Rozbawił mnie ostatnio niefortunnie przycięty wpis na facebooku.
... Na koniec spryskaj lakierem. Powinno wytrzymać do Trzech Króli. |
Gdy kliknęłam w link, który zaprowadził mnie do artykułu, okazało się - na szczęście - że makijaż można zrobić nieco później, bo dzień wcześniej dotyczy przygotowań innego typu.
Uff. |
Żarty żartami, ale przyznaję, że kiedy czeka mnie jakieś większe wyjście, to z reguły stosuję zasadę peeling + maseczka przed (o ile czas nie goni). Celowo pomijam nawilżanie twarzy - po krem sięgam niemalże każdorazowo. Uważam, a nawet wiem, że dobre przygotowanie mojej mieszanej skóry ułatwia późniejszą aplikację i konserwację makijażu.
Rzecz jasna mam swoją ulubioną drużynę bojową złożoną z dwóch radosnych członków. W takich sytuacjach sięgam bowiem po sprawdzone produkty. Nie eksperymentuję i zakładam, że Wy też nie ryzykujecie. To nie jest odpowiednia pora na poszukiwanie genialnych kosmetyków. Chcemy przecież zachować twarz.
Także przygotujmy się odpowiednio. %) |
Po pierwsze peeling.
Najlepiej mechaniczny. W rozdaniu u Youzyczki wygrałam swego czasu miniaturkę (30 ml) morelowego peelingu St. Ives w wersji orzeźwiającej (Invigorating). Przepadłam. Podoba mi się w nim wszystko - począwszy od orzeźwiającego zapachu, poprzez moc ścierania i skończywszy na pobudzonej, wygładzonej skórze. W dodatku jest bardzo wydajny. Kiedy już wycisnę z niego ostatnie ziarenko, to na pewno rozejrzę się za pełnowymiarowym (150 ml) opakowaniem.
Polerka pierwsza klasa. |
Dlaczego on?
Ponieważ dla mnie jest w sam raz. Wiem, że gdy z niego skorzystam, to ani nie będzie tak, jak gdyby nigdy nic, ani też nie skończę z czerwoną twarzą czy wypryskami na drugi dzień.
Morelowy stożek. |
Nie wiem natomiast, jak jest z dostępnością i ceną peelingów St. Ives. Może Wy jesteście lepiej zorientowane? Wydaje się, że kiedyś peeling był powszechnie
dostępny w popularnych drogeriach i marketach, a potem zniknął. Niektórzy mówią, że morelowe peelingi Sorayi są równie fajne, ale tak patrzę po składach i wydaje mi się, że jest w nich więcej śmieci.
Skład peelingu St. Ives. |
Po drugie maseczka.
Mam słabość do glinek, najlepiej zmieszanych z hydrolatem i jakimś olejem. Ale to wymaga czasu, zarówno podczas przygotowania mazi, jak i trzymania na twarzy. Wolę zatem sięgnąć po gotowca. Świetnie służy mi Maseczka z glinką marokańską do twarzy i włosów firmy Yves Rocher.
Widzicie? To już tradycja! |
Dlaczego ona?
Bo działa, i to szybko. Wystarczy 5-10 minut, maska zasycha i można zmywać. Skóra napięta i wygładzona. Lepiej wchłania nałożony potem krem, co jest mile widziane, gdy chcemy dość szybko sięgnąć po podkład.
Maseczka Tradition de Hammam kosztuje 50 złotych za 100 ml. Dość dużo, ale pamiętajmy, że to Yves Rocher, które w moim odczuciu ma zawyżone ceny, żeby potem móc nami sterować za pomocą chwytów marketingowych. Ja swoją maskę kupiłam za 30 zł i muszę się pospieszyć ze zużyciem, bo już 6 miesięcy minęło (przez tyle jest ważna od otwarcia).
Que?! |
I tak właśnie zapoznałam Was z moim zestawem bojowym Ives & Yves. Niewykluczone, że kiedyś znajdę sobie inny, ale póki co nie odczuwam potrzeby zmian. Oczywiście, nadal testuję nowe produkty i mam jeszcze innych faworytów, jednak ci powyżsi na razie pozostaną na stanowiskach.
Ives & Yves |
Czy Wy też macie taki żelazny zestaw na większe wyjścia? Co wchodzi w jego skład?
Aha, prawie bym zapomniała:
bawcie się dobrze.
I dbajcie o siebie (nawzajem).
Całuski,
Słomkens
lepiej po plastikową, tak się ludzie zabijają.
OdpowiedzUsuńa ja sięgam też po taki duet właśnie, Słomka jak Ty wiesz.
spieszę z informacją, że w Superdrugu są ze 4 rodzaje peelingów St. Ives :) jeśli będziesz jakiś chciała, wal jak w dym ;)
OdpowiedzUsuń\^^/
UsuńNie omieszkam.
Mam inny rodzaj peelingu z St. Ives bo wybrałam opcję dla wrażliwców/naczynkowców i jest bajkowy więc w pełni rozumiem Twój zachwyt :D Do tego jest tani jak barszcz :D
OdpowiedzUsuńMaskę z YR uwielbiam od bardzo dawna, w promocji ceny są bardzo przystępne i co ważne, ona robi dobrze mojej skórze :)
Mój żelazny zestaw został wzbogacony o maskę algową z Organique, po prostu rewelacja :)i kilka innych rzeczy więc nadchodzą poważne zmiany.
Hexx, ja też mam ochotę wypróbować innych wersji, czuję, że też będą fajne, a zawsze to jakieś urozmaicenie ;) Stri była tak dobra, że się ze mną podzieliła przeciwtrądzikowym, zobaczymy.
UsuńMaskę algową z Organique już kupiłam i wkrótce wypróbuję. :)
Boję się trochę tej wersji, którą ma Stri bo tam jest kwas salicylowy.
UsuńZachwyciła mnie ta maska, mam w użyciu wersję Blueberry.
Rozumiem.
UsuńA na mnie czeka papaja :)
Gdzie można kupić ten peeling?
OdpowiedzUsuńOto jest pytanie. Widziałam na allegro. Stacjonarnie niestety nie. Tak jak napisałam - kiedyś peeling St.Ives szło dostać nawet w polskiej wersji, a teraz... chyba trzeba kombinować. Chociaż poczekajmy, może jeszcze ktoś nam podpowie. :)
UsuńTeraz niestety nie jest dostępny w PL, ciekawe dlaczego...
UsuńJa tak rzadko wychodzę na wielkie wyjścia, że nie wiem co bym użyła przed takowym...:D
OdpowiedzUsuńMake-up freak, szczerze powiedziawszy - ja też rzadko. Bo ja po ten zestaw sięgam, gdy mam na przykład spotkanie z większą grupą znajomych, jakąś domówkę albo imprezę rodzinną.
UsuńJa kończę na torbie papierowej. Wypchanej odpowiednimi wiktuałami.
OdpowiedzUsuńBuzi, buzi.
słynne ST IVES
OdpowiedzUsuńMhmmm.
Usuńja tam, uzywam peelingu enzymatycznego z perfekty:) i maseczek z avon spa:) tez są drogie ale naprawdę u mnie działają:) przy nich jeszcze nie kombinowali ze składem na szczeście:)
OdpowiedzUsuńNo proszę. Z maseczek avon spa lubię tylko ryż i sake. To znaczy lubiłam, bo w sumie już dawno jej nie robiłam i nie wiem, może coś mi się odmieniło.
UsuńLauro, ooo, ale to był młyn, że wycofują, czy młyn, że tam coś niedobrego w nich i dlatego wycofali? Hmn.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za życzenia. :* I ja też chcę Ci życzyć! Wielu ubogacających doświadczeń w przyszłym roku, dużo zdrowia i miłości. Niech będzie świetnie!
Słomuuś :*
OdpowiedzUsuńWszystkiego wszystkiego najnaj!
Scenką rodzajową z dziką imprezą totalnie zwaliłaś mię z nóg xD
Dziękuję, Zajączku. (Wiesz, gdzie szukać buziaków ;)
UsuńTej prywatki to na pewno nikt nie przeżył XD
ahaha, wiele ludzi chyba kliknelo w ten link widzac taka bazdure ;-)
OdpowiedzUsuńa co do peelingu to ostatnim razem kupilam go podczas wizyty w UK, wiem ze chyba soraya probowala wypuscic na nasz rynek podobnego stwora, ale nie wiem jak sie sprawdza
Marie, patrz, może to nawet celowe było... ;)
UsuńZdania co do Soarayi - jak zwykle - podzielone. Ja chyba zostanę przy St. Ives.
Jeśli mam czas zawsze przed ważnymi wyjściami stosuję maseczkę, koniecznie sprawdzoną :)
OdpowiedzUsuńW Nowym Roku życzę samych słonecznych dni :))
Usuń:* Dziękuję, niech to słońce świeci również Tobie! :)
Usuńużywałam tego peelingu z sorayi i z nim bywa różnie raz mam po nim krostki a raz nie, ale tą maseczkę kocham od pierwszego użycia;p
OdpowiedzUsuńUuu, to brzmi niepokojąco.
UsuńMaseczka grzechu warta, c'nie?
Peeling z Sorayi, a fuj! Ledwo go zmęczyłam :D Drapiący śmierdzioch :D Ja niebawem będę wypróbowywać peeling z łupin orzecha laskowego z zsk, ciekawe jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńYves z kolei zawsze mnie kusi newsletterami, a potem im bardziej się w niego zagłębiam tym bardziej witki opadają :D
O, jestem równie ciekawa jak Ty. :)
UsuńAle opadają od czego konkretnie? Ceny? Składy? A może skomplikowane akcje promocyjne?
Podobno ten z Sorayi to zastępca tego z St Ives. Ja ten drugi mam od Simply i jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPrawda, że fajny?
UsuńMoja współlokatorka ma jeszcze tubę morelowego peelingu od Ives. Rzadko go używa, trzyma od liceum mimo że nie ogarnia jego fenomenu i faktu, że dawno zniknął. Patrzy na mnie z półki i kusi, ale nie lubię używać nie swoich kosmetyków. Tego tam wyżej nigdy jeszcze nie widziałam.
OdpowiedzUsuńPrzez brak moreli i z potrzeby posiadania zdzieraka, używam gruboziarnistego peelingu Perfecty. Z maseczek zielona glinka Dermaglinu od kilku lat, chociaż ostatnio poszukuję czegoś innego. Mam wrażenie że ta przestała na mnie działać i używam jej wyłącznie dla swojego komfortu psychicznego.
No kurdę, leży i się marnuje :[
UsuńZjadłabym morelę. Tylko nie suszoną.
Mocne to pierwsze. BTW. ktoś mi kiedyś przesłał kawałek jakiegoś programu TV, gdzie pewne osoby opowiadały,że robią makijaż raz na kilka dni, śpią w nim i to się trzyma... ;-)
OdpowiedzUsuńUno, jeśli do utrwalenia używały lakieru właśnie, to jestem pewna, że masz na myśli ten sam program, o którym ja myślałam, pisząc tę notkę ;)
Usuń