Właśnie wykańczam (sadystka!) jedną taką maseczkę i pomyślałam, że nie zaszkodzi wspomnieć.
Maseczka jest z Faberlica (kosmetyki katalogowe, dostępność słaba, ja akurat mam dilera pod ręką), używam jej od marca z różną regularnością. Bywało tak, że stosowałam ją 2 lub 3 razy w tygodniu - czyli zgodnie z zaleceniami - ale ostatnio przeplatałam z innym specyfikiem.
W kartoniku przyszła. |
Podstawy
Maska o potrójnym działaniu z kompleksem tlenowym Novaftem-O2, tymiankiem, siemieniem lnianym oraz wyciągiem z korzenia lukrecji wschodzi w skład linii Phyto Tlen, przeznaczonej do cery mieszanej. 50 mililitrów delikatnie zielonkawej pasty zamknięte w solidnym, plastikowym słoiczku (fajny jest, zachowam na inne skarby), kosztowało mnie niecałe 20 złotych. Obecnie na stronie widzę jeszcze niższą cenę: 14,80 zł (nieustające katalogowe promocje...). Moim zdaniem bardzo korzystnie za taką wydajność. Ale na skład będziecie kręcić nosem: jest długi i z parabenami.
Maska ma świeży zapach. Nie działa mi na nerwy.
Podwójne zabezpiecznie. |
Producent
Każe nanieść maskę na oczyszczoną skórę twarzy i szyi, pozostawić na 10-15 minut, resztki zmyć ciepłą wodą, przetrzeć twarz tonikiem i zaaplikować krem. Obiecuje gładką, matową i ujędrnioną skórę. Z wykrzyknikiem na końcu.
Używanie
Mój rytuał maskowania jest taki, że najpierw myję twarz, szorując peelingiem (akurat miałam peeling z tej samej linii), a potem maskuję. Pasta zastyga na twarzy, ale nie na taką skorupę, jak glinki. Czasami szczypie moją twarz. Nie jest to przyjemne uczucie, przeraziło mnie przy pierwszej aplikacji, myślałam, że maska mnie podrażni, ale nigdy nic takiego się nie stało. Poza tym mam masochistyczne zapędy - na początku boli, ale potem ból robi się fajny. Endorfiny, for sure.
Zdarzało mi się przedłużać jej bytność na licu: gdy zaczynała zastygać, spryskiwałam hydrolatem.
Słoiczek z grubymi ściankami. Pasta przed i po rozsmarowaniu. Czy kogoś takie zdjęcia interere? |
Efekt
Bardzo mnie raduje. Pory zwężone, cera zmatowiona i wygładzona, a ja odświeżona. Wcieram kremik, kremik lepiej się wchłania, a ja mogę podbijać świat, no - wystawiać się na jego ciosy. Tak naprawdę od maseczek nie oczekuję większych cudów.
Czy kupię ponownie?
Na razie nie. Chcę próbować innych.
Jak się mają Wasze maseczki?
Kącik dla wtajemniczonych, czyli skład.
Aqua, Kaoline, Zinc Oxide, Butylene Glycol, Stearic Acid, Cetyl Alcohol, Hydrogenated Polydecene, Cetearyl Alcohol, Sorbitol, PEG-20 Stearate, Magnesium Aluminium Silicate, Panthenol, Sorbitan Isistearate, Linum Usitatatissimum (Linseed) Seed Extract, Epilobium Augustifolium Extract, Salvia Officinalis (Sage) Leaf Extract, Caprylic/Capric Triglyceride, Allantoin, Xanthan Gum, Imidazolidinyl Urea, Dipotassium Glycyrrhizinate, Stearyl Glycyrrhetinate, Sodium Dextran Sulfate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Trietha- Nolamine, Perfluorodecalin, Poloxamer 188, Perfluoropolymethylispopropyl Ether, Thymus Vulgaris (Thyme) Flower/Leaf Extract, Limonene, Linalool, Fragrance, CI 19149, 42090, CI 42090
(Zaznaczyłam sobie te składniki, o których producent mówi w nazwie maski).
ciekawa recenzja...choc faktycznie nie spotkalam sie z ta marka:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńIvono, odpozdrawiam :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej marce, pewnie dlatego, że nie znam dilera :P
OdpowiedzUsuńWszystko co mnie zachwyca, tak, to może być to ;)
UsuńFL jest bardziej popularny za naszą wschodnią granicą.
glinka na drugim miejscu, więc i działa jak przyzwoite maseczki glinkowe :)
OdpowiedzUsuńSimply, oh yes, lubimy glinki!
Usuńlubimy :) dla mojej tłustej cery są zbawienne :) ale przyznam, że wolę czyste glinki, które sama mieszam z hydrolatem i wzbogacam olejkiem z kocanki, od takich gotowych tworów :)
UsuńA ja lubię zużywać to, co mam w zapasie.
Usuńja też :) i mam gdzieś w zapasach kilka takich gotowych glinek. zresztą ilość tych wszystkich saszetek bardzo mnie przytłacza...
UsuńRozumiem. Najgorsze, że jak spróbujesz czegoś lepszego, to już nie chcesz wracać do tych zapasów.
UsuńPowodzenia!
ano właśnie :)
Usuńdzięki :*
opakowania podobne do orientany, ale produktu nie znam :D
OdpowiedzUsuńKosmetasiu, a ja z kolei nie miałam styczności z Orientaną. Tylko słyszałam, że istnieje.
UsuńNie znam tego cuda. Ale słoiczek ma fajny ;)
OdpowiedzUsuńSerduszko, już zamieszkała w nim inna maseczka. :)
Usuńzupełnie nie znam, nigdy nie miałam żadnej w słoiczku, ewentualnie w tubce, podoba mi się taka opcja ;)
OdpowiedzUsuńprzesadzam w sklepach z wrzucaniem do kosza masek w saszetkach, prawie przy każdych zakupach coś wezmę, po prostu lubię i używam nawet do 3 razy w tygodniu :)
Beauty Wizaż, skoro zużywasz, no to wrzucaj dalej ;)
UsuńCiekawie ciekawie... Ta firma to jakiś katalogowy cudak jest?
OdpowiedzUsuńZoilo, owszem.
Usuńja na twoim miejscu głośno bym się nie przyznawała do dilera pod ręką ;p
OdpowiedzUsuńYouzyczko, dobrze, czyli mieć, ale się nie przyznawać? ;)
Usuńdokładnie tak ;p
Usuńsłońce grzeje mi w plecki
OdpowiedzUsuńStri, w plecy to może. Uważaj na głowę.
UsuńJa też wyznaję zasadę najpierw peeling, później maska. Inaczej mam wrażenie, że to co sobie zamaskuję na twarzy idzie na marne, bo i tak mi zaraz to wszystko co martwe odpadnie :P
OdpowiedzUsuńKarotko, zresztą oni zawsze każą oczyszczać, no to oczyszczam :)
UsuńNie znam firmy .. ale chętnie bym wypróbowała .. Niestety nie znam żadnej konsultanki .
OdpowiedzUsuńAlu, może jeszcze się jaka napatoczy.
Usuńja się takich zastygających maseczek trochę boję :)
OdpowiedzUsuńMarti, a to mnie zbiłaś z tropu...
UsuńTej maseczce naprawdę daleko do hardkora.
Glinkowa jest jednak ;) Troszeczkę :) Ale jest! Glinki górą! :P
OdpowiedzUsuńKat, jest jest, dlatego miała u mnie dobrze :)
Usuńajć, chętnie bym ją spróbowała ;]
OdpowiedzUsuń