Zapinamy pasy i jedziemy dalej.
CZĘŚĆ II: Pielęgnacja skóry i włosów
Kogoś brakuje... kogo? |
5. Krem do stóp na zrogowacenia (Neutrogena)
50 ml / 12,99 (promocja)
50 ml / 12,99 (promocja)
Mam sentyment do Neutrogeny, bo jeden z jej kremów do rąk uratował kiedyś moje łapska przed kompletnym rozkładem (trzymam się truposzowatej stylistyki z poprzedniego wpisu, w końcu to kontynuacja). Ale widoczny powyżej krem do stóp nie wzbudził mojego zachwytu. Nie płakałam, kiedy się kończył. Od tamtego czasu minął jednak miesiąc, a ja – wstyd się przyznać – trochę zapuściłam swoje platfusy. Niczym nie smarowałam i teraz mam sporo do nadrobienia. Wniosek: lepszy taki krem niż nic. Zainteresowanym powiem, że na drugim miejscu w składzie ma mocznik (to chyba dobrze?), ale na trzecim olej parafinowy (nie panikujmy, to „tylko” stopy).
6. Szampon o zapachu piżma i migdałów (Sephora)
200 ml / ? (prezent)
Tak, prezent. W dodatku gwiazdkowy. Ale mówimy tutaj o Bożym Narodzeniu 2010 – wspominałam przecież, że trzymam rękę na pulsie. Zużywałam go długo, bośmy się nie dopasowali. Owszem, za zapachem polazłabym wszędzie, jako że piękny i w dodatku długo utrzymuje się na włosach, jeśli nie widziały suszarki. Tyle że ja rzadko kiedy zostawiam włosy do samoistnego odparowania, więc mnie ten plus nie urządza. Dodam jeszcze, że nie robił niczego szczególnego, oprócz szopy.
7. Creme de douche, czyli krem pod prysznic monoi tiare (Sephora)
50 ml / ? (prezent)
50 ml / ? (prezent)
Na zdjęciu brak, bo Kogoś swędziały łapska i puste opakowanie powędrowało do kosza bez mojej zgody. Jeśli chodzi o prysznicowe mazidła, to nie mam wygórowanych wymagań. Muszą dostarczać mi przyjemnych doznań zapachowych. Ten dostarczał. Le super, ale podejrzewam, że niestety le drogo. Jak to w syforze.
8. Lait corps hydratant, czyli nawilżające mleczko do ciała monoi tiare (Sephora)
50 ml / ? (prezent)
Odnoszę wrażenie – i zapewne nie jest ono mylne – że syfora skupia się (ach, gra słów) głównie (nioh, nioh!) na zapachu. Nic dziwnego, w końcu to perfumeria. Ładny zapaszek, który zostaje z nami na dłużej, jest okej, ale czasami chciałoby się czegoś więcej. Dlatego specyfik czekał na specjalne okazje: żel plus mleczko i Słomka cała jak gardenia wymacerowana w kokosie. Mniam! Miło dostawać takie pachnące prezenty.
9. Balsam do ust (???)
??? / ??? (?!)
Widzicie ten różowy słoiczek? Zabijcie mnie, nie wiem, co to jest. To znaczy pamiętam, że jakieś mazidło do ust, ale wszystkie napisy szlag trafił, więc nie jestem w stanie stwierdzić, kto wyprodukował zawartość. Tajemniczy balsam naprawdę długo zalegał w moich zbiorach. W końcu stwierdziłam, że najwyższy czas albo wyrzucić, albo zużyć. Posmarowałam raz – nie zrobił mi krzywdy. Posmarowałam drugi – okej, gościu, zostajesz i będziesz mi służył do wieczornego pielęgnowania. Tłustawy, trochę kamforowy, jakoś sobie radził z moimi spierzchniętymi wargami. Nie wiem, czy kupiłabym ponownie, ale miło byłoby wiedzieć, czego używałam. Pomożecie?
Baju i baj |
10. Ekspresowy tonik do demakijażu z „efektem lotosu” – z wyciągiem z lotosu i bławatka oraz mleczkiem owsianym (Faberlic)
150 ml / 12,90 (promocja)
150 ml / 12,90 (promocja)
Płyn dwufazowy, który powracał do mojej kosmetyczki jak bumerang. Obie części równomiernie się mieszały, tonik nie pozostawiał tłustej warstwy, nie podrażniał oczu i był moim zdaniem zupełnie przyzwoity. Teraz przerzuciłam się na micela Bourjois, bo jest trochę większy i równie dobrze się spisuje. To że tonik zniknął z oferty nie ma nic do rzeczy. Serio.
11. Odświeżający lotion regulujący wydzielanie sebum (Faberlic)
150 ml / ok. 13 zł
Jeśli dobrze pamiętam, to dostałam go w spadku po Rodzicielce, bo za bardzo ją wysuszał. Dla mnie był w porządku, lubię takie odświeżenie, ale jeśli faktycznie zniknął z katalogu (tak, on też!), to nie będę za nim łez wylewać.
Dobra, ze zużyciami na razie stopujemy. Mam przesyt, więc jako pan i władca tego bloga odraczam styczniowe denko. Potrzebuję koloru!
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie że Sephora jeśli chodzi o te pierdoły do ciała to postawiła tylko na zapach i na to żeby tych zapachów było jak najwięcej. Choć raz miałam balsam z drobinkami, który nawet pozytywnie nawilżał ;)
Lady, dzięki :)
UsuńNawilżał? Niemożliwe... coś im się musiało pomylić ;)
niewatpliwie :D teraz chyba go już nawet nie ma, więc naprawili swój błąd ;)
UsuńŁadnieeeeeee. Byłam ciekawa, czym jest to różowe, ale widać się nie dowiem :)
OdpowiedzUsuńZoila, ja nadal jestem ciekawa... Może jeszcze ktoś nas oświeci.
Usuńhm, chyba nigdy nie miałam nic z sephorowej pielęgnacji
OdpowiedzUsuńpewnie przez kilka bubli z kolorówki się zniechęciłam :D
Simply, ja sama raczej też bym się nie skusiła. Wydaje mi się, że kolorówka jest jednak lepsza od pielęgnacji. Ale to tylko takie moje przypuszczenia.
UsuńNoo niezłe zużycia:) Ja tez sie chyba bede dzis chwalic pustymi denkami:D
OdpowiedzUsuńKleo, o widzę, że już są. Idę obadać :)
UsuńZostałaś tagowana :) Zapraszam do zabawy :) http://katalina-sugarspice.blogspot.com/2012/02/tag-nigdy-nie-wychodze-z-domu-bez.html
OdpowiedzUsuńKat, to się nie powinno nazywać "nigdy nie wychodzę z domu bez", tylko raczej "nigdy nie wygrzebię się spod sterty tagów". :P
Usuń