Teraz będzie, że sobie nabijam licznik. Najwyżej...
Pomyślałam, że fajnie byłoby dorzucić słocze do poprzedniego wpisu (kliku). Słocze zawsze dobrze się ogląda, uważam, o ile oczywiście coś na nich widać.
Ale na początek zdjęcia wybranych produktów.
Twarz. |
Pierwszy raz z Healthy Mix Serum Bourjois, o czym pisałam już ostatnio. Do tej pory maltretowałam zwykłą wersję Healthy Miksa, jakieś 3 czy 4 opakowania zużyłam, co raczej świadczy o tym, że mimo wszystko lubię, i wiemy dobrze, że osamotniona nie jestem. Serum ma być lżejszą, żelową wersją burżujowego weterana. Zobaczymy. Może kiedyś pokuszę się o porównanie... Tylko nie spodziewajcie się po mnie sztywnej recenzji. Zresztą wiecie, jak to jest.
W roli bronzera wystąpił Sun Protecting Gel Bronzer z Isa Dory. Dostałam go kiedyś od Stri i długo leżał, bo ma napisane, że jest "slightly pearly". Okazało się, że to ściema i tak naprawdę jest przyzwoity. Obecnie mój ulubiony bronzer w płynie. Nie żebym miała jakieś inne...
Poza tym Dermacol w roli korektora i Mary-Lou Manizer w roli... rozświetlacza, zarówno twarzy, jak i wewnętrznych kącików oka.
Róż Beauties Factory w odcieniu 008 ma monopol na moje policzki ostatnimi czasy.
Na zdjęciu zabrakło pudru, ale był bambusowy z Biochemii.
Oczy. |
Tamten makijaż zmalowałam oczywiście na bazie Hean, która pachnie pronto i nie zmienia konsystencji, choć mam ją już od ponad roku. Potem sięgnęłam po dinozaura z Avonu (Classic Canvas) - służy mi od iks czasu do wyrównywania kolorytu powieki i przygotowywania jej przed rozcieraniem.
Poza tym cień L'oreal i zielone kredki Catrice (to ta z gąbką) i Bourjois (ta bez gąbki, oczywiście), o których pisałam więcej w poprzednim wpisie. Jest jeszcze pigment Pure Luxe, który trafił do mnie od Hexxany, ale niebezpośrednio. Z paletki Sleeka Curaçao wykorzystałam dwa zielone cienie - Green Martini oraz Green Iguana. Martini to ta leśna zieleń obok czerwonego cienia, a Iguanę trochę przycięłam.
Aha, załapała się także moja ulubiona paletka do konturowania powieki: beżowo-brązowa Revlon Coffee Bean. Pominęłam natomiast czarną żelową kredkę z Avonu oraz tusz do rzęs Rimmela Extra Wow Lash.
Na wszelki wypadek przypominam, że makijaż wyglądał tak:
Po tym wstępie czas na clou imprezy, czyli zapowiedziane słocze.
Tadaaaam! (Wszystkie słocze bez bazy). |
Kredka Bourjois Regard pailetté 34 Vert stupéfiant jest zielona i ma złote, brokatowe drobinki. Drobinki na szczęście nie migrują po twarzy. Jej wkład (może być wkład? bo przecież nie grafit, nie?) nie jest zbyt twardy, moim zdaniem, ale ma średnią pigmentację. Trzeba kilka razy machnąć kreskę, żeby wydobyć intensywny kolor.
Bourjois na pewno rysuje lepiej niż wycofany (nie dziwimy się) Kajal Designer Catrice. Ten ze zdjęcia jest w odcieniu 100 Tropical Green. Kiedy wycofywali tę serię kredek, tropikalną zieleń można było dostać w gratisie do zakupów. Nie jest to najlepsza kredka świata, oj nie, ale znam takie jeszcze bardziej beznadziejne, co to w ogóle nie rysują po powiece - raczej powiekę. Pomimo wszelkich zastrzeżeń lubię jej "tropikalny kolor", dlatego cały czas ze mną jest. To zieleń wpadająca w niebieski. Po kilku warstwach robi się nieco metaliczna. Ładnie się rozwinęłam na temat wycofanej kredki... no brawo.
Dalej w kolejce jest cień L'Oréal Color Infallible 040 Cosmic Black. Ostatnio napisałam, że jest to zielonkawa czerń ze złotymi drobinkami, ale powinnam chyba napisać czarniawa zieleń. Nie używałam jej zbyt wiele razy, ale zauważyłam, że a) lubi się osypywać, b) przy rozcieraniu znika z powieki. Jeżeli chcemy uzyskać intensywny kolor, bo da się to zrobić, polecam palec lub pacynkę.
I na deser pigment Pure Luxe w odcieniu Ariel. Na zdjęciu nie wypadł korzystnie, no wiem, tak trochę jak osad w butelce wody do kwiatów. Ale na żywo bardziej przypomina syreni ogon, musicie mi wierzyć na słowo albo poczekać aż wrócę z lepszymi słoczami. Ma piękny zielono-niebieski połysk. Same widzicie, jak elektryzująco wypadł, gdy nałożyłam go na czarną żelową kredkę z Avonu!
Ariel solo i Ariel na czarnej bazie. Love. |
Bourjois, Catrice, L'Oréal. Rozmyty Pure Luxe. |
Pogadałam sobie trochę.
Mogą być takie słocze bez pełnych recenzji?
Ja lubię.
Miłego dnia,
Słom.
Uwielbiam Twoje słocze ❤
OdpowiedzUsuńsą mega seksułalne ;)
Coś jest na rzeczy, bo ja też o nich myślę w ten sposób. :D
Usuńten loreal zachwyca! swatche lubię bo czasami tak łatwiej oddać kolor niż w wielobarwnym makijażu i wcale nie musi być od razu obszerna opinia czy recenzja produktu
OdpowiedzUsuńNo, najlepiej to jest chyba swatch+makijaż+recenzja, ale skompletowanie tego wszystkiego jest jednak czasochłonne.
UsuńTak paczę teraz na Twoje słocze i na swoje i... kurde, wstyd mi, bo moje takie słabe są! :DDD
OdpowiedzUsuńDaj pokój, kobieto, nie wiem, co Ty chcesz od swoich słoczy.
UsuńJeszcze nie widziałaś tych, które mam na myśli. :D Nie są złe, ale Twoje są zajebiste! :)))
UsuńMiło mi. :) Idę pogłaskać aparat.
UsuńA Ty się nie krępuj i wrzucaj.
Wrzucę, bo i tak są to najlepsze jakie zrobiłam, haha. :D Dzięki za miłe słowa! :)
UsuńOdcień różu bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńMnie również! :)
UsuńMam ten podkład z burżuja i jestem nim osobiście oczarowana:)
OdpowiedzUsuńJa na razie za krótko go używam. W dodatku coś mnie wysypało na twarzy i teraz szukam winowajcy.
UsuńA ja mam niedosyt pod kątem makijażu :P no! i tyle :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te cienie L'oreala i ubolewam, że wypuszczono różne kolory, ale trzeba trochę na nie polować bo w zależności od części świata są inne.... Wrrr
Rozumiem :) Jak będę miała chwilę, to obrobię zdjęcia z czymś zmyślniejszym.
UsuńNawet nie wiedziałam, że takie różne wersje były w różnych częściach świata. Ale ten faktycznie był jakiś limitowany, bo leżał osobno.
Tak, ten kolor jest z limitki. Jednak w USA była/jest? zupełnie inna paleta kolorów, w UK też były niektóre odcienie, co nie raczyły dotrzeć do PL.
UsuńSzkoda :(
ale piękne kolory!
OdpowiedzUsuńTak! Tak! Tak!
UsuńAriel na czarnej kredce wygląda nieziemsko <3
OdpowiedzUsuńPrawda? Solo też jest bardzo ładny, tylko nie umiem tego uchwycić na zdjęciu.
Usuńpure luxe z kredką, omnomnom. jaki piękny*_*
OdpowiedzUsuńŚliczniutki. Solo też, tylko swatche trudno zrobić.
UsuńTo niebieskie na czarnej bazie wygląda super ;)
OdpowiedzUsuńNo wreszciebronzer używasz już się bałam że go wrzucilas do morza
OdpowiedzUsuńJa nie wyrzucam do morza. Na ulicę też nie.
Usuńmuak :*
UsuńPure Luxe solo mi się bardzo podoba, taka mgiełka. Ale odcień L'oreal to dla mnie mistrzostwo świata...
OdpowiedzUsuńNo. Zmywaj paznokcie.
Udało się! Znalazłam zapomniany zmywacz w płatkach ;P
Usuńwow ale kolorki!
OdpowiedzUsuńIt's a kind of magic! ;D
Usuńten pigment to jakaś magia. cudo, cudo i podzielam Twoje love.
OdpowiedzUsuńaj łocz Słomka`s słocz :D end aj lajk it tu :D
tak mi się ze spolszczeniem skojarzyło :)
Maj słocz iz seksi end aj noł it ;)
Usuńkredka bourjois nadal ogromnie mi się podoba :) jak nie zapomnę, będę musiała sobie obczaić tę serię :) a ariel na czerni - o matulu *_* cudo, prawdziwe cudo
OdpowiedzUsuńJa na razie omijam wszelkie kredki szerokim łukiem, także obczaj podwójnie ;)
UsuńŁadne kolory. Takie "owadzie". Lubię takie. ;-)
OdpowiedzUsuńJa też, ja też :)
UsuńWow! Ten pigment genialnie wygląda na kredce! Przepiękny! :)
OdpowiedzUsuńSolo też ładny, tylko na zdjęciu nie widać.
UsuńSłomka i bronzer???? Nadejszła wiekopomna chwila :D
OdpowiedzUsuńNo co Ty? Przecież ja bronzer to już od dawna.
Usuń(do grona fanów pigmentu na kredce dołącza Sernik)
OdpowiedzUsuńprosimy o więcej pigmentu na kredce! : D (łopot sztandarów)
Serniczku mój Ty przepyszny, słoczyki jeszcze na pewno będą.
UsuńPiękne, żywe kolorki - przydałaby mi się taka paletka.. :D
OdpowiedzUsuńObserwuję. :)
Witam na pokładzie :D
UsuńJa się dopraszam o słocz Pure Luxe na białej/cielistej bazie :)
OdpowiedzUsuńOłki dołki, zapisałam w kajeciku.
UsuńPure Luxe mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńJest piękny, prawda?
Usuń