Konieczność wczesnego wychodzenia z domu i bycia wśród ludzi przez kilka godzin nadzwyczaj skutecznie stymuluje moją kreatywność. Nie lubię malować tego samego, bo to mnie nudzi. Czynność malowania staje się nużąca, zbyt przewidywalna. Jestem prawie pewna, że gdybym codziennie sięgała po te same produkty i nakładała ten sam makijaż, to w którymś momencie przestałabym się malować. Owszem, bardzo lubię rozmaite rytuały, wprowadzające ład i porządek do chaosu wszechrzeczy, ale niech one mają kilka zmiennych. Wystarczy, że stałą jest sam rytuał.
Tyle tytułem zbędnego i pseudointelektualnego wstępu. Poniżej znajdziecie kilka moich makijaży z minionego tygodnia.
Tutaj znowu mi się włączyła tęsknota za Bora Bora. |
Jeszcze więcej różu? Czemu nie. Ten makijaż powtórzyłam. I to aż dwa razy! :O |
Tak właśnie maluje się Słomka na co dzień. Nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć, iż przeważnie sięgam po kolor (no okej, każdy makijaż ma jakiś kolor, ale wiecie, co mam na myśli), tylko że lubię nieco go stonować, nakładając cieńszą warstwę albo w miarę umiejętności dobrze rozcierając wszelkie granice. Z tego względu nie mam w zwyczaju spisywać na straty cieni o średniej pigmentacji. Musicie mi też wybaczyć, że nie są to intensywniejsze makijaże, ale inaczej maluję się do zdjęć, gdy wiem, że aparat (i amatorszczyzna) zeżre mi kolory, a inaczej do ludzi. Poza tym światło, które dociera do mnie o tej porze, nie sprzyja. Całe szczęście, że chociaż tyle się udało.
A jak jest u Was o poranku?
Kolorowo?
Oszczędnie?
Śpiąco?
Dajcie znać!
Kolorowo?
Oszczędnie?
Śpiąco?
Dajcie znać!
Buziaki
Słom
Słom
Patrzę, co piszecie. |
(O porannym makijażu i kreskach zygzakach pisałam już tutaj).
u mnie ostatnio nuda, prawie codziennie beże na oku plus jakaś kreska. widzę, że Ty nadrabiasz kreatywnością za nas obie :)
OdpowiedzUsuńNooo, coś mnie wzięło, i to ostro :)
UsuńNo to i za mnie Słomeczka nadrabia. U mnie ostatnio totalna nuda, albo nawet brak makijażu. W taki upał ręką nie chce mi się ruszyć, a w sumie i tak wyglądam "niewyjściowo".
UsuńWszystkie propozycje bardzo mi się podobają :)
Wiem już - słomiany zapał mi się włączył ;)
UsuńCudnie!
OdpowiedzUsuńja tylko co jakiś czas pozwalam sobie na szaleństwo.. dzisiaj miałam turkusowe cienie- czyli szał ;)
polubiłam się z nudziakowymi brązami i beżami- nadrabiamy stracony czas nielubienia się ;)
Widzisz, u mnie to przychodzi falami. Bywają tygodnie, że odstawiam kolorówkę. Zwłaszcza jak wracam z lasu, to jestem taka dzika do kosmetyków.
UsuńPierwsze dwa to nawet kolory poranka posiadają w swej istocie, że się tak wyrażę. Podsumuję mało kreatywnie, ale szczerze: super **
OdpowiedzUsuńDlaczego nie mam w domu takiej słomczynej ręki, która by mnie pomalowała, mnie się tak nie chce...
*super wszystkie, nie tylko pierwsze dwa
Usuń/żeby nie było :P
Jakbym malowała inne rzeczy, tak jak Ty, to pewnie malować oczu też by mi się nie chciało. Przysłałabym Ci rękę, ale wówczas dostałabyś gratis - mnie ;)
Usuń(Dobrze, że sprostowałaś, bo pomyślałam, że tylko dwa).
Wchodzę w to, przysyłaj z gratisem B)
UsuńA próbowałaś malować?
Wiele wskazuje na to, że szło by Ci całkiem nieźle.
(Oj cicho, tak naprawdę chciałam Ci dać dodatkowy komentarz).
Próbować to i próbowałam, ale jednak najlepiej wychodzą mi ciapki na oczach.
UsuńDziękuję za miłe słowa, Zajęcze.
Co to jest to, co tak pięknie połyskuje w drugim różowym makijażu? Też chcę takie!
OdpowiedzUsuńChociaż ja jestem ostatnio nudno stonowana. Nie mam jakoś serca do kolorów ):
No bywa tak, wiem.
UsuńAle chodzi Ci o o powiekę czy kreskę?
O jedno i drugie!
UsuńKreskę robiłam żelowym Supershockiem z Avonu (Blackberry odcień się zwie) i poklepałam ją cieniem Sunset z palety Monaco. A na powiece mieni się holograf z Lovely (nr 1).
UsuńŁoooo :)))
OdpowiedzUsuńRano? Oj nie, wolę pospać niż malować. Jednak jak mogę wstać o bardziej ludzkiej porze i mieć czas, to czasami mnie ponosi. Teraz ze względu na upalne lato stawiam na minimalizm. Szaleję za to z kolorowymi rzęsami, linerami, czyli coś, co na szybko odmieni twarz a jednocześnie będzie nie do zdarcia, aż do samego wieczora. Do tego bronzer/czasami róż, z którym szaleję teraz :)))
Zatopiłam oczy w Bora Bora ♥
Ja na szczęście zaczynam pracę o porze dla mnie optymalnej - nadążam z wysypianiem. Gdybym musiała o 6... hmm, to też bym się tak malowała. Praktycznie całe studia tak było (Simply może potwierdzić ;P). Gorzej ze snem =_=.
UsuńNa Pomorzu lato nie jest tak upalne. Dziś zrobiło się ciut cieplej, ale ostatnie dwa tygodnie były raczej wiosenno-jesienne niż letnie. Dlatego się nie ograniczałam, bo wiedziałam, że mi to wszystko nie spłynie z oczu. W upały wystarczy mi tusz, zrobione brwi, korektor, róż i coś na usta, może puder. Także rozumiem Twoją oszczędność.
Wiesz, doszłam do wniosku, że im robię się starsza to nie ma dla mnie pory optymalnej :P Na szczęście sama sobie jestem szefem póki co i nie muszę stawiać się nigdzie na godzinę. Ma to plusy i minusy.
UsuńWcześniej bywało tak, że bardziej się spięłam do makijażu jak musiała wstać o 5 rano, a im później było gorzej. Z czasem jakoś tak się działo, że coraz częściej wybierałam sen :)
Wypatruję bardziej ludzkich temperatur, bo marzy mi się małe szaleństwo na oczach :) I coś mi się wydaje, że chyba w końcu pogoda trochę zluzuje. Oby :)
Tak u mnie też to miało plusy i minusy, ale minusy w końcu zaczynały brać górę, bo za bardzo się rozleniwiałam. Tobie to zapewne nie grozi :)
UsuńJeśli chcesz, to wyślę Ci trochę chłodu w paczce. ;P T
Pięknie z rana u Ciebie:) U mnie bardzo śpiąco i efekt nude:)
OdpowiedzUsuńEfekt nude w moim wydaniu powinien się nazywać efekt trup. :)
UsuńŚlicznaś, to po co Ci makijaż? :P
u mnie rytyna: podkład tusz kredka, podkład tusz kredka i tak w kółko... czasem tylko zmieniam kolory kresek :) jeszcze mnie to nie znudziło ;)
OdpowiedzUsuńW sumie to podobnie jak ja - tylko zmieniam kolory cieni ;)
UsuńU mnie bywa bardzo różnie wszystko zależy od czasu i nastroju. Mam też w swoim życiu dziwne okresy malowania oczu i nie malowania. Zupełnie nie wiem czym to jest podyktowane :-):-)
OdpowiedzUsuńMożemy sobie przybić piątkę. :)
UsuńŚpiąco - nie u mnie, jestem rannym ptaszkiem. Kolorowo - zawsze, choć niekoniecznie w makijażu ;)
OdpowiedzUsuńŁadne te Twoje makijaże, subtelne, podobają mi się! (A co innego miałam napisać, skoro patrzysz jak piszę... ? ;) )
No dooobra, już nie paczę...
UsuńPiątek, piąteczek, piątunio <3
OdpowiedzUsuńŚlicznie jest, nie zrzędź ;p
U mnie rano jest szybko - w ciągu pół godziny od pobudki jestem w pracy. Na drugim końcu miasta. Serio!
Tak strasznie chciałabym się znów malować, ale tak strasznie mi się nie chce ;p no i nikt by nie zobaczył, bo siedzimy teraz we 4 :D:)
Urlop za 11 dni!!!!!
Sobótka dobiega końca.
UsuńJa niestety nie dam rady w pół godziny dojechać do pracy na drugim końcu miasta, trochę więcej mi to zajmuje. A przecież jeszcze trzeba się ubrać i coś zjeść.
Just do it, Dzolls, just do it.
Trzeci jest świetny! Ten liner ma piękny kolor :)
OdpowiedzUsuńTo żelowa kredka Avon w odcieniu Blackberry plus cień Sunset z paletki Monaco.
UsuńOłłłł, znaczy zakombinowałaś :) Lubię!
UsuńPrzeważnie ;)
Usuńjestem kowbojem
OdpowiedzUsuńStrzelasz spamem?
Usuńjej, nie wiem który lepszy, zdecydować się nie mogę;P
OdpowiedzUsuńMożemy umieścić wszystkie na tym samym miejscu :D
UsuńA wiesz? Do poranyych makijazowych rytuałów nie przywiązuje wielkiej wagi. Natomiast wieczorne oczyszczanie - to cała ceremonia. Lubię ą szczególnie, daje mi poczucie zrzucania z siebie zmęczenia i stresu dnia.
OdpowiedzUsuńChociaż... poranny makijaz może byc jak nakładanie zbroi przeciwko róznym "atrakcjom" oferowanym przez dzień :)
To ciekawe, co mówisz - jak zwykle zresztą. I pewnie jest w tym ziarnko prawdy, bo z makijażem czuję się pewniej. Ale to nie wszystko. Ja naprawdę lubię ten czas, lubię go celebrować. To niesamowicie odprężające dla ducha, a zarazem pobudzające dla wyobraźni.
UsuńChciałabym, żeby oczyszczanie działało podobnie, ale najczęściej się wkurzam, że zmoczyłam sobie włosy albo że nie mogę domyć rzęs ;)