Czy zauważyłyście, że potwór to anagram słowa powrót?...
Ale odbiegam od tematu. Otóż powracam. Co ty, Słomka, a ciebie w ogóle nie było? No, tak po prawdzie to byłam, choć na pewno same przyznacie, że trochę mniej... trochę mniej aktywnie, o! Chociaż to też niekoniecznie jest trafne. Robiłam przecież dużo ekscytujących rzeczy, tylko że z dala od internetu. Mam ochotę opowiedzieć Wam o kilku z nich, ale niestety przygotowanie zdjęć zajmuje sporo czasu. Musimy zatem uzbroić się w cierpliwość, ja przede wszystkim.
Na dobry początek wystawiam oko. Makijaż zrobiłam dziś rano, przed wyjściem do pracy (chwilowo mam pracę, do której mogę wychodzić, zaciesz przedni) i pomyślałam, że fajnie będzie wstawić go wieczorem na bloga, nawet jeśli nie jest przesadnie szałowy.
Nie jestem przesadnie szałowy. |
Rano, jak to rano - wiadomo - często odpuszczamy sobie skomplikowane kombinacje, bo dużo się dzieje, a poza tym fajnie jest włączyć jeszcze jedną drzemkę i przytulić się do poduszki na dodatkowe dziewięć minut czy ile tam akurat macie. Potem okazuje się, że dokładnie tylu minut zabrakło, aby zdążyć zrobić wszystko z palcem w tyłku i uśmiechem na twarzy. O losie! Mnie zazwyczaj brakuje czasu na kreski (tylko o makijażu mówię, na inne akrobacje spuszczam zasłonę milczenia, bo trauma), chyba że mój arcywydumany malunek sprowadza się właśnie do kreski, co nawet lubię praktykować. Dlatego wybaczcie, że dziś nie zobaczycie ani spektakularnej jaskółki, ani komicznego zygzaka. Czasami dobrze poluzować szelki: zrezygnować z kilku rzeczy i skupić się na pozostałych.
Dodaj napis |
Testuję nową paletkę MUA, która jest bardzo ponura i dzisiaj dla odmiany chciałam ją nieco rozweselić. Umyśliłam sobie róż, a w pierwszej kolejności przyszedł mi do głowy róż Singapore Sling, czyli cień z najbardziej %) paletki Sleeka. Wszystko gra!
To ten róż w dolnym rzędzie. Curaçao, ofkors. |
A to drink. (źródło) |
Jeżeli ten drink jest tak genialny, jak odcień różu w tej palecie, to heloł, co my tu jeszcze robimy? Trzeba czym prędzej lecieć do baru. Makijaż już jest.
Aha, racja! Przecież muszę jeszcze kilka razy wyjść do tej pracy, żeby uzbierać na %).
Damn.
Testuję tusz Wibo Growing Lashes (w zielonym opakowaniu). Muszę przyznać, że spisuje się klasa i nawet nie sypie się tak bardzo, jak mnie straszono. |
Dziś więcej już nie napiszę, ale planuję zaglądać do Was częściej. Beware!
Jeśli macie ochotę pochwalić się tekstami (przede wszystkim swoimi), które mogłam przeoczyć, to to jest czas i miejsce po temu. Zapraszam serdecznie. Podzielcie się ze mną tym, z czego jesteście dumne, co Was ekscytuje, a ja powoli zacznę przygotowywać zdjęcia z heńka.
Buziaki,
wróciłaś :D
OdpowiedzUsuńniezmiernie się cieszę, bo teskniłam..
i czekam na zdjęcia heńka ;) i na wszystkie inne ekscytujące rzeczy :)
cierpliwie
buziaki :* :*
Awww, ja też już się stęskłam za Tobą ;_;
UsuńZdjęcia heńka w przygotowaniu, coś czuję, że to będzie obszerny tekst, muszę się jakoś skondensować.
Twoje makijaże są świetne, ale najbardziej podobają mi się Twoje wyraziste oczy. Możesz poszaleć z makijaże, mając takie oczy!
OdpowiedzUsuńJa też znikam i wróciłam... Choć zostawiłam zapas postów, więc nawet nie rzuciło się w oczy, jak długo mnie nie było. ;-)
Uno, moje oczy czują się teraz tak dowartościowane, jak chyba nigdy dotąd :D
UsuńWidzisz, Ty przynajmniej dbasz o swoich obserwatorów... wstyd mi za siebie. ;)
Czas powrotów :)
OdpowiedzUsuńPo różowej maskarze (która robiła cudne firany, ale sypała się straasznie), jestem zniechęcona do Wibo.
I potworów! :>
UsuńDlaczego te maskary muszą być maskarami no? Dlaczego nie mogą mieć tych wszystkich właściwości minus osypywanie...
Słomeczko :*
OdpowiedzUsuńOczko piękne :)
Serduszko :*
UsuńDziękuję!
Słomson, koniec z lenistwem :D. Piękny ten róż na oku :)
OdpowiedzUsuńFakt, skończyło się rumakowanie...
UsuńTo pokaż nam chociaż część tych ekscytujących rzeczy - to ja sobie nimi nacieszę oko :) Bo smutno i nudno tak siedzieć w domu...
OdpowiedzUsuńOkej, ale uprzedzam, że bankiety i czerwone dywany to to nie będą. ;) W sumie trochę stęskniłam się za domem (pewnie za dwa dni mi przejdzie). Życzę Ci, żebyś też się mogła tak stęsknić :)
UsuńI o to chodzi! Bankiety to przeżytek - ja jestem żądna prawdziwych emocji :D
UsuńDziękuję :* Już niedługo Bobas pojawi się na świecie, wtedy emocji będę miała pewnie aż nadmiar ;)
Jak zawsze bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńA ja jak zawsze bardzo dziękuję :*
UsuńJestem zakochana w Twoich zdjęciach makro ;)))
OdpowiedzUsuńAż się zarumieniłam, gdy przeczytałam ten komentarz w drodze na przystanek. Bardzo mi miło.
UsuńUwielbiałam ten tusz, ale u mnie niestety słabo się trzymał :(
OdpowiedzUsuńJak wrażenia po Open'Erze? :)
Niestety, nie jest to najmocniejszy zawodnik, ale spodziewałam się, że będzie gorzej.
UsuńPowoli dochodzę do siebie ;)
heloł zygzaku :*
OdpowiedzUsuńHeloł jaskółko :D
Usuńtak jak masakra i maskara ;P
OdpowiedzUsuńzielony Wibo jest naprawdę dobry! ładne oko :)
Tak, tak, tak, właśnie tak! Zawsze sobie przekręcam w głowie te słowa.
UsuńDziękuję :D
Lubię ten tusz Wibo, jeszcze jestem w trakcie testów ale już go lubię.
OdpowiedzUsuńDrinka też bym się napiła.
To fajny tusz na chudsze dni, niewykluczone, że kiedyś kupię go ponownie. Choć nie należy do najtrwalszych.
UsuńOch, dzisiaj drinki to nawet dwa :D
no ja chętnie zobaczę i poczytam jakąs relację z Openera ;)
OdpowiedzUsuńPojawi się na pewno! :D
UsuńNie jest przesadnie szałowy? Ten róż?! No jak to...
OdpowiedzUsuńLubię bardzo.
I zapraszam do mnie, wczoraj wysmarowałam relację z ostatnich dwóch tygodni (;
Róż jest szałowy, tylko makijaż dość ubogi. ;)
UsuńZaraz do Ciebie zajrzę, już nawet otworzyłam zakładeczkę. Jestem bardzo ciekawa, co porabiałaś.
Słomko, nareszcie wróciłaś:))
OdpowiedzUsuńMakijaż bardzo udany:)
też mam ochotę na MUA ostatnio i chyba sie w końcu skuszę:)
Co do tego tuszu to chyba jednak wolę ten pomarańczowy Dolls Lash czy coś takiego:)
MUA to fajna, niedroga inwestycja, idź w to :) Z pomarańczowym natomiast jeszcze nie miałam przyjemności.
Usuńmoże i bez kreski, ale nie ma się do czego przyczepić. bardzo ładny makijaż :)
OdpowiedzUsuńPS. ciekawa jestem, co to za praca :D
:* Ano, przy festiwalu znów robię.
Usuńtak myślałam :]
UsuńSiema, różowa panienko! ;) Fajnie Cię widzieć - choćby notkowo :)
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię serdecznie i liczę, że wkrótce będziesz chciała się spotkać. :)
UsuńA może się wybierzesz na alternatywne spotkanie 20? Chętnie bym Cię zobaczyła :D
UsuńŚwietny makijaż :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, Vero :)
Usuńmasz niesamowity dar dobierania kolorów podkreślających Twoją tęczówkę, jakz awsze - wow!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Aniu :)
Usuń:) Witam, mi się podoba, nie wiem co bardziej czy ten róż czy ten hm cień po zewnętrznym kąciku oka, pewnie ogólna zasługa dobrego mixu;p
OdpowiedzUsuńna heńku nie byłam więc czekam na relację:) i wiele innych
u mnie nic ciekawego po za skręconą/ stłuczoną czy jak to tam nazwać stopą:/
Tak, tam jest mocny miks :)
UsuńKurcze, patrz, tu jeszcze była stłuczona. :/ Trzymam kciuki, żebyś szybko wróciła do zdrowia i mogła brykać :*
Idealny :) A takim drinkiem bym nie pogardziła :D
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś będziesz go piła, wypij moje zdrowie :D
UsuńŚliczny makijaż, ja się trochę bałam eksperymentować z różowymi cieniami, ale dzięki Paltce Shapshots trochę się z nimi oswoiłam. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Fakt, trzeba uważać, żeby nie zrobić sobie zmęczonego albo podbitego oka. Na szczęście takie zmęczenie czy podbicie łatwo można zmyć :D
Usuńna moje makijaż jest bardzo ładny ;) jak na poranny wyszedł starannie ;]
OdpowiedzUsuń"Jak na poranny" - so true!
UsuńSłomkini, proszę więcej nie opuszczać pokładu!
OdpowiedzUsuńMakijaż zacny, grzechy odpokutowane. ;)
To już nie muszę zdrowasiek klepać? :)
UsuńSłomka jesteś :)
OdpowiedzUsuńOch, przeczytałam "słodka" :D
UsuńCo do kosmetyków Wibo nie jestem ich fanką.Makijaż ładny.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja znalazłam kilka udanych produktów w ich ofercie, więc nie mówię marce "nie".
UsuńRacja, ichnie lakiery Extreme nails w większości przypadków mają niesamowitą trwałość. Dużo osób chwali Elixiry, tylko opakowanie jest be. Sama jeszcze nie próbowałam tak bardziej, tylko nieśmiało dozuję przyjemność.
UsuńNo i Lovely (Wibo) wypuściło najpiękniejszego pękacza w liliowym kolorze z shimmerem ♥ Będzie płacz jak się skończy.
U mnie z trwałością Extreme Nails bywało różnie w przeszłości, teraz to nie ma aż takiego znaczenia, bo zanim coś się zacznie dziać, to ja już zdążę zmyć. Tak czy siak - lubię nawet. Moje lubienie może trochę osłabło, ale nadal nie jestem na nie.
UsuńEliksiry chyba słusznie zbierają pochwały. :)
Myślę o tym pękaczu z shimmerem i coś mi się przypomniało, ale musisz dać mi chwilkę, żebym sprawdziła, czy mam rację.
ładnie, fiolet Ci pasuje :)
OdpowiedzUsuń"Muszę przyznać, że spisuje się klasa i nawet nie sypie się tak bardzo, jak mnie straszono."
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że sypie się w postaci akceptowalnej? :P
Nie wiem o co chodzi w tanimi maskarami, ale jeszcze żadna się nie sprawdziła u mnie. Nigdy nie robiła tego, co powinna. To nigdy specjalnie mnie nie irytowało, bo jak tanie, to nie bolało po kiszeni. Gorzej w drugą stronę.
Singapore Sling sprawia, że nabieram ochoty na coś wesołego dzisiaj na oku :)))
CMOK!
Tak, właśnie to chciałam powiedzieć. :) Nie jest to tusz idealny, oj nie, do tego mu daleko. Ale jest tani i ładnie wyciąga mi rzęsy. Jednak równocześnie otwartą mam też Grashkę i widzę różnicę - przede wszystkim w trwałości. Growing Lashes potrafi mi się odbić na górnej powiece po kilku godzinach, trochę skruszyć, ale bez przesady, ze dwa paprochy na krzyż, natomiast Grashka trzyma się klasa.
UsuńCmok, cmok.