Chodzą słuchy, że Blush by 3, czyli szalone róże Sleeka pakowane po trzy sztuki, są już dostępne w polskich sklepach internetowych. To może pochwalę się swoim zestawem, z którym Simply przyleciała do mnie ponad 2 tygodnie temu.
Aż trzy róże? Nie trzeba było... Gdzie mój wazon? |
Sleek wypuścił 5 takich zestawów. Wybór - po części spontaniczny, po części podświadomie przemyślany, bo przecież widziałam foty i miałam okazję pomacać to i owo, jeszcze zanim Simply zadzwoniła prosto ze sklepu - padł na 366 Pink Sprint. Słomka musi się ożywić!
Tylko bez palpitacji proszę...
Łolaboga! |
W Pink Sprincie jest 20 gramów (różowego) różu.
A teraz podzielcie to sobie na trzy i wytłumaczcie mi, jak oni to zrobili.
Mamy zatem:
Pink Parfait |
Pink Ice |
Pinktini (urocza nazwa) |
Dwa skrajne róże, Pink Parfait oraz Pinktini (urocza nazwa), są ciemniejsze i zdecydowanie mniej żarówiaste niż ten pośrodku, Pink Ice.
To musiało być tak: Pink Parfait leżał chyba trochę za blisko buraka, przez co Pinktini (urocza nazwa) aż się zgasił. A Pink Ice? Pink Ice myśli, że zachował zimną krew, ale tak naprawdę oszalał.
I w tym właśnie jest ambaras, że ta trójka chciała naraz. |
Wszystkie są matowe, choć czasem wydaje mi się, że coś się w nich mieni (moje omamy?). Zauważyłam, że różnią się też pigmentacją, co nawet widać na zdjęciach. Buraczkowy Pink Parfait jest napakowany najbardziej, a zgaszony Pinktini (tak, tak, urocza jest) najsłabiej. Tylko nie zrozumcie mnie źle - słabe napakowanie także jest powalające. W końcu to Sleek.
Różowe trio. |
Pink Parfait ma też nieco inną konsystencję, jest najbardziej kruchy.
Intensywnie. |
Powiecie, że oszalałam. Ale ja myślę, że wybrałam dobrze. Racja, mogłam zdecydować się na bezpieczniejszy zestaw - na Lace, który zapewne okaże się bestsellerem, zresztą słusznie, bo jest naprawdę piękny, jednak jako babsko z lekka krnąbrne i przewrotne umyśliłam sobie coś zupełnie innego. Bynajmniej nie żałuję.
Jeszcze raz: burak, szalony i zgaszony. |
Jest jeden banał, który bardzo chcę teraz powiedzieć: ze wściekle napigmentowanymi kosmetykami trzeba umieć się obchodzić. Raczej odradzałabym zaczynanie przygody z różami od spotkania z Pink Sprint. W ogóle odradzam ten tytułowy sprint. Bądźmy spokojne, delikatne, stopniujmy. O tym zresztą wspomina sam producent:
The Blush by "3" palette has been formulated with intense pigment, yet the shades can be layered, in order to achieve the required intesnity.
I tego się trzymajmy, a wówczas nikomu nie stanie się matrioszka.
Ja łapię za pędzel (albo Hakuro H13 albo Maestro 155 - żaden z nich nie oczarował mnie przesadnie, ale są na tyle dobre, że nie odczuwam potrzeby zaopatrywać się w coś nowego), równomiernie i delikatnie "obtaczam" go w różu, strzepuje, nakładam. Jakoś sobie radzę.
Aby nie być goł(osłown)ą:
Róż mam tylko na jednym policzku. Zgaduj zgadula... |
Dziś użyłam buraka Pink Parfait.
Podpowiedź. |
A na koniec już w pełnym rynsztunku:
Z włosem na środku twarzy. Pół biedy, bo nie z wąsem. |
Tyle mojego gadania. Pamiętajcie, że dopiero zaczynam oswajać ten różowy trójkącik.
Aha, ceny!
Róże są już dostępne na przykład w Alledrogerii (45 zł) oraz w Minti Shop (46,90 zł).
Ważne przez 2 lata od otwarcia. Albo i dłużej...
Planujecie oswajanie? A może już coś oswoiłyście?
Opowiedzcie mi o trudnej kolorówce!
Bebechy. |
CHCĘ GO! <3 Ta trójka jest przepiękna! :) Na początku myślałam, że skuszę się na Lace, ale chyba on dla mnie trochę za ciepły i chyba za dużo podobnych już mam, a to by było COŚ! :) COŚ PIĘKNEGO! :)
OdpowiedzUsuńKarotko, ja właśnie doszłam do podobnego wniosku. Podobne już mam, chciałam czegoś innego, ale nadal do mnie pasującego.
UsuńPrzemyśl to dobrze, są naprawdę szaleńczo napigmentowane.
Świetny jest ten pomysł potrójnych róży :)Ale akurat ten zestaw do mnie nie przemawia - zbyt intensywny :) Tobie pasuje bardzo ;)
OdpowiedzUsuńBasiu, ufff, już myślałam, że będziesz chciała mi zwinąć ;)
UsuńKolory nie moje, ale pigmentacja - rewelacja :D
OdpowiedzUsuńKaro, pigmentacja to jakiś obłęd.
UsuńOooo takkkk:) kolory moje az za bardzo:P swietne:)
OdpowiedzUsuńja juz wiem ze moje bedzie Flame, Pumpkin i Sugar:P uwielbiam takie kolory:)
UsuńNo, no, ale będzie rozpusta :)
UsuńEfekt na Twojej buzi - cudny! Ale jak patrze na ten szalony pigment, to od razu przypominam sobie równie napigemntowany róż z Inglota, który przy makijażu doprowadzał mnie do szału, bo trzeba było obchodzić się z nim jak z jajkiem ;) Za to wspomniane przez Ciebie Lace najpewniej kupię jak pojawi się w naszych sklepach :)
OdpowiedzUsuńKatalino, już się pojawił.
UsuńJak mnie zdenerwuje, to go oddam. Na razie zadowolonam :)
Ten, który zgasł, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZoila, przyznaję, że mnie też.
UsuńNo powiem Ci, ze się początkowo przestraszyłam i pomyślałam, że Tobie nie będzie pasować, a tu zdjęcia pokazują jak okrutnie się myliłam! Genialnie się prezentujesz w tym kolorku! Zupełnie inna buźka! Ta sama, ale inna ;) Żywsza. O!
OdpowiedzUsuńJamapi, dziękuję. Jakiś wewnętrzny głos (wątpię, żeby to był rozsądek...) podpowiedział mi, że te kolory to jest to.
UsuńO podła, wybrałaś akurat ten trójkącik, który mi się marzył, kiedy po raz pierwszy widziałam zwiastun u Stri bodajże. Najpiękniejszy *,*
OdpowiedzUsuńI buzia śliczna.
Cholera, przez pewnych pracodawców muszę przełożyć na kiedy indziej część zakupów i nie mogę się zdecydować, co wybrać :[[[
Usuń...a tu jeszcze trójkącik doszedł.
Zajączku, o ja podła!
UsuńGrrr! Zleceniodawcy srawcy. Chociaż spójrz na plus: teraz masz więcej czasu na podjęcie decyzji :)
Właśnie, przynajmniej jest czas na decyzję :)
Usuńśliczne te róże =) to ten zestaw najbardziej do mnie przemówił po pierwszych swatchach wyszukanych w sieci i powiedział "chcesz mnie!"
OdpowiedzUsuńHazel Eyed, no proszę, a myślałam, że nie znajdę więcej amatorek sprintu :)
UsuńNawet nie wiesz jak mnie ucieszyłaś tym postem! Wczoraj oglądałam wszystkie wersje. Z tej Twojej podobają mi się boczne róże, poza tym wpadł mi w oko Sugar i - dzięki Tobie - Lace. Na razie tylko się do nich ślinię, chcę mamie sprezentować większe pudło kosmetyczne na święta, niech się teraz role odwrócą :>
OdpowiedzUsuńPS. Podziwiam wstrzemięźliwość w pacaniu się tym różem, ja bym nie mogła się powstrzymać od wydobycia z niego jego prawiemaksimum, a później nie mogłabym na siebie patrzeć. XD
UsuńJeżu, nie podsuwaj mi pomysłów.
UsuńŻałuję, że go nie miałam przed Halloween.
Jeszcze Andrzejki, Sylwester, Karnawał, kolejne Halloween... Zawsze możesz też robić za Mikołajkę!
UsuńZaprawioną Mikołajkę!
UsuńAlbo Rrrrreniferrrra!
UsuńChociaż ta rola jest odgórnie obsadzona przez mojego R. :D Ale możecie truchtać ramię w ramię :D
Całkiem niezła cena moim zdaniem jak za taki trójkącik :)
OdpowiedzUsuńBasiu, okazja prawie że XD
UsuńJak zobaczyłam kolorki to sie przestraszyłam , ale u Ciebie wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńToniu, troszkę w nich demon siedzi, ale pognałam go miotłą.
UsuńDziękuję!
Prześlicznie wyglądasz z tej strony, z której masz buraka! Z drugiej zresztą też, tylko trochę mniej ;) A tak serio serio, to świetny trójkącik. Narobiłaś mi apetytu :)
OdpowiedzUsuńBumtarabum, na buraki? :D
UsuńDzięki!
Nie, choć buraki uwielbiam, zwłaszcza te z barszczu albo zasmażane na maśle :D
UsuńNo proszę, zasmażane na maśle... hmm.
Usuńdla mnie też zbyt intensywny, wolę szybkie bohomazy :) ale Tobie się udało oswoić kolor:) a tak po za różem to oczyska masz bosko umalowane
OdpowiedzUsuńBogusiu, jak mi tak będziesz komplementy prawić, to przestanę różu potrzebować :)
UsuńLepiej mi powiedz, co powinnam poprawić. ;P
a-mazing
OdpowiedzUsuńNo, w pytkę są.
UsuńPodoba mi się ten zgaszony róż :)
OdpowiedzUsuńAnne-mademoiselle, to jest na dwie. A nie, już trzy :) Trójkącik!
Usuńmi li i jedynie lace się podoba :] bardzo się podoba, ale mam tyle różów... może kiedyś :) jednakowoż pan buraczek na Twoim licu prezentuje się bardzo przyjemnie! super, że paletka przypadła Ci do gustu :D
OdpowiedzUsuńSimply, :* jeszcze raz dziękuję.
Usuńmy pleasure my dear :*
Usuńja nie stosuje róży chyba że do zdjec. mam naturalne rumieńce. wole bronzery:))
OdpowiedzUsuńNo cóż mogę powiedzieć - jeden kosmetyk mniej.
UsuńPięknie wyglądasz z tym buraczkiem! Przepięknie, pasują do Ciebie takie kolory, bardzo.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na to trio, też mam jasną cerę i pasują mi szalone róże... :)
Dziękuję, Lauro.
UsuńTo może czas zaszaleć? :)
kolory zdecydowanie za mocne jak dla mnie, ale pigmentację mają genialną.
OdpowiedzUsuńMarto, tak, genialną i przeklętą zarazem.
UsuńFajne, chociaż na pierwszy rzut oka bardzo intensywne :)
OdpowiedzUsuńMojito, na pierwszy, drugi i trzeci.
UsuńTutaj trzeba lekkiej ręki.
Na górze Twojej wypowiedzi jest jak w Radzie Ministrów ;]
OdpowiedzUsuńPinktini mnie oczarował, reszta jest jak dla mnie zbyt odważna ;)
OdpowiedzUsuńEv, Pinktini jest na razie moim ulubieńcem.
UsuńNa pierwszy rzut oka zbyt intensywne :)
OdpowiedzUsuńale na twarzy prezentuje się ok :)
Blondii, uff.
UsuńDziko i drapieżnie, ale ty jesteś mistrzem w tresowaniu:) świetne się wyszedł w makijażu...jak to się mówi?...nie taki róż straszny jak juz go namalują
OdpowiedzUsuń.:P narobiłaś ochoty na zakupy kosmetyczne :D
Maogoshia, "nie taki róż straszny..." - powinnam tak zatytułować ten wpis.
UsuńDzięki za miłe słowa.
I wybacz! ;)
Wooow, ale kolory:) Kusi mnie jeden zestaw:)
OdpowiedzUsuńKarola, a który który?
UsuńAle super :) Dzisiaj dobie zobaczyłam te róże i już o nich marzę :)
OdpowiedzUsuńBella, oj uważaj, bo jeszcze się spełni ;)
UsuńBuraczkowy zdobył moje serce ^^
OdpowiedzUsuńMalowana Lalo, moim faworytem jest zgaszony, ale burak też daję radę. Na szaleńca na razie brak mi pomysłu.
UsuńNa szaleńca też by mi brakło. Chyba że w charakterze cienia do powiek...
UsuńO, czekaj, to jest myśl.
UsuńCzaiłam się i czaiłam na nie, a teraz jakoś mi przeszło :P
OdpowiedzUsuńGreatdee, rany, jak ja lubię, jak mi tak czasem coś przejdzie, zanim kupię... :)
Usuńkolory nietypowe, ale piękne. Jestem zaskoczona jaki subtelny (ale widoczny) efekt uzyskałaś na policzkach, idealnie! :)
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję. :*
UsuńDigg, widok Twojego komentarza z rana też poprawił mi humor :)
OdpowiedzUsuńZając, o tym, jak Ty mi poprawiasz humor, nie będę nawet pisać XD
Hm, ciekawe, co by wyszło z połączenia buraka, zgaszonego i szalonego. Hm, hm.
OdpowiedzUsuńPanna zachłanna :)
ale intensywne kolory, super! Zostałas przez mnie otagowana ;)
OdpowiedzUsuńVanilio, dzięki, nawet już odpowiedziałam :D
UsuńA ja mam Pumpkin, który początkowo też trochę straszy a w rezultacie jest całkiem niezły :) Pinktini brzmi rzeczywiście uroczo :)
OdpowiedzUsuńBellitko, niezły ten Pumkin. Zwłaszcza P Pie i Squash.
UsuńŁadniutkie są! Bardzo mnie ciekawiło, jak wyglądają na swatchach (tak, mogłam sprawdzić zagraniczne blogi :P).
OdpowiedzUsuńXkeylimex, a tam zagraniczne! Nasze polskie swatche lepsze ;P
UsuńTo się ożywiłaś :) ale w pięknym stylu!
OdpowiedzUsuńMnie przeraziła pigmentacja kiedy dorwałam się do testerów, długo dumałam nawet nad Lace :D
Z jednej strony te kolory bardzo mi się podobają, jednak przy moich obecnych problemach odpadają wrrr
Śliczne lico ♥ i TO spojrzenie, WOW :)
Dziękuję pięknie.
UsuńPigmentacja jest naprawdę taka z grubej rury.
Lace to bardzo ładne zestawienie. Mniam.
alez piekny ten zestaw różów ze Sleeka...mam pare paletek Sleek i wiem,ze albo sie ta firme pokocha,albo po prostu sie z nia pozegna,ja z nia zostalam,czesto po te paletki siegam a teraz z checia przygarnelabym tez serie rozy :) ladnie Cie odswieza kolorek,dodaje takiego zdrowego rumienca,passu :)
OdpowiedzUsuńEmilio, masz dużo racji w tym, co mówisz o sleeku.
UsuńPoza tym cieszę się, że nie tylko ja mam wrażenie, że do mnie ten róż pasuje. :)