Sobota zaczęła się dość wcześnie. Przynajmniej jak na sobotę. Stri pomogła mi rozprawić się z grouponem do Yves Rocher. Taka zamota z tymi książeczkami czekowymi, sklepowymi promocjami, zielonymi punktami, pieczątkami. Mhm, dobrze, że nie miałam kuponu z Urody. Kombinacje, które ekspedientka uskuteczniała przy kasie... jakby za chwilę miała odpalić atomówkę. Nie podoba mi się to. Na szczęście to drugie to, przyniesione do domu, zrekompensowało nieprzystępność.
Ale nie chciałam za bardzo o Yves Rocher dzisiaj, tylko o tym, co było później. Po studencku spóźnione odebrałyśmy Katalinę (Kat, proszę, zechciej mnie jeszcze lubić) i zrobiłyśmy sobie... niech będzie, że rekreacyjną wycieczkę.
Do domu wróciłam, co zapewne nietrudno zgadnąć, bogatsza o kilka rzeczy. Jako że czekała mnie dalsza rekreacja, wysmarowałam się nowym tym i owym.
To. |
Jeśli chodzi o to:
Mam. Dorwałam wreszcie niedrogą niebieską maskarę, którą widać na rzęsach. Yatta! Zwie się Perfect Lashes, zrobiło ją Golden Rose. Kosztowała 10,90 zł. Na razie nie powiem o niej nic poza tym, że cieszy mnie prawie nieprzyzwoicie. Jest jeszcze trochę rzadkawa, musi podeschnąć. Mimo to całkiem fajnie wydłuża rzęsy.
Owo. |
Jeśli chodzi o owo.
Jakiś czas temu Simply narobiła mi smaka na błyszczyk z Inglota. A ponieważ ostatnio rozprawiłam się z dwoma takimi (i wcale nie mówię tutaj o wyrzutkach), nagrodziłam się kremowym Sleeksem za 20 złociszy. Ze względu na mały niedobór celowałam w coś koralowego. Padło na odcień numer 104, który jednak na moich ustach chłodnieje.
Na razie go badam. Wstępnie jestem zadowolona. Wstępnie.
To & owo. |
Wysmarowała się. Chwali się. |
Jeszcze zbliżenie na oczy.
Wytrzeszcz, że aż trzeszczy. |
Do zrobienia oczu użyłam dwóch sleeków: Monaco i Au Naturel,
a także rozświetlacza Mary-Lou Manizera od The Balm.
a także rozświetlacza Mary-Lou Manizera od The Balm.
Z Monaco: Bamboo (cała powieka), Sand Walker (załamanie),
Sunset, Washed Ashore (jaśniejsze części krechy).
Sunset, Washed Ashore (jaśniejsze części krechy).
Z Au Naturel: Bark (brwi), Conker (ciemniejsze części krechy)
Baza dla krechy: kredka Essence Longlasting 02 Hot Chocolate.
Całuję.
Bardzo dziękuję za doping i miłe słowa pod poprzednim wpisem.
Nadal misiu.
Ja też się ostatnio maluję niebieskim (takim właśnie szafirowym) tuszem, fajnie do brązowych oczu nam pasuje:D:D
OdpowiedzUsuńKleo, taak, taaaak! Dlatego właśnie tak bardzo chciałam go dorwać.
UsuńA jaki masz tusz?
hmm ja jeszcze nie posiadam kolorowego tuszu:) nie czuje jakiejś silniejszej potrzeby:) błyszczyk śliczny:) ja za to się teraz na szminki przerzucam pomału teraz poluję na nude z rimmela nie toleruję tej firmy ale na niego się skusze:) a makijażyk prześliczny piękne te kreseczki:)
OdpowiedzUsuńDarusiu, dziękuję. Mam nadzieję, że pomadka się sprawdzi.
UsuńŚliczny makijaż! Genialnie prezentuje się ta niebieska maskara ;)
OdpowiedzUsuńMaaartucho, dziękuję. :)
UsuńTusz jest niebieski czy fioletowy?:) :P bo nie mogę się zdecydować, no....Tak myślałam, że napiszesz o wydłużeniu. Czy naprawdę nie potrafią wyprodukować pogrubiającej kolorowej maskary??? No ale to GR więc się nie lubimy także nie pokusisz mnie :P
OdpowiedzUsuńUsta, pierwsza klasa:)
Pokazuje się częściej, wiem że misiasz ale do dzieła :* Chcę więcej Słomki!!!
Hexx, zdecydowanie niebieski. Chabrowy wręcz.
UsuńZ tego co widziałam GR miało kilka maskar w tym odcieniu, z różnymi szczotami. Może któraś była pogrubiająca.
Mam radochę, że wreszcie dorwałam coś kolorowego na rzęsy. I że to widać.
Ja też chcę, żeby było mnie więcej, ale grafik napięty. :(
Pięknie wyglądają rzęsy w tym niebieskim tuszu. I w ogóle cały makijaż oka mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNami, cieszę się bardzo. :)
UsuńKrechy mnie urzekły, a jeszcze w połączeniu z kolorem tuszu... mniam!
OdpowiedzUsuńLalo, tak, tak, mniam mniam :)
UsuńŚliczniutka Słomeczka! Ach!
OdpowiedzUsuńInnoka, spąsowiałam ;)
UsuńI z wrażenia zjadłam "o", wybacz. ;)
Usuńhłe hłe, a ja do swojego błyszczyka z Inglota jeszcze się nie dobrałam :P
OdpowiedzUsuńSimply, dobieraj się szybko, bo fajny. Który masz odcień?
Usuń107 :)
UsuńŁadnie prezentuje się niebieska mascara :)
OdpowiedzUsuńKiniu, potwierdzam ;)
UsuńA ja myślałam, że masz na oczach niebieski tusz z YR :)
OdpowiedzUsuńTova, ooo, a on też jest taki widoczny?
UsuńTe kolorowe rzęsy mnie zachwyciły, pięęękny kolor!
OdpowiedzUsuńEv, teraz mam ochotę na takie paznokcie :)
UsuńTusz spoko, ale czym kreska zrobiona? Ładne to to :)
OdpowiedzUsuńGreatdee, krecha robiona cieniami Sleeka. Na końcu wpisu znajdziesz więcej szczegółów.
Usuńmasz bardzo delikatną urodę i ładnie Ci w delikatnym makijażu (komplement)
OdpowiedzUsuńRadosna szkoło, dziękuję :)
UsuńKolorowy tusz, który widać na rzęsach! Jeeeeeeeee!
OdpowiedzUsuńTo naustne też ładne :)
Zoila, tak, tak, tak! Jeszcze by się fioletowy przydał.
UsuńAleż zechcę, oczywiście ;) Nawet gdybym nie chciała, to byś mnie tym mrauczunem kupiła i ugotowała :D heheheh A ten tusz mnie zaskoczył! Nie sądziłam, że będzie tak intensywny :)
OdpowiedzUsuńKat, ufff.
UsuńMrrrrrau.
Ja też myślałam, że będzie z nim gorzej, ale daje czadu.
kolor kreski ogromnie mi się podoba;) inglot ma kolorowe tusze chyba za 20zl, ale jak chcialam zielen to akurat nie było:(
OdpowiedzUsuńBogusiu, czytałam kilka niepochlebnych recenzji tych inglotowych tuszów i się zraziłam.
UsuńTusz ma wręcz genialny kolor!
OdpowiedzUsuńLady, zgadzam się :)
Usuńciekawie połączyłaś tusz ze staro-złotą kredką
OdpowiedzUsuńCellulicie, tak mnie coś natchnęło, żeby jeszcze trochę podrasować kolor. :)
UsuńJa miałam identyczny kolor tuszu ale z Rimmel :) Cudny jest!
OdpowiedzUsuńJedwabna, ooo, a dobry? Widoczny na oku? Jeszcze dostępny? :)
UsuńPodoba mi się owo :D
OdpowiedzUsuńCheneelle, mnie też! :D
UsuńDawno już nie widziałam kolorowego tuszu na żadnych rzęsach, zapomniałam, jak pięknie wygląda! Lata temu nosiłam namiętnie taki odcień, wmawiając sobie, że uchodzi w szkole ;)
OdpowiedzUsuńMysiu, mmm sentymentalnie się zrobiło. :)
Usuńta mascara jest cudowna! pierwszy raz chyba widzę coś kolorowego, co jest kolorem na rzęsach, a nie tylko na szczoteczce ;)
OdpowiedzUsuńMarti, nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że daje taki efekt.
UsuńPiękny makijaż ;)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńHej hej, czuj się przeze mnie otagowana :D Pozdrawiam i życzę miłej zabawy! :D
OdpowiedzUsuńBeriuchu, oho, chyba muszę wziąć się do roboty.
UsuńSłomkini where are you? :(( i miss you:))
OdpowiedzUsuń(ty patrz ja umiem coś napisać po angielsku:) ) popatrz do czego twoja nieobecność mnie zmusza:) wpadnij do mnie na bloga i pooglądaj kolorowe makijaże może się troszke rozweselisz:))
Darusiu, Ty patrz, to może ja jeszcze trochę się schowam ;)
UsuńBardzo ładnie, tak letnio i naturalnie:)
OdpowiedzUsuńMake-up freak, och, właśnie, letnio. :)
UsuńAch, przypomniałaś mi, jak to dwanaście lat temu (o matulku, 12 lat ;(( hehe) malowałam sie codziennie takim to właśnie tuszem, czułam się w nim świetnie, ale efekt był o wiele mocniejszy. Nie pamiętam co to za tusz był, chyba w rózowym opakowaniu (chyba). Wtedy też marzyłam niesamowicie o znalezieniu takiego samego, tylko intensywnie różowego tuszu - nigdzie nie znalazłam do tej pory. :( czyli już 12 lat, haha. :D
OdpowiedzUsuńVilo, różowego, hmmm, ja też jeszcze nie uświadczyłam. Ale może jeszcze się pokażą, skoro inglot rozprowadza niebieskie pomadki ;)
Usuń:)
OdpowiedzUsuń