Dzisiaj chciałabym porozmawiać o tym:
|
Dafuq? |
I nie tylko. Zainspirowała mnie gazetka Lidla. Tym razem Lidl zarządził tydzień wellness&beauty. Chwilowo w asortymencie sklepu znalazły się (między innymi) nawilżone płatki do demakijażu i peelingu. Gdy poprzednim razem Lidl wymyślił taki tydzień, ciekawość wzięła górę i kupiłam dwa opakowania. Przyznaję, że historia z górą i ciekawością powtórzyła się również teraz, ale z zupełnie innego powodu - chciałam się dowiedzieć, kiedy był ten ostatni raz. Wiecie kiedy? Rok temu...
|
Dzień dobry. |
Co ciekawe, dwanaście miesięcy temu płatki były o złotówkę droższe. Obecnie Lidl życzy sobie 7 złotych bez grosika za opakowanie zawierające 40 płatków zwykłych lub 30 peelingujących. Pytanie zasadnicze: czy warto było wyskakiwać wtedy z kasy? Czy warto wyskoczyć teraz?
|
Płatek miodowo-migdałowy. |
Ja nie zamierzam. Wizja mokrego płatka do demakijażu brzmi obiecująco, zwłaszcza dla kogoś w podróży, ale rzeczywistość miała inne plany niż moja wyobraźnia. Płatek nie radził sobie z domyciem podkładu, o makijażu oczu
nie wspominając (a
nie używam tuszu wodoodpornego). Na twarzy zamiast czystej skóry pozostawała lepka warstewka. Dobrze chociaż, że przyjemnie pachnąca. Taki płatek można ewentualnie do wstępnego oczyszczenia użyć, wykorzystać, ale wtedy opcja podróżnicza odpada. Równie dobrze mogę zabrać mini butelkę z micelem i zwykłe płatki, sucharki. W domu też zdecydowanie lepiej sięga mi się po "tradycyjny" zestaw.
|
To samo robi mi się z pieniędzmi w portfelu, if you know what I mean. |
Co jeszcze? Po każdym podejściu do płatków zaliczałam wysyp białych pypci (z angielska whiteheadów - lubię angielską nazwę, bo ona jest samoprzezsięmówiąca). Nie sądzę, aby to była wina składników, prędzej tego, że skóra nie zaliczyła dostatecznego oczyszczenia i pory ulegały zaczopowaniu. Dzisiaj nie pozwoliłabym na takie niedomycie, wtedy częściej zdarzały mi się niedopatrzenia (och, widzę te spojrzenia pełne pogardy). Odnotowawszy regularne wysypy, wkurzyłam się srogo i resztę płatków zużyłam do oczyszczania, ale zupełnie czego innego - kosmetyków oraz mojej ręki z robionych dla Was słoczy. Tutaj sprawdziły się świetnie, ale nawilżone chusteczki też dają radę, przy czym są tańsze, więc po co przepłacać?
|
Płatek z jojobą. |
Skąd wiem, że to nie wina składu? Płatki peelingujące mają podobną zawartość chemiczną, a jednak moja skóra nie strzela fochów po kontakcie z nimi. Pewnie dlatego, że stosuję je do zdzierania, a nie oczyszczania. W tej roli spisują się jako tako, są dosyć ostre, raczej nie polecam wrażliwcom. Na niekorzyść działa fakt, iż farfocle lubią zostawać na twarzy. No i lepka warstewka once again. W porównaniu z
moim ukochanym St. Ivesem przegrywają z kretesem, w ogóle przy "tradycyjnym" peelingu mechanicznym mogą się schować, bo jednak nie pomasujemy sobie takim płatkiem zbyt długo, co przekłada się na - mimo wszystko - gorsze zdarcie. Mam je do dziś, bo trochę o nich zapomniałam. Po roku nadal są wilgotne i zdatne do użycia (termin do sierpnia 2014).
|
Wilgotny płatek peelingujący w porównaniu z "sucharkiem". |
|
|
Uwaga: płatków peelingujących nie powinniśmy stosować, gdy mamy trądzik.
|
Z tyłu jest normalny. A może z przodu? |
Także powtarzam, ja nie zamierzam kupować, wystarczy mi pojedyncza przygoda, ale jeśli Wy macie ochotę na swoją, to wiecie, gdzie jej szukać.
|
Płatki są zabezpieczone. |
Bebechy dla zainteresowanych (same płatki są z bawełny, mikrowłókna poliestrowego i poliestru):
|
Zwykłe. |
|
Peelingujące. |
Trochę matematyki. Według Kosmopedii maksymalne dopuszczalne stężenie phenoxyethanolu w gotowym produkcie to 1%. Skoro wiemy, że skład podawany jest w systemie od najwięcej do najmniej, to czy jojoby (Simmondsia Chinesis Seed Oil), miodu (Mel) i migdałów (Prunus Amygdalus Dulcis Oil) jest tutaj dużo czy mało? Hę?
Dla zainteresowanych wrzucam również wellness&beauty w wydaniu Lidla.
|
Sprawdzałam, peelingujące też są. |
|
Kolastyna. Chyba nigdy nie miałam niczego z Kolastyny, a Wy? |
|
Kolastyna , AA i trukwa.
Interesowały mnie sucharki peelingujące, ale dałam za wygraną, nie chcę kolejnych farfocli. |
|
Cien, marka lidlowa. Ciekawe, jak jest z zapachem tych maseł. Miał ktoś? |
|
Różne takie różności. |
|
Narzędzie tortur. Mam podobne i... torturuję. Całkiem regularnie, mhehehe. |
|
A może kolorówkie? |
|
Nicht interessant. |
I jak? Idziecie na zakupy?
Na dziś wystarczy.
Pozdrawiam wszystkich, całuję wytrwałych,
Słomiś
Taki zestawik do manicure/pedicure bardzo by mi się przydał :)))
OdpowiedzUsuńMam takie cosik z rossmanna i przyznam, że bardzo dobrze mi się z tym żyje.
UsuńCzemu tylko tydzień? Cały rok!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie teraz, co to jest trukwa. Muszę to wiedzieć, bo nie zasnę! ;-)
:D
UsuńWidzę, że Tobie też się włączyła historia z ciekawością i górą. Ja też musiałam sprawdzić, ale okazało się, że doskonale znam tę trukwę ;)
zestaw do pedicure/manicure jest w gazetce rossmana za 20 zl :)
OdpowiedzUsuńO właśnie, mam taki zestaw z Rossmanna. Ale przyznam, że ten lidlowy wygląda solidniej, przynajmniej na zdjęciu, bo na żywo się nie interesowałam. Poza tym ten rossmannowski (o ile nadal jest taki sam) jest na baterie, a ten tutaj można podłączyć do prądu. No i walizeczka jakaś? Może stąd ta różnica cenowa.
UsuńTaki zestaw wygląda fajnie, płatki to nie nie. Z kolastyny też nie miałam nigdy nic, ale raz po solarium posmarowałam się mleczkiem do demakijażu zamiast balsamu. Z kolastyny właśnie. Ładnie pachniało.
OdpowiedzUsuńSpać mi się chce. Kawa kawa.
Ps myślałam, że to tortilla/wraps taki.
UsuńTeż tak myślałam! Żarcia się spodziewałam :D
UsuńGłodny myśli o chlebie, nie? ;)
UsuńGłodny głodnemu zawsze wypomni, nie :D?
UsuńGłodny głodnemu z pustego nie naleje :C
UsuńMnie te płatki jakoś nie tererere :D. Miałam iść po peeling z Bielendy, ale mi się nie chciało :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że spokojnie jeszcze możesz pójść. :P
UsuńTo polecę jutro :D
UsuńMnie zaciekawiło masło do ciała choć jakoś odpychajaco wygląda mi ten "cien" taka nazwa wygląda mi dziwnie i mało zachęcająco, choć słyszałam nie raz i nie dwa ze jest w porządku, ale jako skórny wrazliwiec wciąż mam opory :D
OdpowiedzUsuńST.ives jest genialny, szkoda ze go tak mało w zasięgu, najwspanialszy był morelowy krem z drobinkami pilingujacymi do mycia twarzy ale jak to bywa wycofali go :)
Jestem właśnie ciekawa tych maseł, ale wolałabym, żeby ktoś mi coś o nich najpierw powiedział. Boję się nieciekawego zapachu przede wszystkim. Najpewniej nie kupię nic.
UsuńJa cały czas używam peelingu St. Ives. Przyjechał do mnie z Anglii. :)
Takie wynalazki są zupełnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńZ kolastyny mam emulsję do opalania dla dzieci SPF50 i bardzo ją sobie chwalę, bo może i jest trochę tępa (filtry mineralne), ale nie ma konsystencji smaru, co się chwali :)
Czyli krótka piłka: nie i już. Ma to swoje zalety :)
UsuńPrzypomniałaś mi, że mogłam mieć kiedyś jakieś mleczko do opalania z Kolastyny.
Tak jak do biedronkowych kosmetyków jeszcze jak cię mogę (choć słynny micel mnie nie zachwycił), tak do lidlowych nie mam najmniejszego zaufania...
OdpowiedzUsuńWidzisz, mnie też nie zachwycił i nawet nie robię zapasów. Właściwie do biedronkowcyh kosmetyków (przynajmniej tych, których próbowałam) jestem zrażona, fajny był tylko ten zmywacz, którego już nie ma.
UsuńJeśli chodzi o Lidla - nie wiem. Mam pięknie pachnący olejek Suhady o dobrym składzie, słyszałam dobre opinie o kilku kosmetykach. Raczej jestem zaciekawiona niż zniechęcona.
Aaaa, i bardzo lubię mydła w płynie marki Cien.
UsuńDo lilda już nie idę, bo zbankrutuję całkowicie ;D
OdpowiedzUsuńRossmann napadł? ^_^
Usuńnie wiem czy się skuszę, wątpię. ewentualnie na masło, ciekawie wygląda:)
OdpowiedzUsuńSkuś się i powiedz mi, czy dobrze pachnie. ;)
Usuńmoja reakcja: meh
OdpowiedzUsuńA tyle się człowiek napisał... ;P
Usuńale czytalo sie wysmienicie. teraz wiem po prostu, ze takie platki nie dla mnie :]
UsuńNo wiem, wiem, że nie o to chodzi. :) Dla mnie też nie.
UsuńJa bym wolała, żeby znowu rzucili coś z Suhady :)
OdpowiedzUsuńO to to!
UsuńPierwszy raz coś takiego widzę ale jakoś nie zainteresowały mnie te płatki.Niestety do Lidla mam daleko ale może coś mi wpadnie w oko z gazetki i się przejadę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba nie jest aż tak atrakcyjnie, ale sprawdź, może warto będzie zrobić wycieczkę po coś innego, niekoniecznie kosmetycznego. Ja lubię niektóre produkty z Lidla. :)
UsuńSłomiś :-)
OdpowiedzUsuńDzollsik.
Usuńmam 2 takie płatki z drobinkami śjakimiś z jakiejś próbki z gazety chyba, ale coś nie mogę się za nie zabrać i tak sobie leżą samotnie :P a mam je już z rok, a może 2 :D te namaczane już zawsze kojarzyły mi się z takimi co to sobie nie do końca poradzą.. miałam rację.. ha! :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, może te Twoje to w ogóle na wiórek wyschły...
Usuńkupiłam w rossmanie już chyba rok temu chusteczki peelingujące i też są mocno drapiące;/ to była ostatnia przygoda z tego typu ścierakami...
OdpowiedzUsuńBrrr...
UsuńNaaaat. Nie dla mnie to. Wolę się peelingować (St.Ives ['] ).
OdpowiedzUsuńTaaaaaak!
UsuńTak #2, teraz bym spilingowała z siebie wszystko, w szczególności jeśli o twarz chodzi.
UsuńNie podoba mi się ten pomysł, masz bardzo ładną twarz, zostaw ją sobie.
UsuńOkej, poza powiekami wszystko już doszło do siebie więc tak, też mogę ją wmiaręlubić. Pilingi kwasy nawilżanie, pilingi kwasy nawilżanie, chucham i dmucham!
Usuńu mnie przydałby się akurat peeling o mocy szlifierki, ale do stóp, nie twarzy. Choć trzeba przyznać, że płatki wyglądają, hmm... apetycznie? ;D pełnoziarnisto, i tak dalej.
OdpowiedzUsuńPełnoziarnista tortilla. :)
Usuńja do demakijażu stosuje już tylko GLOV, niestety pozostałe opcje mnie zawsze podrażniają... :/
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, musiałam wygooglować. Ale przypomniało mi się, że już o tym czytałam. Jak jest z praniem tego?
Usuń59 years old Help Desk Operator Danielle Ruddiman, hailing from McBride enjoys watching movies like "Whisperers, The" and Slacklining. Took a trip to Three Parallel Rivers of Yunnan Protected Areas and drives a Maserati 450S Prototype. zobacz tutaj teraz
OdpowiedzUsuń