czwartek, 1 sierpnia 2013

Zaglądamy do Hexxboksa (2)

Na początek wyprostujmy kilka spraw. Kiedyś Sleek był fajniejszy. Dzięki niemu w błyskawicznym tempie powiększyłam swoją kolekcję z rozmiaru, który i tak zawstydziłby przeciętną Polkę, do czegoś, co śmiało moglibyśmy podpiąć pod ciężki przypadek zbieractwa. Odpowiadała mi pigmentacja tych cieni, kolory, których jeszcze nie miałam, sensowna, wręcz niska cena. Aż tu niespodziewanie, nie wiadomo kiedy, bo jak to zazwyczaj bywa, takie zmiany nie dzieją się od zaraz, tylko bardzo powoli i w dodatku chyłkiem (porozmawiajmy o starości), przestało mi zależeć. Paletki zrobiły się wtórne, cena skoczyła w górę… przestałam śledzić nowości, nawet nie wiem, co wyszło ostatnio. Moja świadomość zatrzymała się gdzieś na etapie rispektów i suprimów. W bieżącym roku, który - przypominam - trwa już siedem miesięcy, przybyła mi jedna paletka. W dodatku sama jej nie kupiłam, ale otrzymałam do testów od sklepu cocolita.pl w ramach HexxBoksa. Mowa o Sparkle 2.

Edycja limitowana. Wciąż dostępna na Cocolicie za 37,49 zł.

Ucieszyłam się. Przede wszystkim dlatego, że trochę chciałam ją sprawdzić, ale niepokój pokrzyżował mi plany i ostatecznie zrezygnowałam. Cienie z brokatem, bo przecież to w nich zasadza się cały pomysł na Sparkle, nigdy nie wzbudzały mojego zaufania, choć niechęć bardziej wynikała z domysłów niż empirycznego doświadczenia. Zawsze sobie myślałam: brokat, poważnie? Jak ja mam to porządnie rozetrzeć? Sparkle tu, sparkle tam, wszędzie sparkle na sobie mam!

Tak, TAM też.

I wiecie co? Nie pomyliłam się. Najpoważniejszy zarzut, jaki mam do tej paletki, to upchnięcie w niej matów, które są wszak bardziej wymagające przy rozcieraniu niż satyny czy perły, i dodanie do nich brokatu. Nie ogarniam. Mogę sobie wklepywać cienie, ale w którymś momencie potrzebuję muszę je rozetrzeć. A wtedy brokat robi wszystko, tylko nie zostaje na powiekach. Nie wiem, może ja po prostu swoją amatorską ręką nie potrafię zrobić tego we właściwy sposób, ale tak czy siak nie zamierzam się ze swoją nieudolnością kryć, bo jednak amatorskich rąk jest wiele i każda z nich zasługuje na to, by zostać ostrzeżoną przed wymagającymi cieniami i brokatową zamiecią.

Coraz bliżej święta.

Zamieć nie jest przypadkowym słowem. Sparkle 2 wyszła bowiem na zimę, szczególnie z myślą o świętach, na co wskazują nazwy cieni nadrukowane na folii zabezpieczającej: znajdziemy wśród nich lametę (Tinsel), jemiołę (Mistletoe), grzane wino (Mulled wine) czy świerk (Blue Spruce). Tak, tak, macie rację - środek lata, rychło w czas.

Folijka.
Górny rząd: (1) Chocolate Penny, (2) Blue Spruce, (3) Mulled Wine, (4) Truffle, (5) Mistletoe, (6) Illusion.
Dolny rząd: (1) Festive, (2) Gold Ribbon, (3), Glitz&Glamour, (4) Tinsel, (5) Twinkle, (6) Starry Night.

Nazwy są znaczące i świetnie oddają kolory poszczególnych cieni. A są to kolory ciemne, brudne, raczej ciepłe. Cztery satynowe cienie nie zawierają brokatu: złoty Gold Ribbon, srebrny Tinsel, miedziany Chocolate Penny i mający zadatki na kameleona, czekoladowy Truffle. Od razu je polubiłam. Pozostałe cienie są matowe i zbezczeszczone migoczącym brokatem, głównie srebrzystym, chociaż w grzanym winie (Mulled Wine) jest on złoty, a w zielonej jemiole (Mistletoe) wydaje się zielonkawy. Brokat ma co prawda różne natężenie w różnych cieniach, ale nadal w nich jest. Same maty rozcierają się całkiem nieźle, a pigmentacja też daje radę. Gdyby jeszcze te upierdliwe paprochy raczyły zniknąć, byłabym wniebowzięta.

Ciepło i przytulnie.

Tak więc kiedy przyjrzałam się temu wszystkiemu z bliska, mina trochę mi zrzedła. Zrozumiałam, że przygotowanie recenzji tej palety nie będzie proste. Przede wszystkim dlatego, że moim zdaniem Sparkle 2 jest zestawieniem cieni wybitnie wieczorowych, a ja wieczorem nie robię zdjęć makijaży, bo nie mam dobrej lampy. Trochę klops.

(1) Chocolate Penny, (2) Blue Spruce, (3) Mulled Wine, (4) Truffle, (5) Mistletoe, (6) Illusion,
(7) Festive, (8) Gold Ribbon, (9), Glitz&Glamour, (10) Tinsel, (11) Twinkle, (12) Starry Night.

Oczywiście, dla chcącego nic trudnego i problem przeskoczyłam. Kolejny też, choć okazał się jeszcze kłopotliwszy. Muszę bowiem wyraźnie zaznaczyć, że nawet jeżeli ta paleta tworzona była z myślą o długich zimowych nocach, to jednak brakuje mi w niej jaśniejszych akcentów. Okej, jest złoto i srebro, ale nie o to chodzi. Skoro do prawie każdego sleeka można pakować tę przebrzydłą czerń, to dlaczego nie da rady wraz z nią dorzucić jakiegoś w miarę jasnego, najlepiej matowego cienia, który ułatwi rozcieranie i rozświetlenie makijażu, bez dodawania odpustowego błysku? Nie wiem, może ja jestem jakaś spaczona, olśnijcie mnie.

Głównie górny rząd oraz gęsia skórka.

Dlatego pomimo iż po Sparkle 2 sięgałam dość często, zwłaszcza ostatnio, choć jest jasno, a o Last Christmas nikt już nie pamięta (spokojnie, niedługo ruszą wyprzedaże z okazji tegorocznych świąt), to przeważnie łączyłam ją z innymi paletami, żeby nie robić z siebie pandy. Albo nawet drag queen. Łączenie z innymi paletami i podobnymi kolorami, tylko że pozbawionymi brokatu, pozwalało mi również uniknąć osypywania.

Głównie dolny rząd. I gęsia skórka.

Które cienie upodobałam sobie najbardziej? Przede wszystkim nieokreślony Blue Spruce. Zakochałam się po uszy i sięgałam po niego najczęściej. Wbrew pozorom idealny na lato. Natomiast spośród bardzo przyjemnych satyn, najbardziej zaciekawił mnie Tinsel, dlatego że srebrny, ale dość niezwykły, bo z piękną niebieską poświatą, czego być może nie widać na zdjęciach, ale spróbuję to pokazać w jednym z makijaży. Spodobał mi się również ciemny fiolet z górnego rzędu, czyli Illusion oraz bajecznie napigmentowany, granatowy Twinkle. Zielony Mistletoe też jest niczego sobie. W opakowaniu zupełnie mnie nie ruszał, ale po rozsmarowaniu na powiece, pięknie podbija kolor mojej tęczówki.

Tinsel na czarnej kredce.

Zupełnie natomiast nie ciągnęło mnie w stronę czarnego Starry Night (a to ci zaskoczenie). Zawiodłam się również na ciemnoszarym, nieco oberżynowym Glitz&Glamour. Na oku robiła mi się z niego brzydka, szarobura plama. Być może trzeba go jeszcze okiełznać.

Okiełznuję paletę z paprochami.

W tym miejscu chciałabym zakończyć swoją recenzję, a przynajmniej część ze słoczami i moim narzekaniem. Makijaże dorzucę w kolejnej notce, nie chcę, żeby się zagubiły w natłoku tych wszystkich zdjęć, które dzisiaj zamieściłam. Celowo pominęłam opis opakowania, skład i hejtowanie pacynki, po którą ja akurat czasami lubię sięgać. Te rzeczy są wałkowane przy większości wpisów o paletkach Sleeka, nie widzę sensu, aby je powielać. Wszystkie słocze na ręce robiłam w świetle dziennym, przy lekkim zachmurzeniu, podczas jednego z naszych wypadów nad jezioro - stąd gęsia skóra. Pod cieniami nie ma żadnej bazy.

W tle widać kawałek domku ♥

Macie pracę domową!
Oj no, dla chętnych.
Zanim zamieszczę kolejny wpis z malunkami, zapodajcie w komentarzu ciekawe kombinacje cieni z tej palety. Zobaczymy, czy nasze pomysły były podobne. :)


Farfocle w sztucznym świetle.



Bardzo dziękuję Hexx oraz sklepowi internetowemu Cocolita.pl
 za umożliwienie mi przetestowania powyższego produktu w ramach akcji HexxBox.
 (Kliku klik w poniższe obrazki).



Buziaki!

 PS Makijaże znajdziecie tutaj. Zapraszam!

60 komentarzy:

  1. Słomka, cudny gif ;)
    Mi najbardziej podoba się ten przedostatni "słocz" na ręce- kolor granatowy.
    Jeśli miałabym się pomalować, to połączyłabym odcień Tinsel z tym właśnie granatem czyli Twinkle.
    Ogólnie, jak dla mnie kolory w tej palecie są po prostu bure. Ciężko byłoby mi wykonać nimi makijaż, bo takich nie używam. Wystarczy,że mam (i męczę już 3 rok) paletkę Storm, z której kilka kolorów zostało użyte max. 2 razy.
    Dlatego właśnie cienie pojedyncze mają przewagę nad tymi w paletach, tylko gdzie ja znajdę cudny spraklowy granacik? :(
    Pzdr :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Tak, ja też myślę, że to byłoby udane połączenie, zwłaszcza że Tinsel ma niebieską poświatę i oba zaczynają się na "t" ;)
      "Bure" to bardzo dobre słowo, nie wiem, dlaczego nie użyłam go w notce. Ja jednak lubię mieć takie zestawienia cieni, nawet jeżeli skaczę pomiędzy paletkami. Pojedyncze cienie mają ze mną trudno, bo zaglądam do nich rzadziej. Granat... hmm... nie mam pojęcia, ale kiedy znajdziesz, to daj znać :D

      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  2. A to się zabawię, ha! Dwa połączenia, które jako pierwsze przyszły mi na myśl to: 1) Mistletoe, Illusion & Twinkle i 2) Festive & Gold Ribbon :) Poooooowiedz, że zgadłam!

    Ładna ta paletka, ale wiem, że ja nie zrobiłabym z niej żadnego użytku. Za ciemno tu jak dla mnie, za mroczno. Ale popatrzeć miło i przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, to pierwsze połączenie było by naprawdę mocne. :) Mam makijaż, w którym połączyłam Mistletoe z Illusion, ale dorzuciłam jeszcze coś innego niż Twinkle. No i w sumie nie wyszedł zbyt udany, dziś wymyśliłabym to inaczej :/ Ale i tak pokażę.
      Jeżeli chodzi o dwójkę - bardzo świąteczne zestawienie. Lubię pakować gwiazdkowe prezenty w fioletowy papier i przewijać złotą wstążką. Tak na bogato ;)

      Właśnie... ciemność widzę!

      Usuń
  3. A ja tą paletkę uwielbiam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, bo nie jest brzydka, a i Tobie pewnie te odcienie bardziej pasują niż mnie. Myślę, że przeproszę się z nią w okresie zimowym, gdy będzie można sobie pozwolić na ciemniejsze makijaże.

      Usuń
  4. Ładne kolory, ale nie dla mnie. No i za brokat na powiece to ja podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na powiece jak na powiece, ale na reszcie twarzy... nie zdzierżem!

      Usuń
  5. Słomcia, chylę czoła!
    W życiu nie czytałam takiego opisu żadnej palet ze Sleeka :D Dla mnie bomba :) Zawarłaś wszystkie informacje a nawet więcej. Sprawiłaś, co mnie zaskoczyło, bo dla mnie Sleek powoli może przestać istnieć:P, że chciałabym mieć tę paletę.

    Słocze bez bazy? łał!!!!
    Kilka kolorów jest bardzo moich ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak to? Przecież ja trochę obsmarowałam tę paletkę. Myślałam, że raczej kogoś zniechęcę niż zachęcę. ;] W każdym razie cieszę się bardzo. Tak, słocze bez bazy, chociaż na powiece trudniej uzyskać tak intensywny efekt. Co nie znaczy, że się nie da.

      Usuń
    2. Może w twoim odczuciu została obsmarowana, ale opisałaś ją tak dokładnie i pokazałaś w taki sposób, że jeszcze nie spotkałam się z tym przy żadnych cieniach :))) Więcej już chyba dodać się nie da :D A może? :P

      I ta moc kolorów!

      Usuń
    3. Na pewno coś się da, ale niech ktoś inny to już zrobi :P Cieszę się oczywiście, że recenzja się przyjęła.

      Usuń
  6. Jakie nasycone te kolory!
    Możliwości połączeń widzę tu mnóstwo, zaczęłabym od połączenia złota z niebieskim i granatowym cieniem :) Układają mi się w głowie mocne i wieczorowe smokey eyes jak patrzę na te kolory :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię brokatowych cieni!
    Za to te kilka sztuk o satynowo - perłowym wykończeniu, mogłabym mieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w pierwszej kolejności sięgnęłam po te perły/satyny. Jeśli idzie o brokat w reszcie cieni, darks wygrywa!

      Usuń
  8. Ja poprzestałam na sześciu pierwszych paletkach i dobrze mi z tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Myślę, że też spokojnie mogłabym się ograniczyć do sześciu paletek - ale tych ze środka. Original, Storm czy Sunset nie kręcą mnie tak bardzo. Albo wiem: mogłabym je oddać za Safari. Do dziś mi smutno, że przegapiłam okazję.

      Usuń
  9. Słomka! Długo kazałaś na siebie czekać z tą recenzją, ale warto było! Prezentacja pierwsza klasa! A gif z prezentacją kolorów i drobinek, to już całkiem mistrzostwo świata! :)

    Mam tę paletę, ale odłożyłam ją na bok, bo nie miałam na nią pomysłu, a ja jakoś mała kreatywna jestem w makijażach i jak nie widzę odpowiednich kolorów do całego makijażu w jednej palecie, to choćby nie wiem, jakby mi się podobałam, to zwykle ją odkładam i sięgam tysięczny raz po sprawdzony zestaw. Muszę nad tym popracować, bo te kolory są przepiękne, a nie chcę, żeby się u mnie tak marnowały! Chyba trzeba poćwiczyć malowanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ja zawsze taka spóźniona jestem, chciałabym się poprawić wreszcie, ale jestem małym blogowym leniuszkiem ;) Cieszę się, że przynajmniej dobrze wyszło.

      Ta paleta była dla mnie wyzwaniem, więc niechże i dla Ciebie będzie. To Twoja kolejna praca domowa ;P

      Usuń
  10. potwierdziłaś moje przeczucia odnośnie tej palety i rozcierania cieni wiążącego się z osypywaniem brokatu. nie dla mnie takie zabawy :] zresztą tylko kilka z tych cieni pasowałyby do mojej tęczówki

    co do cieni, pierwsze połączenie, które rzuciło mi się w oczy, to złotko z tym pięknym fioletem obok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mówiłam wyżej, że to piękne, wybitnie świąteczne połączenie. Aż się prosi :)

      Nie cierpię osypującego się brokatu. To sto razy gorsze niż zmywanie brokatu z paznokci.

      Usuń
  11. Jak na Sleeka, to mocno są te cienie napigmentowane! Ale dobór kolorów jakoś tak... no sama nie wiem, nie pobudził mnie do stworzenia makijażu w mojej głowie przepastnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, a mnie się zawsze wydawało, że cienie sleeka są przeważnie mocno napigmentowane. Czego Ty używasz mocniejszego? Choć fakt, z matami bywało różnie.

      Usuń
    2. Inglota :D

      Wiesz, jak ja użyję sobie czegokolwiek z paletki Au'Naturel, to po roztarciu robi mi się jedna wielka plama o nieokreślonym bliżej kolorze. Albo to ja jestem nieporadna, albo mi cienie nie podchodzą - poważnie mówię :D

      Usuń
    3. Przyznam szczerze, że moim zdaniem Au Naturel jest trudnawa w obsłudze, trzeba uważać przy rozcieraniu. Ja rzadko kiedy robię nią cały makijaż, częściej biorę jasne cienie, gdy chcę rozetrzeć coś spoza tej paletki. Ciemne cienie świetnie sprawdzają się przy kreskach, których przecież nie lubię mieć czarnych. Brąz do brwi.

      Inglot bywa nierówny, ale fakt perły przeważnie ma fajne. O dobre perły zawsze łatwiej...

      Usuń
  12. Brokaty to nie ja dlatego odpuściłam sobie sparkle. Ale pigmentacja jest zaje!!! Chcesz combo kolorów? Proszę: bordo, złoto i brąz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś nawet mam w ten deseń, ale bez bordo. :D

      Usuń
    2. Kiedy na bordo zależy mi najbardziej :P

      Usuń
  13. Mam to samo ze Sleekiem - najpierw fascynacja, kolekcjonerstwo, a teraz zobojętnienie. Kolejne palety oglądam, ale już nie pałam chęcią zdobycia. Natomiast chodzą za mną sleekowe róże, szczególnie Lace i ten zabójczo czerwony ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej róże wychodzą rzadziej niż nowe palety...
      Za mną chodzą ostatnio artykuły papiernicze. Szkoła się zbliża ;)

      Usuń
  14. Kolory rzeczywiście sa piekne... tylko po co tyle tego brokatu

    OdpowiedzUsuń
  15. no no z to amatorsko ręko to ja nie wiem jak Ci w ogóle te słocze wyszły Gópku Ty Ty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nie wiem, chyba siakiś lepszy dzień miałam czy coś.

      Usuń
  16. Idę do Ciebie na kurs gif :P Przecież on to jak wisienka na torcie w tej recenzji:)

    OdpowiedzUsuń
  17. oglądałam i czytałam trochę na sucho, bo mało zdjęć mi się wyświetla:/ nie wiem czemu! ale te ostatnie swatche na filmie są super! może właśnie w karnawale by się tak usmarować;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiem, mam nadzieję, że to tylko chwilowo. Sprawdzałam na innych komputerach i jest ok.

      Tak, karnawałowy Indianin, to jest myśl!

      Usuń
  18. Słomka, kłaniam się w pas, jesteś Miszczynią. Nigdy nie czytałam tak dobrej recenzji czegokolwiek (o Sleekach nie mówiąc), a gif to faktycznie taka wisienka na torcie (:
    A co do połączeń, to ja bym szła w takie:
    Mistletoe + Twinkle + Starry Night
    Mulled Wine + Truffle + Glitz&Glamour
    Gold Ribbon + Festive + Glitz&Glamour
    Tinsel + Mistletoe + Truffle (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa i odrobienie pracy domowej :D Co prawda w moich makijażach są nieco inne połączenia, ale szczególnie spodobało mi się Mulled Wine + Truffle + Glitz&Glamour.

      Usuń
  19. cięężkie takie zestawienie kolorów. W sensie, takie właśnie typu Święta, piernik, miód pitny z przyprawami, rosnąca oponka (ojjj zagalopowałam nieźle). Ale pigmentacja, no no ładna. A zdjęcia - chylę czoła.
    Maty z brokatem to chyba część spisku firm kosmetycznych, by klienci osiwieli. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, brakuje cienia rosnąca oponka - to byłby ten jasny, cielisty cień właśnie! ;D

      Pewnie, niech siwieją, będą kupować więcej farb do włosów, a potem pielęgnacji do włosów farbowanych, i tak ich tym wszystkim przytrujemy, żeby się jeszcze musieli leczyć naszymi drogimi lekami.

      Usuń
  20. Szkoda ,że tak słabo przypadłą Ci do gustu ta paletka , cienie rzeczywiście mocne i głównie wieczorowe. Ja osobiście jestem makijazowym antytalenciem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cicho, cicho, znam dziewczyny, które też tak mówiły, a teraz robią śliczne rzeczy. :D

      Usuń
  21. Ładnie migoczą się na Twojej zacnej ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. A mnie się właśnie ta paletka bardzo podoba, kolory są piękne i mocno napigmentowane, a farfocle aż tak bardzo mi nie przeszkadzają.
    Jakiś czas temu dostałam showstoppers i w tej palecie przynajmniej 5 cieni to atrapy, prawie żadnej pigmentacji, a w roli wisienki na torcie występuje nieśmiertelna czerń, której jeszcze nigdy nie użyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślam się, że ta paletka ma swoje amatorki. Robiłam, co mogłam, ale nie czuję się przekonana. Może to też kwestia tego, że jest zbyt ciepła dla mnie, zbyt brudna. Nie wiedziałam, że showstoppers daje ciała :/

      Żadna nieśmiertelna, jeżeli czerń, to tylko przebrzydła! (Żartuję trochę, czasami odrobina nie zaszkodzi, ale czasami :P)

      Usuń
  23. Yaaaaay, nie mogłam się doczekać tej recenzji! I warto było.
    Sparkle i Darks to paletki nad którymi mocno się zastanawiałam zanim stanęło na respekcie (na dzielni). Nie wiem jak czułabym się obsypana brokatem, ale kolory są naprawdę bombowe. Powiedziałam ja, posiadaczka oka prawie zielonego.

    Przez te świąteczne skojarzenia chce mi się teraz jesieni, owinięcia się kominem, swetrem i takiej kolorystyki właśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tymże respekcie zabranym w podróż, zbił mi się i skruszył (choć skruchy nie wyraził) jeden dzień. Szczęście w nieszczęściu: czarny! ^.^

      Usuń
    2. Lol, fuksiara. Dla mnie Darks jest przed Sparkle 2, ale to wszystko przez drobiny i trochę nie moje kolory. One takie jesienne są, faktycznie.

      Usuń
    3. Nono. Ja chwilowo zauważyłam u siebie olewkę Sleeków, tzn. dobrze mi z tymi co mam, a oko i tak maluję co drugi-trzeci dzień. Chociaż pewnie mania posiadania jeszcze się odezwie, może jesienio własnie...

      Usuń
    4. Nigdy nie wiesz, kiedy Cię dopadnie!

      Usuń
    5. To prawie jak moje ulubione powiedzenie: nigdy nie wiesz, w co się wj...

      Usuń
    6. Truffle mo miłoscio, będzie mi smutno jak się skończy. Jaki to jest kolor piękny na oku. Żałuję że się święta skończyły, bo tak głupio ją, paletę znaczy się, na uczelni eksploatować. Na podkrążonych oczach. Chociaż ten brąz... Dziewczyny go lubią podobno.

      Usuń
    7. Mnie też jest smutno, jak mi się trufle kończo :C

      Może go po prostu złagodź czymś jaśniejszym i noś dalej.

      Usuń
    8. Trufla będę nosić, a jakże! Tylko cieniami z tej palety potrafię póki co głównie mocny makijaż zmalować - okiej, jak najbardziej wchodzą w grę delikatne akcenty, ale wiesz jak to jest: jak kraść to miliony, a jak ładno paletę eksploatować to po całości!

      Usuń
  24. Widzę, że nie tylko ja mam przesyt czarnego w paletkach sleeka XD Tak sobie myślę, że mogłabym się wymalować na czarno od stóp do głów i schować w kopalni, a i tak by mi jeszcze tych czarnych cieni zostało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na kotałka by było, przecież sama się nie będziesz chować. ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...