środa, 4 stycznia 2012

Para, para, paradise!

Mocne postanowienie poprawy.

Tuż przed końcem roku zaszalałyśmy ze stri na zakupach. To była moja i mojego portfela pierwsza wizyta w firmowym sklepie Golden Rose. Rezultat? Ja: oczopląs i ślinotok. Portfel: burczenie w brzuchu. Bardzo się cieszę, że nie mam tego sklepu pod nosem, bo wyniosłabym z niego trzy siaty lakierów. Albo i więcej. A tak mogę wierzyć, że jestem twarda.

Nie chcę mnożyć eksponatów w swojej szufladzie rozpusty. Nie jest to kwestia braku miejsca czy nadejścia nowego roku. Po prostu przemawia przeze mnie zdrowy rozsądek. Tak, zdarza mu się, o dziwo. Biorę się za siebie. Zamierzam eksperymentować z tym, co już mam. Motto na styczeń to: "bawmy się". Na mieście mówią, że jest karnawał czy coś w ten deseń. Trzeba korzystać.

Na pierwszy ogień poszły trzy lakiery, z którymi jeszcze nie miałam przyjemności. Zanim zaczęłam zabawę, zrobiłam spa swoim mackom, spiłowałam wkurzające krogulce (nie tknęłam obcinaczki, słowo honoru!) i standardowo smarnęłam odżywką Sensique. Do dzieła!

Od lewej: Essence - LE Return to Paradise 03 Back to Paradise;
Golden Rose - Paris Nail Lacquer nr 217
Inglot - Nail Enamel nr 204

Przede wszystkim piękny, ciemnozielony lakier 03 Back to Paradise z limitki Essence Return to Paradise.  Zdaje się, że był rozchwytywany. Ja w tym czasie dopiero odkrywałam skarby Natury. Najważniejsze i najbarwniejsze miejsce w szafie Essence było po prostu przetrzebione, toteż dziwiłam się, kto pozwala na taki pustostan. Czy nie można domówić? Głupia, ach, głupia, niczego nieświadoma słomka... Ten egzemplarz pożyczyłam od stri (dziękuję! dziękuję!).

Kiedy lakier spokojnie zastygał sobie na moich paznokciach, wpadł mi w oko Golden Rose Paris Nail Lacquer nr 217 z letniej kolekcji. Doszłam do wniosku, że będzie idealnie komponował się z ciemnozielonym podkładem i postanowiłam zaryzykować. W ruch poszła taśma klejąca. Moje zdobienie nie jest odkrywcze - już gdzieś widziałam takie paseczki - ani nawet idealnie wykonane, ale cieszę się do swoich pazurów jak głupia do sera. Proszę mnie zatem nie besztać, tylko czerpać garściami z mojego małego szczęścia (wszelkie porady, jak zawsze zresztą, mile widziane).

Aha, na koniec, tak z przekory, dorzuciłam flejki nr 204 z Inglota. Gwiazdkowy prezent od Batmana (dziękuję! dziękuję!). Przepiękne płatki sprawiają, że mój zielony wzorek puszcza oczko w kolorze indygo. Wszystko zależy od oświetlenia i kąta patrzenia. Jest intrygująco.

Jeśli macie wrażenie, że widzicie ślady mojej pościeli... to nie pościel, to flejki. :P
Kliknij, a zrozumiesz.


Zmykam, bo się trochę boję. Wkrótce dorzucę dzienne oko zmalowane do tych pazurów.

8 komentarzy:

  1. Ekstra połączenie :). Ja+próba zrobienia wzorków na paznokciach= katastrofa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo proszę bardzo, jakie ładne paseczki. Ja kiedyś bawiłam się taśmą klejącą i tak się pokleiłam, że nie mogłam ruszyć palcami. Porażka. Ale Tobie wyszła pięknie. Flejki rządzą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super kombinacja:-) Bardzo mi sie podoba i uwielbiam flejki z Inglota-wlasciwie to chyba jedyna seria, ktora mnie uwiodla tej firmy:)

    Co do krokodyla z BarryM to jeszcze go nie laczylam z innymi lakierami, na pierwszy ogien wybralam kremowa baze ale zdam relacje:)W kazdym razie na opakowaniu nie ma zadnej informaci o tym aby wybrac konkretna baze :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ślicznie! naprawdę ślicznie!

    ja dziś próbowałam odbić całopaznokciowy wzorek z nowej płytki Essence na wszystkich paznokciach. po godzinie zabawy wszystko zmyłam. nie wyszło :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również ze sklepu Golden Rose mogłabym wyjść z siatami lakierów :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zoila, tylko się nie zniechęcaj!

    Stri, dlatego chwyciłam za prawdziwego scotcha (takiego matowego). Scotch rządzi (choć flejki bardziej), bo nie zostawia kleju na palcach.

    Hexx, mam podobne odczucia, jeśli chodzi o lakiery inglota. Będę czekała na wieści o krokodylu. Pewnie sprawdzi się na różnych lakierach, skoro nie ma zastrzeżenia. Jeszcze niech tylko zrobią różne kolory i będzie naprawdę super.

    Simply, dziękuję :* Ty też się nie zniechęcaj. W końcu się uda.

    Mallene, dobrze, że nie mam go pod nosem, bo straciłabym fortunę (której nawet nie mam).

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo bardzo fajne!!!:D Mi tez paseczki od taśmy nigdy nie wychodzą super perfekcyjnie ale z daleka zawsze efekt jest super:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki, dzięki.
    Na szczęście nikt nie czyha z lupą na moje paznokcie, więc jestem spokojna o te drobne niedociągnięcia. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...