wtorek, 22 maja 2012

O tym, jak Miss Sporty zrobiło ze mnie daltonistkę

To było tak.
Wczoraj (jakimś dziwnym zrządzeniem losu) wylądowałam w Rossmannie, żeby znów powzdychać do upatrzonej szminki o kolorze oberżyny. Nie biorę, bo czekam na promocję, taka jestem sprytna.
Z ciekawości zaczęłam macać testery pomadek Miss Sporty za niecałe 9 zł i jakiż banan wyrósł mi na twarzy, gdy nagle trafiłam na jej siostrzyczkę. Fajniejszą nawet, bo kremową i bezdrobinkową.

Bez makijażu nie wyglądam korzystnie.

Tania pomada miała numer 052 i nazwę Hot Date. Więcej do szczęścia nie potrzebowałam, wrzuciłam do koszyka i krokiem zwycięzcy przemaszerowałam do kasy.

Historia powinna kończyć się słoczami i zdjęciami moich upstrzonych, zadowolonych ust.
Tja.

Kiedy byłam już kawałek od Rossmanna (już tak bliżej Natury właściwie), wpadałam na genialny pomysł otwarcia zakupionego egzemplarza. Otwieram, patrzę, oczy przecieram. No kurdęę, ale ze mnie idiotka. Dlaczego ja wzięłam jakąś inną pomadkę?! Kolor tej, którą trzymam w garści jest jaśniejszy, wiśniowy, do oberżyny jest mu tak daleko, jak mnie do okładki Vogue'a. W dodatku bardzo podobny do 058 Drop of Sherry z Rimmela. A tę już mam.

Na szczęście to tylko kilka złotych, myślę sobie i idę do następnego Rossmanna, żeby głupocie zadośćuczynić. Ale tam mojej pomadki nie ma, a przynajmniej nigdzie nie widzę testera. Idę do następnego (Wy też lubicie chodzić? to taka przyjemna rzecz...) i wszystko jest już na miejscu.

Oprócz jednego.

Okazuje się, że wzięłam dobrą pomadkę. To tester jest jakiś wadliwy i ma zupełnie inny kolor!

Będę się upierać: chodzenie jest świetne.

Na szczęście w pierwszym Rossmannie miła Pani ekspedientka nie robiła żadnych problemów i zwróciła mi majątek (uprzednio zbadawszy wszystkie pomadki na standzie...). Stwierdziła, że testery są nowe i producent musiał coś namieszać, bo ta szmina nigdy nie miała takich fioletowych tonów. Także ostrzegam, w fabryce Miss Sporty ktoś jest chyba bardzo zmęczony albo zakochany. W jednym i drugim przypadku życzę mu wytchnienia.

A ta wesoła - na szczęście - historia, ma równie wesołe zakończenie. Przynajmniej dla mnie. Bo na pocieszenie wzięłam sobie z Natury wyprzedawaną (9,99 zł) pomadkę Kobo. Z tej kolekcji z Nataszką.

Nagroda pocieszenia.

Nie ma poszukiwanego przeze mnie koloru, ale i tak mnie oczarowała. Zwłaszcza ceną.
Konsystencją i wykończeniem też - jest bardzo gęsta i kremowa. Zobaczymy, jak się będzie nosić. W ogóle mam nadzieję, że będę ją nosić, lol.

Kobo - Celebrity Lips 307 Wild at Heart

Słomka w krainie pomadek. Tej wycieczki nie planowałam.

A tak udaję, że mam pełne usta.

No proszę, jednak skończyło się na słoczach.

(PS Zdarzyła Wam się kiedyś podobna historia?
Macie w swoich skarbcach pomadki Kobo? Lubicie?)

57 komentarzy:

  1. Hehe dobre ;))
    Ja mam kobo english rose, jest śliczna i bardzo ją lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam English Rose z max factora. Nie, już nie mam. Miałam jeden dzien i poszła na wymianke :P Sama nazwa przyprawia mnie o dreszcze

      Usuń
    2. Z max factora nie miałam, ale ta z Kobo jest naprawdę śliczna, taki brudny pudrowy róż :)

      Usuń
    3. Ksenko, byłam dziś znów w Naturze i z ciekawości popatrzyłam na English Rose. Ładny kolor, ale niestety nie mój.

      Usuń
  2. ja też tako chce.
    ojacie, pomadka O_O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stri, założę się, że masz już podobną :)

      Usuń
  3. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tova1, to samo pomyślałam w drodze do domu :)

      Usuń
  4. żeś wychodziła tą pomadę! na usta nakładaj, na włosach sie wystrzegaj :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obsession, ojej, naprawdę na włosy się nie nada?
      Ojej.

      Usuń
  5. Nie zrobiło, tylko próbowało zrobić. No.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęczaku, zrobiło. Zanim dotarłam do tego ostatniego rossa, byłam święcie przekonana, że nie rozróżniam kolorów.
      To znaczy trochę tak jest, trochę taki stereotypowy 'facet' ze mnie, ale bez przesady.

      Usuń
    2. Kurczę, wiesz co - chyba sama bym tak miała...

      Przez Ciebie teraz się boję, że sama padnę ofiarą takiego błędu^^ - ja to z góra kilkoma złotówkami w portfelu nie darowałabym sobie takiej sytuacji, żądałabym chyba zwrotu kasy - nie miałabym wyjścia :)

      Usuń
    3. Zajęczak, nie strachaj, tylko ócz się na moich błędach. :)

      Usuń
  6. o skad ja to znam :) co jakis czas zdaza mi sie kupic nie to co chcialam :D ... jakis czas temu kupilam pomadke w Kiko, chcialam ladnego nudka i w domu zabralam sie za przegladanie zakupow, otwieram opakowanie zeby nacieszyc oczeta a tam zamiat mojego nudka... mocna, krwista czerwien tiaaaa... prawie spadlam z krzesla :]

    dwustrona kredke do oczu tez wzielam nie taka jak chcialam, ale to juz bylo innym razem i zamiast przyjemnej fioleto-sliwki nabylam jadowita zielen :D

    z tym, ze ja to przewaznie w domu stwierdzam, wiec polatac to moge tylko po mieszkaniu w celu wyladowania zlosci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maus, ;)
      Fantastyczna okazja, żeby zbadać nieznane tereny :)
      A tak poważnie, to sama się dziwię, że zajrzałam do środka, zanim jeszcze dotarłam do domu.
      Zazwyczaj sprawdzam dwa razy, co biorę. Teraz będę jeszcze ostrożniejsza.

      Usuń
  7. Mam pomadkę z tej serii, chwalę sobie :)
    To Ci numer z tymi testerami, podziwiam, że chciało Ci się chodzić ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paramore, wiem, wiem, zastanawiam się nad nią :)
      Ale ja naprawdę lubię się szlajać!

      Usuń
  8. mi się taka historia nie zdarzyła póki co :)

    a pomadka bardzo ładnie wygląda na Twoich ustach i ma fajny kolor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Simply, bądź czujna :)
      Dziękuję, dobrze się w niej czuję.

      Usuń
  9. Ładny kolor :D?
    Mnie się zdarzyła podobna sytuacja z cieniami chyba- tester się utlenił i miał całkiem inny kolor niż nowy produkt ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zoila, no, ładny :)
      A tak, druga pani ekspedientka zastanawiała się, czy tester przypadkiem się nie utlenił, ale potem ta 'moja' stwierdziła, że to niemożliwe, bo jest nowy.

      Poszłaś oddać?

      Usuń
    2. Nie, zrobiłam prezent mamie- ucieszyła się :D

      Usuń
  10. Po pierwsze potwierdzam chodzenie jest bardzo przyjemne, a nawet pożyteczne (przynajmniej dla tych, którzy prowadzą siedzący tryb życia). ;-)
    Po drugie osobiście kosmetycznych przebojów kolorystycznych nie miałam, ale hece z kolorami w doborze farb już tak. Szef w poprzedniej pracy zabrał mnie jako jedyną kobietę w firmie żeby wybrać kolor farby z mieszalnika do malowania gabinetu. Wybraliśmy piękny błękitny. Przynosimy go do firmy otwieramy puszkę a tu wściekle zielony... Mała próbka na ścianie identyczna... Powrót do sklepu w celach reklamacyjnych. Okazało się, że kupiliśmy błękitny, ale w jarzeniowym świetle robił się z niego brzydki zielony. Ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Veno, o tak, farby potrafią dać w kość. Jarzeniowe światło zresztą też :)

      Usuń
  11. Ja raz kupiłam idealnie zapakowany TESTER perfum. W którym praktycznie nic już nie było i na dodatek miał być prezentem. Oczywiście o wszystkim dowiedziałam się gdy otworzył go solenizant...paragon wyrzucony, jak to zwykle bywa... Z trudem mi to wymienili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panno-Kokosowa, o rany, niezły koszmarek. Dobrze, że się udało.

      Usuń
  12. świetny kolorek:) ja za szminkami jednak nie przepadam bo dziwnie wygladam w ciemniejszych kolorach:) wole błyszczyki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Darusiu, do niedawna w ogóle nie ruszałam pomadek, ale powoli zaczynam się ich uczyć. Bardzo podobają mi się te lekcje.

      Może to jeszcze nie ten czas.

      Usuń
  13. Też uważam, że chodzenie jest świetne ;> Całkiem ciekawe rzeczy można wychodzić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hatsu, na przykład swoje zmarnowane 9 złotych. :)
      Tak, czas to pieniądz.

      Usuń
    2. Oj tam, oj tam, a ile nowego się nauczyłaś?
      Teraz już np. wiesz, że testerom wierzyć nie wolno ;P

      Usuń
  14. nie mam pomadek Kobo.. i nie miałam podobnych historii :) chyba jestem zbyt dokładna w zakupach.. albo nie wiem.. a może po prostu takie historie wymazuję szybko z pamięci :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marti, hihi.
      Ja też zawsze dwa razy sprawdzam, ale tutaj zawinił producent. Numer wzięłam dobry, a że pomadki nie otworzyłam zaraz po zapłaceniu, to już inna historia.

      Usuń
  15. Bundy rządzi :D

    Piękny kolorek tej szminy, faktycznie za taką cene aż żal nie wziąć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lady, wiedziałam, że znajdę tutaj zrozumienie :)

      Usuń
  16. HAHAHAHAHAHA! A to miała być tylko spokojna lekturka przed snem... i proszę! Wchodzę, widzę Bundiego i jak nie ryknęłam śmiechem! :D Słomka prowokuje do blogowej aktywności :D i do łamania ciszy nocnej xD

    Osz niedobry producent! Choć, swoją drogą, wygląda na to, że wypracował u Ciebie nowe hobby?:D Dobrze, że historia dobrze się skończyła :D

    A Kobo ma prześliczne opakowanko :D ale kolor nie mój :P wyprzedawali jeszcze jakieś inne odcienie?:D

    Pozdrowionka! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Berciuchu, wybacz ;)

      Eee tam, nie takie nowe, chodzić to ja lubię od jakiegoś czasu. Mniej sadła, więcej energii :)

      Wyprzedają całą kolekcję z Nataszką, także sprawdź, może w Twojej Naturze też się coś ostało :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  17. Ja też mam ten kolorek! Jest absolutnie cudowna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karotka, nosiłam ją dzisiaj cały dzień i jestem zauroczona. :)

      Usuń
  18. Mam tę samą szminkę - uwielbiam ją! Nie dość, że kolor jest obłędny, to nakłada się ją jak marzenie. Żałuję teraz jedynie tego, że kupiłam ją w regularnej cenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Farfaraway, po pierwszym dniu noszenia jestem bardzo zadowolona.. Dobrze się nakłada i nosi. Nie rozlewa się poza kontur ust (a dzisiaj taki upał), nie znika po godzinie, nawet nie przesuszyła mi ust, choć jest taka gęsta. Naprawdę super.

      A może akurat już by jej nie było?
      Na pocieszenie kup sobie jakiś inny kolor z wyprzedaży ;)

      Usuń
  19. Digg, będę nosić, chodząc :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Spacery są bardzo zdrowe :)
    A szminka ma śliczny kolorek :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kolor szminki jest prześliczny :)
    Obserwuję kotek i mam nadzieję, że mogę liczyć na rewanż? :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja nie miałam takich sytuacji. Zazwyczaj sprawdzam czy to co chcę wziąć zgadza się z testerem :)Mam jedną szminkę z Kobo i jestem z niej zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylko, ja też sprawdzam, ale mam nawyk nieotwierania tego, co nie jest testerem, więc tym razem nie mogłam się upewnić przed pójściem do kasy. Mogłam sprawdzić przed zapłaceniem, ale nie wpadłam na to, że tester będzie inny niż nowa szminka o tym samym oznaczeniu.

      Ja też jestem zadowolona. Aż poszłam i kupiłam kolejną. :)

      Usuń
  23. Hahaha, no nie ma co historia niezła :D A pomadka ma śliczny kolor!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kat, przecierałam oczy ze zdumienia.
      Najgorsze, że pomyślałam sobie: "sprawdź przy kasie, czy ktoś przed Tobą nie zaglądał do środka", a potem wyleciało mi z głowy. Za dużo rzeczy mnie rozprasza w Rossmannie :P

      Usuń
  24. I jak ja mam iść na odwyk pomadowy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idalio, to proste: podam Ci numer mojego konta, a Ty przelejesz na nie wszystkie swoje oszczędności. :)

      Usuń
  25. Myślałam, że to napisałam - kolor tej pomadki jest prześliczny. Skoro nie napisałam, uznałam to za zbyt duży banał^^
    ...ale oto wklejam tu swój banał, myślę, że mimo wszystko warto zasłużenie pochwalić Twoje usto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęczak, moje usto czuje się szczęśliwe ;*

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...