wtorek, 3 marca 2015

Hasztag bekazmojegofaceta

Wszystko mi się poprzestawiało. Kładę się spać o czwartej, wstaję o dwunastej. Przez większość dnia tłukę w klawiaturę (wczoraj zatłukłam jedną na amen, dziś po znajomych szukałam "nowej"), ale najbardziej produktywna jestem po osiemnastej-dziewiętnastej, kiedy wiem, że wszystko inne mam już z głowy: nie muszę już nigdzie wychodzić, gotować obiadu, wyrzucać śmieci, rozwieszać prania. Choć bardzo bym chciała.

Znowu zostałam sama. Wu przed wyjazdem wysprzątał mi mieszkanie i zrobił (sam, bo ja byłam za bardzo zajęta) takie zapasy, że spokojnie przez dwa tygodnie nie musiałabym wychodzić z domu. Nawet po chleb, bo od początku roku pieczemy sami. Szczerze mówiąc, kiedy czytam te wszystkie wpisy na blogach czy fejsach, w których dziewczyny narzekają na swoich facetów, nawet z przymrużeniem oka, to najpierw myślę sobie, wow, Słomka, może i stałaś w złej kolejce, jak rozdawali urodę, ale z mężczyzną to się nie pomyliłaś.

A potem przychodzi chwila refleksji: co takiego musiałoby się zdarzyć, żebym nagle zaczęła choćby chcieć naigrywać się z najbliższej mi osoby, i to na forum publicznym. Chyba utrata piątej klepki. Tak dla jasności dodam, że mojej. No naprawdę, po co to komu? Chcesz wyładować frustrację? A może pokazać, jaka jesteś cool wyluzowana i w dodatku lepsza, bo się znasz na pięćdziesięciu rodzajach (twarzach) odżywek do włosów? Czo ten faceteł, jak on mógł nie wiedzieć, że się takiej z SLS-em nie kupuje? Heheszki, śmiejmy się wszystkie razem z nieporadnych facetów i dorzucajmy swoje historie. O tak, mój to ostatnio zrobił wielkie oczy, jak go poprosiłam o zakup płynu micelarnego, on zna tylko płyn chłodniczy, płyn hamulcowy i płyn do mycia naczyń (chociaż w wypadku tego ostatniego sprawia wrażenie, jakby było inaczej). Kciuk w górę, a mój to się obruszył, jak mu kazałam kupić tampony. Poklepmy się wszystkie po pleckach i ze zrozumieniem pokiwajmy głowami... Kurde, laski, idźcie sobie jedna z drugą na ploty, zamiast się w internecie licytować. Poza tym może najpierw pośmiejecie się z siebie, a dopiero potem zaczniecie drzeć łacha z tych swoich najukochańszych miśków. Aaa, że sama jesteś idealna, to nie ma z czego? No to przepraszam. Tylko jeśli chcesz robić wiwisekcję natury męskiej na jego przykładzie, to może najpierw zapytaj go o zgodę. Ciekawe, czy będzie szczęśliwy, że taka beka z niego na Twoim fanpejdżu.

Ale może ja się nie znam. Może inni mają ten dystans, którego mi brakuje. Może - odwracając sytuację, bo w drugą stronę też to działa najwyraźniej - dziewczynie Kordiana czy Konrada, sama już nie pamiętam, nie przeszkadza, że facet robi z niej pośmiewisko. Może ona w ogóle nie istnieje. Skąd mogę wiedzieć? Czytałam raptem trzy wpisy, a się wypowiadam.

Jedno wiem na pewno. Ja tak nie potrafię i nie chcę potrafić. Mama uczyła, nie krzywdź innych ludzi, toteż się staram, z różnym skutkiem, ale się staram. Skoro obcemu nie chcę robić przykrości, to czemu mam robić najbliższym? Poza tym Mama mówiła, nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe. I ja bym nie chciała, żeby mój mężczyzna tak się mną "chwalił". Moja miłość zbudowana jest między innymi na szacunku. Nie wyśmiewam, nie wytykam palcem. Może po prostu innych takie rzeczy kręcą i nic mi do tego. No właśnie, co nas kręci, co nas podnieca.

Mnie na przykład to, co znalazłam kilka dni temu w zamrażalniku:

Na rosole nr 1.
Na rosole nr 2.
Przewrotnie, bo na schabie.



Popłakałam się. I tutaj taki eksperyment społeczny: myślicie, że ze śmiechu czy ze wzruszenia?


Pozdrawiam ciepło
Słom

43 komentarze:

  1. Być może oczekujesz nieco innego komentarza - bardziej rozbudowanego, opisującego własne doświadczenia, refleksje, ale napiszę tylko, że już dawno nie czytałam tak genialnego tekstu! Wzruszyłam sie serio, choć pewnie nieco mniej, niż Ty na widok tych uroczych karteczek:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, miło mi to słyszeć (czy raczej czytać).

      Usuń
  2. Słodkie te karteczki i komentarze na nich, przywołują moje doświadczenia i.... podobnie jak Ty nie rozumiem tego obsmarowywania własnego Mężczyzny, wyśmiewania i wytykania pewnych kwestii, publicznego omawiania intymnych detali itd. Czuję niesmak. Podobnie, gdy zapada pytanie gdzieś na Forum, co mam kupić dla swojego faceta/kobiety? Czy naprawdę potrzeba komuś podpowiadać takie rzeczy?

    Stawiam na wzruszenie pomieszane ze śmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, cześć, Hexx, jak miło Cię widzieć tutaj :)

      Cieszę się, że masz podobne doświadczenia, w końcu nie wszystkie dziewczyny trafiają na wartościowych mężczyzn, tylko na jakieś męskie świnie, i to jest dopiero prawdziwy problem.

      Bingo!

      Usuń
  3. może to potrzeba akceptacji, którą można osiągnąć poprzez ten wirtualny ekshibicjonizm? wystarczy się wyżalić, uzewnętrznić co tam złego/nieporadnego zrobił/zrobiła połówka i już: uderz w stół, a odezwą się nożyce... najważniejsze znać granice i bronić dostępu do nich, tymczasem w modzie jest otwierać ich na przestrzał :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno też - celna uwaga. Plus masa innych przyczyn, których nie jestem sobie w stanie ogarnąć moim małym rozumkiem.

      Usuń
  4. Ja bym się wzruszyła, więc obstawiam taki powód :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację. Może one tak naprawdę nie kochają swoich facetów tylko "czasem lubią" czasem, jak tamci nic nie wywiną... Albo próbują pokazać, że co z tego, że trudno jest znaleźć idealnego faceta, skoro one mogą każdego wychować. Tragedia. Moja siostra tak robi, nie da sobie nic przetłumaczyć. Żal mi jej faceta za każdym razem, typowy pantofel bez swojego zdania, który daje sobie wygraniac różne "niedociągnięcia ".
    Jeżeli mam już się śmiać z mojego faceta to robię to z nim ;) skoro on się sam z siebie śmieje to ja nie mam wyrzutów sumienia, a i nie pogrążam go w oczach innych.

    +słoiki urocze, też by mi się łezka zakręcila. Ze wzruszenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nie chcę oceniać, czy to rzeczywiście miłość, bo każdy z nas ma swoją receptę na związek i jeśli obydwoje nie czują się pokrzywdzeni, to niech sobie żyją tak, jak chcą. Ale zdania nie zmienię: szacunek musi być.

      My też się śmiejemy razem, czasem z niego, czasem ze mnie, byłoby nam nudno, gdybyśmy tego nie robili. Ale wspólny śmiech nam wystarczy, internetowi od tego wara.

      Usuń
  6. Ale się uśmiałam!

    Kochanego masz tego faceta gotuje, sprząta itd. Udał się;) Te karteczki urocze i obstawiam, że popłakałaś się ze wzruszenia!

    Ja na swojego czasami narzekam, nie robię tego w złośliwy sposób przy znajomych czy rodzinie. Prędzej jakiś żartem, ale tylko wtedy, gdy wiem, że taką opowieścią nie sprawiam mu przykrości. On też sobie czasami żartuje z mojej nieporadności w innych kwestiach. Chłop nie gotuje, nie masuje, czy inne pierdoły - bo nie potrafi. Ale jak trzeba to po tampony pójdzie;)

    Wie też że sprawdza się dobrze w innych kwestiach (komputery, elektronika, samochody, w ogóle taka złota rączka) i chwalę go za to często bo to sprawia mu przyjemność - mi z resztą też:)

    No dobra, czasami mocno się żalę przyjaciółce, ale ona zawsze na mnie bierze poprawkę bo moje zdanie zależy od tego jaki mam humor hahhaha;P No i tak zawsze powtarzam na koniec "dobry chłopak, tylko krzywdzi bo nieświadomy, że mi to sprawia przykrość".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojtam, przyjaciółce można się pożalić, przecież to przyjaciółka, a nie fejsbuk. Człowiek musi się czasem wygadać, bo inaczej wątroba gnije, grunt, żeby się wygadywać odpowiednim osobom, a nie nieznanej masie.

      Właśnie to też jest problem wielu kobiet, że jakoś do nich nie dociera, że facet może nie rozumieć (choć tyle się o tym trąbi).

      Usuń
    2. dokładnie. ja czasem czuję potrzebę wygadania się, ale robię to przy herbatce z przyjaciółką (cmok Słom :*), nie na fejsbuniu.

      fantastyczny wpis :*

      karteczki... no bezbłędne są. i masz rację, trafił Ci się Mężczyzna przez duże M :)

      Usuń
    3. Cmok, cmok :* Dziękuję!

      Usuń
    4. Hehe ja nawet czasami przez fejsbukowy chat bo tez mam koleżankę za granicą:p ale nie przez statusy publiczne dla wszystkich bo to jest słabeee

      Usuń
  7. Ech, poprzestawianie znam aż za dobrze. Mój pracuje na 3 zmiany więc raz się kładziemy o 20, czasem o 3 w nocy, ciężko jest się z tygodnia na tydzień przestawić... A jeżeli jeszcze muszę wstać o 5, a kładziemy się strasznie późno (bo późno wróci), to już w ogóle jestem nieprzytomna. A wcześniej mi się kłaść nie opłaca, bo i tak zasypiam minimum godzinę, więc mnie obudzi i tak ;)

    Smutne, że tak krótko możecie cieszyć się razem - naprzemiennie razem i oddzielnie, nie wiem czy bym tak potrafiła... Kochany jest, że tak bardzo o Ciebie dba :)

    Zgadzam się z Tobą z tym wywlekaniem różnych rzeczy na światło dzienne, nabijanie się z bliskiej osoby nie jest w porządku. Czasem zażartuję z jakiejś drobnostki, ale On nie z tych, co by się obrazili, wszystkie rzeczy istotniejsze zostają między nami.

    Zna się na wielu męskich sprawach - motoryzacja, informatyka, budownictwo, generalnie jak coś się psuje to można na niego liczyć, więc co z tego, że się na kosmetykach nie zna? Chociaż żeby zaczął mi pomagać w domu (w drobnych sprawach, przecież odkurzyć/wstawić makaron każdy umie) to bym rzeczywiście chciała, bo wraca z pracy i sobie odpoczywa jak król, a ja jak wracam do domu to wszystko jest na mojej głowie... Ale to wszystko kwestia dotarcia, wiem że się pomału zmienia w tej kwestii.. A nie oszukujmy się - domem trzeba się zajmować codziennie, a coś się psuje może kilka razy w roku ;)

    Przeurocze karteczki :) Popłakałaś się ze wzruszenia, jestem pewna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Basiu, współczuję tego Twojego poprzestawiania, bo ja to przynajmniej chodzę spać o tej samej porze, choć bardzo późnej.

      Nie jest tak źle z naszymi rozstaniami, póki co zawsze był w domu dłużej. Rozłąka potrafi też działać odświeżająco i nauczyliśmy się ją tak traktować, mam nadzieję, że to się nie zmieni.

      Tak, ja też uważam, że to jest kwestia dotarcia, tylko trzeba mieć dobry kontakt z partnerem. Bo czasami to się trafia królewicz, który ma wszystko w nosie, ale nie wierzę, że Twój Mężczyzna taki jest. Czasami wystarczy poprosić i nie liczyć na to, że on się wszystkiego sam domyśli. Zresztą sprawy obowiązków domowych to też jest zupełnie inna historia niż te pierdoły, o których mówię w poście. Tak sobie myślę, że nigdy nie lubiłam tego, jak specjaliści wyśmiewają się z laików, a kiedy dziewczyna pisze: "O Boże, wysłałam mojego teżeta po krem do twarzy, a on wrócił z takim, co ma parafinę, jak on mógł to zrobić, czemu on jeszcze nie wie, że ten składnik mnie zapycha, głuptas", to trochę jest właśnie tak, jakby specjalista wyśmiewał się z laika. Daj mu spokój, to jest Twoja broszka, on ma (mam nadzieję) swoje. A jak chcesz, żeby Ci kupił dobry krem, to mu POWIEDZ WYRAŹNIE. Bo inaczej beka z Ciebie, a nie z niego. On jest zapewne mądrzejszy, bo jakby Cię (stereotypowo) wysłał po wkręty, to by Ci przynajmniej powiedział, o jakie mu chodzi.

      Usuń
    2. Dlatego mam ogromne problemy z zasypianiem - stres i nieregularność robią swoje... Wbrew pozorom łatwiej mi zasnąć wtedy, kiedy jestem zmęczona i rzucę się w nieładzie na łożko, nawet się nie przykryję i nie przebiorę (tzw. drzemka), po prostu nos do poduszki i śpię (bo nie myślę o niczym), a jak się kładę w nocy do łóżka, nie mam jeszcze wyczerpanych akumularotów to nie mogę zasnąć ;) Moje bateryjki nie lubią doładowywania ;)

      Na szczęście ani Sławek nie wysyła mnie po wkręty, ani ja nie wysyłam go po krem więc nie mamy takich sytuacji :D Ale gdybym go wysłała po coś konkretnego, pewnie wysłałabym mu zdjęcie tego produktu z Internetu :) Ale rozumiem, po prostu wyjaśniasz co konkretnie miałaś na myśli i się z Tobą zgadzam. Jak sobie pomyślę ile on ma cierpliwości do mnie, kiedy zadaję głupie pytania natury technicznej, to rzeczywiście dlaczego miałabym się wyśmiewać z tego, że on nie wie czegoś kosmetycznego ;)

      To zdecydowanie kwestia dotarcia. Jest Baranem ze znaku zodiaku (niestety upór to jego zdecydowana cecha charakteru, bardzo wybijająca się spośród innych - chyba najbardziej uparty człowiek, jakiego znam...), w dodatku wyprowadził się od rodziców rok temu, gdy zamieszkał ze mną. Wszystko miał pod nosek podane, niczym nie musiał się martwić, a tu boom - rzeczywistość, trzeba się złożyć na czynsz, trzeba posprzątać, trzeba się zatroszczyć o ognisko domowe. Jak go uprzedzę kilka dni wcześniej "w piątek sprzątamy mieszkanie" to jakoś to przetrawi i zniesie, zrobi to, ale jakbym go poprosiła o poodkurzanie w tym momencie, w którym proszę, to na pewno spotkam się z odmową ;) Trudny charakter i wiele moich łez musiało polecieć, żeby zrozumiał, że też powinien to robić. I powoli zaczyna sam, bez moich próśb, ale jeszcze długa droga przed nami. Przyznam szczerze, że w kryzysowym momencie zastanawiałam się, czy nie powinniśmy się rozstać, bo na co mi facet, który nigdy mi w niczym nie pomoże w domu? A co jak zachoruję? A jak pojawią się dzieci to co, nie przewinie bo śmierdzi? Nie posprząta bo nie? No ale na szczęście widzę tendencję zwyżkową, więc jestem dobrej myśli ;) Bądź co bądź razem mieszkamy, razem brudzimy i razem sprzątamy, tak być powinno, przecież nie leżę w międzyczasie i nie pachnę ("czekam i pachnę" aż posprząta :))) tylko też zasuwam :)

      Dobrej nocy!

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że jakoś uda Ci się wyregulować kwestię spania. Ja sama po sobie widzę, że kiedyś mogłam pozwolić sobie na więcej zarwanych nocy, teraz to już nie przejdzie. Znaczy zdarza mi się nie dospać (albo w ogóle nie spać) w skrajnych wypadkach, ale unikam tego jak ognia.

      A nie, skoro potrafi się w sobie zebrać i rokuje na przyszłość, to jeszcze nie jest beznadziejny przypadek :) Trzymam mocno kciuki, żeby było tylko lepiej.

      Usuń
    4. Sen to podstawa :) Dziś się wyspałam i jestem jak nowonarodzona, mam pełno energii i chęci do życia, a w trybie zombie nic mnie nie cieszy i oczy mnie bolą ze zmęczenia, z całą pewnością nie jest to przyjemne :)

      Dziękuję :* :*

      Usuń
  8. Napisała! Napisała!

    Mnie rozwaliło słowo "faceteł", które uważam za bardzo zajęcze <3
    Podpisy na opakowaniach produktów spożywczych również macnęły moje serducho, na takie rzeczy patrzę niezwykle ciepło (cholera, jak można "ciepło patrzeć" to ja nie wiem, ale szczegół).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro są gorące spojrzenia, to ciepłe też na pewno się znajdą :D

      Usuń
  9. Twój Wu jest jak wygrana na loterii! Pomijając wszystko inne, gdybyś ni z gruszki ni z pietruszki zaczęła na Niego narzekać, to bym była zaskoczona, bo to kompletnie nie w Twoim stylu :) Jak dla mnie jesteście klasycznym przykładem idealnie dobranych połówek jednej całości :) (wybacz proszę ten banał, ale nasuwa mi się sam). A te karteczki to po prostu mistrzostwo :) Brawa dla Pana Słomki!

    PS. I myśl już nad tym z którego dnia uszczknąć kawalątek, żeby się z nami spotkać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to jest zupełnie nie w moim stylu i cieszę się, że to zauważyłaś. Ja wolę robić dobry PR :D

      Dziękuję za miłe słowa, przekażę mu, niech wie, że nie tylko ja tak myślę.

      (Spoko, znajdę czas, już się na to przygotowuję, tylko Marokańska mogłaby się jeszcze zdeklarować).

      Usuń
    2. Marokańska się zadeklarowała, ale napisała tylko do mnie. zaraz prześlę dalej

      Usuń
    3. Ech, tylko że jej pasuje akurat ten dzień, gdy Słomi nie może :/

      Usuń
    4. Odpowiedziałam w mailu.

      Usuń
  10. To żeś nawyrzygiwała (o ile jest takie słowo), zalazły Ci za skórę teksty fejsbukowe? Fakt, dzisiaj wszyscy myślą, że wszystko im wolno w Internecie bo przecież nie rzucają oskarżeń twarzą w twarz i krzywdy nie zrobią... Tiaa byłam dziś na szkoleniu o zagrożeniach w cyberprzestrzeni - włos się jeży a oczy wybałuszają ze zdziwienia, do czego poniektórzy (zazwyczaj młodzi-jak my;P) ludzie są zdolni. Najgorsze jest jednak to, że oni sami nie upatrują w tym nic złego, i tu jest pies pogrzebany. Ja powoli zaczynam odsiewać takich znajomych bo mi tablicę zaśmiecają. I oczywiście popieram Twoją wypowiedź:)
    PS. Fajnie, że masz takiego kochanego faceta. Życzę Ci, aby szybciutko wrócił:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kot nawyrzygiwałam, jak kot (już takie słowo jest). Przyznam szczerze, że często mnie paluszki świerzbią, żeby coś napisać pod takim postem, ale nie lubię konfliktów, szkoda mi czasu i energii. Wolę się wycofać. Ale tu jest moje poletko, to sobie rzygam czym chcę :) W sensie: wyrażam swoje zdanie.

      Rany, czasem tacy młodzi jak my zachowują się gorzej niż jeszcze młodsi...

      Pozdrawiam cieplutko, Alu!

      Usuń
    2. O, dzięki za informację, jakoś zapomniałam to dzisiaj sprawdzić (a chciałam!)

      Ja również pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Ale ja chciałam tylko powiedzieć, że jest, bo już je użyłyśmy dwa razy :) W słowniku raczej nie uświadczysz.

      Usuń
  11. Sympatyczne napisy. :) Mnie również irytuje to co niektóre laski wypisują za plecami swoich facetów. I jestem pewna, że gdyby sytuacja się odwróciła byłyby zagniewane na wieki wieków. Chyba coś w tym jest, jak napisałaś, że się popisują albo chcą pokazać jakie są wyluzowane. Ja stoję obok tego i też nie rozumiem. Pewne rzeczy nie powinny wybiegać poza związek.. ale może to my jesteśmy dziwne ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to na pewno jestem ;) Dzięki Martynko za komentarz, cieszę się, że nie tylko ja patrzę podejrzliwie na takie zachowanie.

      Usuń
  12. Uf, no coś jakoś mi ten tytuł nie pasował do Ciebie/Was.

    Jak zabraknie Ci towarzystwa i jedzenia, to daj znać - przyjadę i zrobię carbonarę. I przywiozę "Zrób mi jakąś krzywdę", bo na pewnym portalu widziałam, że chciałabyś poznać. Cmok! :********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy Ty wiesz, że ja nawet myślałam o Twojej carbonarze jakiś czas temu. Chciałam Cię poprosić o przepis. Boczek za mną chodzi ostatnimi dniami. Zawsze jesteś mile widziana w moim domu, tylko niech się uporam z robotą.

      Tytuł typowo prowokacyjny.

      Usuń
    2. Ja wiem, ja wiem, robota jest zawsze i jest jej dużo. Nie jestem pewna, czy deklarowałam Ci w mojej głowie czy przez jakiś inny środek komunikacji, ale przyjadę i zrobię carbonarę, blok i zobaczymycojeszcze.

      A, naszło mnie na refleksję ostatnio, że ci faceci to pewnie nawet nie są tacy nieudolni jak ich własne partnerki przedstawiają, tylko to działa na takiej samej zasadzie jak ja i fizyka w liceum. Na drugiej lekcji zakodowało mi się, że nie ogarnę, bo nie znałam jeszcze trygonometrii i skończyłam z dwóją. Na studiach bez problemu zgarnęłam 4,5. Skoro dziewczę odgórnie zakłada że facet nie odróżni spódnicy od sukienki i prędzej spłonie ze wstydu niż kupi tampony, to on może nie chcieć jej udowadniać, że jest inaczej. Mój szanowny mężczyzn bez problemu porusza się po Inglocie czy MACu i kupuje mi - łojezusmarja - wkładki higieniczne. I teraz będę się chwalić, bo nie mam swojego fanpejdża: jak wróciłam ostatnio z targów obładowana lakierami, to bez problemu podzielił je na dwie kupki: dla mnie - nie dla mnie. Pomylił się tylko w jednym przypadku: przyporządkował mi Galaxy Girl ORLY, którą w sumie i sobie chciałam kupić ale odłożyłam ją w ostatniej chwili bo stwierdziłam że dość tej rozpusty. Dlatego współczuję bardzo, ale nie paniom tych nieporadnych misiów, ale misiom we własnej osobie, bo to takie trochę upupianie ich.

      Usuń
  13. Od czasu, jak poznałam Twojego bloga, miałam nadzieję, że i mi się kiedyś taki związek trafi. I czytając każdą kolejną kotkę tego typu, mam na to coraz większą nadzieję.
    Lubię, jak ludzie mają kogoś takiego. Cieszę się, że Ty taką osobę znalazłaś! Należy Ci się:*
    Karteczki słodkie, takie małe-wielkie gesty na prawdę dużo znaczą.
    Buźka, płacząca i ze wzruszenia i z zadowolenia Słomko:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mogę powiedzieć? Chyba tylko tyle, że bardzo, ale to bardzo życzę Ci, żeby Twoje marzenie się spełniło. I dziękuję za ciepłe słowa.
      Cmok, cmok :)

      Usuń
  14. Teraz dopiero przeczytałam i powiem krótko: Przybij piątkę, Słomka! :-)

    Zgadzam się, zgadzam, zgadzam i jakże się zgadzam! :-)

    Masz fajnego faceta!

    Ja też mam fajnego faceta!

    Może pogadajmy tym i zróbmy hasztag? :-)

    Mnie rozwala, gdy słucham narzekania na mężów. Narzekają na nich do mnie nawet całkiem obce baby. Ich mężowie to ofiary losu, niedojdy, itp. palcem do nosa nie trafiłyby bez nich. Zawsze nasuwa mi się pytanie "To po co ci on?!", mają kompulsywną potrzebę opieki czy jak? Wiele zamiast o problemach porozmawiać ze swoim partnerem, rozmawia ze wszystkimi dookoła, a on? Powinien się domyślić... Czasem współczuję... tym facetom.

    Super są te karteczki i takie pomysły! Niech Wam razem dobrze będzie przez wiele, wiele lat! :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. myślę, że fajni ludzie są fajni. ja nie mam znajomych, żeby słuchać o facetach. można coś opowiedzieć koleżance z pracy jak się tako posiada, ale ja nie mam czasu w życiu na takie rzeczy.

      Usuń
  16. Mój komentarz będzie krótki: zgadzam się z Tobą w 100%. I sama się popłakałam ze wzruszenia, widząc te karteczki. Piękna miłość między Wami. Niech kwitnie! :) <3

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...