Załącznik nr 1
Ojapierdziu, żeby nie powiedzieć nic gorszego. To naprawdę był długi dzień, za długi. Gdzieś po 26 godzinie zaczęłam płakać, żeby się wreszcie skończył. Ale tam, kto by się przejmował. Stanęło na 37. Po prostu westchnęłam i zasnęłam.
Załącznik nr 2
No to może dla odmiany porozmawiajmy o kosmetykach. W ostatnich tygodniach mocno ograniczyłam pielęgnację. Przyznaję bez bicia, że nie przyświecała mi żadna ideologia, co najwyżej lenistwo... które zresztą wyszło mi na dobre, bo skóra bardzo się uspokoiła. Dziś mogę już śmiało powiedzieć, że moje dwa pobyty w Anglii, ten dłuższy w październiku-listopadzie i krótszy w lutym, nie wpłynęły na nią zbyt dobrze. Nie wiem, czy to była bardziej kwestia zmiany środowiska - inna woda i inne powietrze, czy może raczej kwestia zmiany stylu życia i jedzenia, ale to, co się działo na mojej twarzy, zwłaszcza na brodzie, to był jakiś poligon wojskowy. Myślałam nawet, że winowajca znajduje się wśród kosmetyków i po kolei odstawiałam różne podejrzane elementy. Nie pomogło. Czułam, że dermatolog jest już blisko, ale jak przystało na dojrzałego i rozsądnego człowieka, olałam sprawę i zajęłam się czymś innym.
W ostatnich miesiącach szczególnie upodobałam sobie micel Garniera, przede wszystkim za to, że działa i jest go dużo, prawie pół litra. Zużywam właśnie drugą butlę, a trzecią mam już w zapasie, zakupioną na jednej z licznych wyprzedaży. Przywiązałam się też do pewnego kremu do twarzy (tu podobna sytuacja, drugie opakowanie w użyciu, trzecie w zapasie) i beztrosko ignoruję napis 40+ na kartoniku. Skończyłam moją olbrzymią kostkę aleppo i zamiast sięgnąć po oleje, przerzuciłam się na najzwyklejsze mydło (bo było pod ręką...). Życie na krawędzi czy jakoś tak. Jedno, w co się naprawdę zaangażowałam, to regularne smarowanie stóp. Pieczołowicie, co wieczór, nawet wczoraj sobie nie podarowałam. Efekty? Cóż, krem raczej do pupy, nawet zapach ma taki na temat, ale grunt, że stopy przestały szeleścić jak wór opadłych liści. Taka suchość jest zła i ja bardzo nie lubię takiej suchości.
I to by było na tyle w kwestii podsumowania. Następnym razem przejdziemy do szczegółów. No i może nawet zahaczymy o kolorówkę.
Buziaki,
Słom
Oj, Słomi... Współczuję ciężkich czasów i łączę się w bólu. Wygląda na to, że każda z nas musi swoje odbębnić zanim dane jej będzie odsapnąć.
OdpowiedzUsuńAle może chociaż uda się wyskrobać nieco czasu na spotkanie - Kinga niebawem przyjedzie :)
Eeee, jeszcze nie jest tak najgorzej. Wczoraj odpoczęłam, dziś naładuję baterie. Będzie dobrze. I Tobie też tego życzę. Cmoku, cmok.
UsuńA z Kingą na pewno się zobaczymy :)
Słom, nie wiedziałam, że u Ciebie aż tak ciężko :/ dobrze, że możesz dziś odpocząć :*
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że pomimo pogorszenia stanu skóry, będziecie mnie czasem odwiedzać? :*
Nie, nie jest wcale źle. Tylko akurat tak się trafiło ostatnio. Dzisiaj aktywnie odpoczęłam :)
UsuńO ile finanse na to pozwolą, to jak najbardziej!
Życzę naładowania baterii :)
OdpowiedzUsuńNaładowane!
UsuńOddechu!
OdpowiedzUsuńUch, dzisiaj aż się zasapałam :)
UsuńZ tym olewaniem sprawy i zajmowaniem się czymś innym masz podobnie, jak ja. W każdym razie, staram się to zwalczać.
OdpowiedzUsuń:) Ja również!
UsuńZa to moja cera ma się dobrze, ale stopy proszą się o tarkę i krem, a leń ze mnie okropny więc sandałki jeszcze czekają zamknięte w szafie..
OdpowiedzUsuńOjoj, biedne sandałki. Szybko, bierz się za stopy i nie daj sandałkom czekać.
UsuńTo jest najgorsze uczucie ever, kiedy wiesz że nie masz czasu na to żeby iść spać, więc z bezsilności i rozpaczy i kurwaaaadlaczegojaa zaczynasz płakać. Brrrr.
OdpowiedzUsuńPrzede mną dwie noce ze snem w ilościach śladowych. Będzie osom.
To tak bardzo niedobrze :C Trzymam kciuki mocno!
UsuńA dziś na przykład, kiedy mogłam iść spać na jakieś sześć godzin, nie mogłam zasnąć. To mi się nigdy nie zdarza, sama widziałaś! (ojej, kimnęło mi się)
UsuńOkropieństwo :( To chyba z nerwów.
UsuńStopy... na stopy bardzo dobrze robią pończochy nylonowe. Jak człowiek zaczepi suchymi skórami i zniszczy bezcenną parę vintage, co to sześćdziesiąt lat miały się świetnie, to nagle nabiera motywacji do pielęgnacji... U mnie tarka ostatnio bardzo w uzyciu, i krem z jelenia nawet, mimo upałów. I jakoś działa :)
OdpowiedzUsuńUszy do góry, Słomko :*
Ajć, co za niefart!
UsuńNie można zacerować? :)
Oj, współczuję... Wiem niestety o co chodzi, ostatnio też tak funkcjonowałam - trochę jak zombiak.
OdpowiedzUsuńAjć :( przykro mi, że wiesz.
OdpowiedzUsuń