można dorwać taniej)
100 ml / ok. 9 zł (można dorwać taniej)
Kto nie smaruje, ten… cierpi. Nie znoszę mieć spierzchniętych dłoni, dlatego smaruję kremem ile wlezie. Zwłaszcza teraz, kiedy mróz nie oszczędza, a grzejniki suszą na wiór. Kremów Avonu używam od lat. Przepadam za glicerynowym, ale dla odmiany skusiłam się na silikonowego braciszka. Dobrze się wchłaniał, nie kleił (tego nie cierpię!) i ładnie pachniał. Moim wymaganiom – co prawda niezbyt wygórowanym – sprostał na piątkę z plusem.
3. Olejek do skórek i paznokci suchych, podatnych na uszkodzenia i pękanie (Barbra)
7 ml / 11,99 zł
Pachnie obłędnie słodziutkimi pomarańczkami. Po każdym wysmarowaniu pazurów miałam ochotę wychylić go do dna, a potem jeszcze oblizać palce. Jest bardzo wydajny i ma uroczą pipetkę. Czy pomaga? Nie jestem w stanie tego stwierdzić. Tak wiele czynników ma wpływ na kondycję moich paznokci, że nawet nie zamierzam zgadywać, który z nich jest najkorzystniejszy. Mogę podejrzewać, że olejek był fantastyczny, ale równie dobrze mogłoby się okazać, że jadłam w tamtym czasie dużo owoców i warzyw, i to one odwaliły kawał świetnej roboty. Dwie rzeczy wiem na pewno: olejek nie zrobił mi krzywdy i dobrze nawilżył skórki. Paznokcie smarowałam regularnie, bez względu na to, czy krzyczały lakierem czy paradowały nieprzyzwoicie nagie. Raz zafundowałam sobie tygodniową kurację (smarowałam 3-4 razy dziennie obnażony paznokieć), ale nie zauważyłam spektakularnych zmian. Co wcale nie oznacza, że ich nie było. Być może pojawiły się z opóźnieniem – pazury jednak chwilkę rosną – a ja nawet nie zauważyłam.
3. Olejek do skórek i paznokci suchych, podatnych na uszkodzenia i pękanie (Barbra)
7 ml / 11,99 zł
Pachnie obłędnie słodziutkimi pomarańczkami. Po każdym wysmarowaniu pazurów miałam ochotę wychylić go do dna, a potem jeszcze oblizać palce. Jest bardzo wydajny i ma uroczą pipetkę. Czy pomaga? Nie jestem w stanie tego stwierdzić. Tak wiele czynników ma wpływ na kondycję moich paznokci, że nawet nie zamierzam zgadywać, który z nich jest najkorzystniejszy. Mogę podejrzewać, że olejek był fantastyczny, ale równie dobrze mogłoby się okazać, że jadłam w tamtym czasie dużo owoców i warzyw, i to one odwaliły kawał świetnej roboty. Dwie rzeczy wiem na pewno: olejek nie zrobił mi krzywdy i dobrze nawilżył skórki. Paznokcie smarowałam regularnie, bez względu na to, czy krzyczały lakierem czy paradowały nieprzyzwoicie nagie. Raz zafundowałam sobie tygodniową kurację (smarowałam 3-4 razy dziennie obnażony paznokieć), ale nie zauważyłam spektakularnych zmian. Co wcale nie oznacza, że ich nie było. Być może pojawiły się z opóźnieniem – pazury jednak chwilkę rosną – a ja nawet nie zauważyłam.
4. Rozgrzewający peeling do skórek i paznokci (Avon)
30 ml / dorwałam za grosze
Nie chcę za bardzo rozpisywać się na temat produktu, którego nie mogę w tej chwili znaleźć w katalogu (czyżby wycofany?). Powiem tyle: był bardzo wydajny, rzeczywiście rozgrzewał i ułatwiał odsuwanie skórek. Mam wrażenie, że moje keratynowe stadko było zadowolone z cotygodniowego masażu. Tak, mówi, że było. I tęskni.
W porządku. Na dzisiaj wystarczy. Ciąg dalszy nastąpi.
W międzyczasie możecie się podzielić swoimi spostrzeżeniami. Chętnie zapoznam się z Waszymi pewniakami. Które kremy do rąk lubicie? Po które zmywacze sięgacie najczęściej? Skuście mnie czymś...