Nierzadko bywa tak, że kolor, który kładę na paznokcie, jest zupełnie przypadkowy. Dopiero potem otwieram szafę i zastanawiam się nad ciuchem (o ile w ogóle mam melodię na takie rozkminy).
Tym razem było inaczej.
Świadomy wybór. |
Najpierw ubzdurałam sobie bordową bluzkę na wyjście. Brnąc dalej w to bzduranie, umyśliłam jej towarzystwo w postaci ciemnozielonego lakieru. Padło na Watermelon BarryM z serii Gelly Hi-Shine, przy czym pamiętajmy, że gelly jedynie brzmi jak jelly - na tym podobieństwa się kończą. Różnica nieznaczna, acz przyznacie, że żele i żelki to jednak całkiem inna historia. "Arbuz" kryje dość dobrze, na upartego już po pierwszej warstwie, więc z tym drugim nie ma nic wspólnego. (Tutaj apel: jeżeli znacie jakieś fajne lakiery z wykończeniem żelkowym, krzyczcie do mnie o nich w komentarzach, ładnie proszę!). Czy natomiast ma coś wspólnego z żelami, a precyzyjniej rzecz ujmując, czy błyszczy się jak one (to hi-shine or not to hi-shine?). Tego nie wiem: używam topów przyspieszających wysuszanie.
Na zdjęciu dwie warstwy arbuza na odżywce, przykryte topem Sally Hansen Insta-Dri. |
Watermelon to prosta, ale nie wiem, czy trafna nazwa. Arbuzy owszem są ciemnozielone, jeżeli patrzeć po zewnętrzu, ale jednak chyba mniej niebieskie. Tutaj kolor jest głęboki, nieznacznie doprawiony czymś morskim, choć na pewno mniej niebieski niż Blackberry z tej samej kolekcji. Moim zdaniem elegancki. Może być ciekawszą wersją czerni.
Zjadłabym arbuza już. |
Nie mam zastrzeżeń do pędzelka, konsystencja póki co też wydaje się w porządku. Producent zaleca zastosowanie bazy, i ja się pod to zalecenie podpinam, bo coś czuję po kościach, że może odbarwiać płytkę. Przy zmywaniu unikajmy tarcia, bo zamiast czystych paznokci zrobimy sobie zieloną katastrofę.
Cena? Swój kupiłam za 20,90 zł w Minti Shop, ale są też dostępne tutaj za 20,80 zł. Chyba jeden z droższych lakierów w mojej kolekcji, taka prawda, że jednak przeważają w niej taniochy.
Właśnie widzę, że w Minti Shop jest promocja. Uwaga, lakier kosztuje po zniżce: 19,86 zł!!!
...
Proszę, drogie Minti, nie rozśmieszajcie mnie.
Zbliżenie takie. |
Lakier nosiłam przez trzy dni. Dopiero drugiego dodałam starożytne flejki Golden Rose - Scale Effect 14.
I weź tu przebolej, babo, że po magicznej serii łusek w salonach pozostały co najwyżej wzorniki...
I weź tu przebolej, babo, że po magicznej serii łusek w salonach pozostały co najwyżej wzorniki...
Echu.
A poniżej przypominam makijaż, który zmalowałam właśnie z okazji tego lakieru.
Nawet "inspirująca" bluzka się załapała!
Więcej zobaczycie tutaj.
Jak zwykle dołączam buziaki, Słom. |
Ładny, ale rzeczywiście arbuz z niego średni. :DDD
OdpowiedzUsuńTrochę arbuz, trochę nie. Jestem w stanie dać mu się przekonać, że jest arbuzem :D
UsuńW swojej kolekcji mam jeden lakier tej marki.
OdpowiedzUsuńI całkiem niedawno o nim pisałam.
Jestem zachwycona jego jakością i trwałością.
To nie pierwsza pozytywna opinia, którą widzę :D
UsuńPromocja na maxa, tylko brać :) nazwa faktycznie mało trafiona, ale lakier dość ciekawy jest.
OdpowiedzUsuńSpać nie mogłam, bo myślałam, ile to ja sobie rzeczy pozamawiam, skoro taka okazja!
Usuńa mnie kojarzy się ze skórką arbuza!
OdpowiedzUsuńja mam zawsze rozkminy ciuchowo-lakierowe :)
To zielone, tamto zielone... ;D
UsuńWzdycham za Scale Effect i jestem zazdrosna... Co do koloru laksa to ma mi się podobać ale nie musi mieć nazwy adekwatnej do rzeczywistości ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa bardzo rozkmina mnie naszła po przeczytaniu Twego komentarza. Jasne, że w pierwszej kolejności ma się podobać, ale też wyobrażam sobie, że ktoś mógłby poczuć się wprowadzony w błąd.
UsuńNo i przyznaję bez bicia, że zdarza mi się kupować lakiery, bo nazwa dobra...
Proszę nie bądź zazdrosna. To tylko lakier ;)
Będę bo wszystkie mają chociaż po jednym tylko ja się nie załapałam ;D
UsuńMyślę, że poza prawdziwymi lakieromaniaczkami żadna inna dziewczyna nawet nie patrzy na nazwę jaką nosi lakier tylko właśnie na kolor. Chociaż nie oszukujmy się, że nazwa zawsze wygląda lepiej niż bezpłciowy numerek ;]
To przypadek sprawił, że je jeszcze dorwałam, takie zakurzone, zapomniane. Uratowałam je!
UsuńNo tak, to jest to spaczenie. :) Uwielbiam, gdy producenci nadają nazwy, bo dzięki temu lepiej pamiętam! Poza tym to pobudza wyobraźnię.
ależ pięknie wygląda z tymi flejkami.
OdpowiedzUsuńhe he, megapromocja :D
Mniam, prawda? Smaczny arbuz.
Usuń"Starożytne flejki Golden Rose" :) - uśmiechnęłam się szeroko :D Szkoda, że firma je wycofała, oj szkoda....
OdpowiedzUsuńSama za to pocieszam się flejkami z innych firm i GR może się ... no... ich strata.
Przyglądałam się tej sztuce intensywnie, krążyłam wokół standu, ale finalnie jakoś nie zapragnęłam go mieć. A co do nazwy, to chyba wzorowali się na jednej z odmian, która ma właśnie taki kolor skórki :)
Wpatruję się w Twoje pazurki :)))
Tak, szkoda, że wycofała, zanim w ogóle zdążyłam się pokapować, co to flejki... Dwie ostatnie sztuki znalazłam przez przypadek w sklepie połączonym z salonem fryzjerskim (dziś już zlikwidowany). Radocha nieprzeciętna, chociaż stare i przeterminowane. A trzeciego to nie wiem, skąd mam.
UsuńKurczę, chciałabym móc popatrzeć na BarryM na żywo, bo kilka kolorów jeszcze mnie kusi, ale powstrzymuję się, bo podejrzewam, że zdublowałabym to, co już mam. Watermelona muszę porównać jeszcze z tym "jacobsem kronungiem" z MeMeMe, który mam od Ciebie.
Na początku pomyślałam: no rzeczywiście arbuz. Ale potem popatrzyłam na arbuzy w sklepie i pomyślałam: jednak nie arbuz. Tak czy siak, zjadłabym.
Idę popatrzeć na Twoje :)
Mam ten lakier i bardzo go lubię :) U Ciebie wygląda pięknie. Z błyskotkami GR po prostu cudownie :) A promocje w Minti są dość zabawne :D
OdpowiedzUsuńI co? I co? Widzisz na swoim monitorze podobny kolor jak w butelce?
UsuńNa promocje w Minti odzywa się we mnie klasyczne r u fuckin kiddin me?
Odcień bardzo poważny, ale za to elegancki. Idealny na specjalne wyjścia. Pozdrawiam, Jo Novi.
OdpowiedzUsuńI świetna baza pod błyskotki! :)
Usuńdo arbuza mu troche daleko XD ale kolor nie powiem piekny, chyba jeszcze takiego nie posiadam:) 20 zl za lakier to ciut duzo:) mój najdroższy kosztował chyba ok 13 zł:)) na takich ciemnych kolorach fajnie wyglądają kolorowe toppery:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że spokojnie można znaleźć tańszy zamiennik dla tego koloru. :)
UsuńAle wspaniały, mroczny i tajemniczy kolorek ;) PODOBA MI SIE!!!!!!
OdpowiedzUsuńCieszymy się! :D
UsuńPromocja a'la drogerie Natura xD
OdpowiedzUsuńA co do samego lakieru (taaaa, zawsze myślę na raty :x) to mi on wygląda na dżins, a nie na arbuza. No chyba, że od zeszłego lata pojawiła się jakaś nieznana mi wcześniej niebieska mutacja mojego ukochanego owocu na świecie :>
UsuńFaktycznie. W Naturze to nawet promocje bez promocji bywały, uch.
UsuńJeśli widzisz tam dżins, to któraś z nas ma źle ustawione kolory w monitorze. Chyba że chodzi Ci o jakiś zielony dżins. W Cubusie kiedyś sprzedawali spodnie w podobnym odcieniu. Ale rurki były, to nie dla mnie.
Ja mam nowy, to Twoja wina :D
Usuńtrudny ten lakier, ale piękny:)
OdpowiedzUsuńTrudny bo ciemny?
UsuńMnie się kolor arbuzowy zawsze bardziej kojarzył z wnętrzem, a nie zewnętrzem ;) Ale w sumie czemu nie. Ale powiem Ci że te flake'i z GR po prostu ukradły cały show. Czemu te ćmoki musiały go wycofać, no czemu?!?!?!
OdpowiedzUsuńMoże nie schodziły. Czy ktoś sięga po flaki oprócz blagierek i wizażystek?
Usuńfajny efekt ;D
OdpowiedzUsuńSi! :D
UsuńUf. Dobrze, że nie 3<
OdpowiedzUsuń;)
och ach flejki
OdpowiedzUsuńTak, tak, rozkosz!
UsuńTeż mam problemy z zielonymi lakierami, całkowicie barwią mi płytkę choćbym nie wiadomo jak je zmywała, z odbarwieniami po jednym takim 2 tygodnie się borykałam :( Flejki super!
OdpowiedzUsuńA kładziesz pod spód jakąś bazę?
Usuń