Zaangażowałam się. Jak bardzo? Tak bardzo, że prawie cały tydzień, nie licząc zielonej czwartkowej odskoczni, mam na paznokciach czerwienie. Rzecz to bardzo dziwna, ponieważ rzadko kiedy wybieram ten kolor do "upiększania" swoich dłoni.
O(u?)palamy się. |
Przy okazji przypominam, o co chodzi w tęczowym przedsięwzięciu:
*Klik* |
Od niedzieli do środy nie była to jednak czerwień standardowa, tylko przytulny burgundzik ze złotymi drobinkami.
Manhattan Lotus Effect Nail Polish 46Q |
Lakier Manhattanu. W swoim zbiorku mam dwa, przytaszczone z Rossmanna i zakupione w cenie promocyjnej (11,99 zł/11ml). Dwa ciemne, eleganckie kolory. Nie są ekstremalnie trwałe, jak twierdzi producent, bo dosyć szybko ścierają się na końcach, ale jak to u mnie zazwyczaj bywa - obeszło się bez odprysków.
Pędzelek nieco sztywny i trochę denerwuje mnie ta spłaszczona nakrętka. Pewnie miało być wygodniej i ciekawiej (okej, przyznaję, że butla nietypowa), ale odniosłam wrażenie, że taki kształt utrudnia manewry, bo nie można swobodnie obracać pyndzla, jeśli wiecie, co mam na myśli. Na szczęście konsystencja lakieru jest na tyle przyjazna, że burngund nie robi nam na skórkach biblijnego potopu i kryje ładnie po dwóch warstwach.
Pędzelek nieco sztywny i trochę denerwuje mnie ta spłaszczona nakrętka. Pewnie miało być wygodniej i ciekawiej (okej, przyznaję, że butla nietypowa), ale odniosłam wrażenie, że taki kształt utrudnia manewry, bo nie można swobodnie obracać pyndzla, jeśli wiecie, co mam na myśli. Na szczęście konsystencja lakieru jest na tyle przyjazna, że burngund nie robi nam na skórkach biblijnego potopu i kryje ładnie po dwóch warstwach.
Nieobrotny pyndzel. |
Wzmacnia paznokcie i roztacza trwały połysk koloru.
WTF?
To sobie popatrzcie, jak on roztacza ten połysk.
W cieniu wygląda trochę brązowo. |
Delikatny pościelowy wzorek gratis. Mogłam pomalować nieco wcześniej, ale pewnie miałam inne ciekawe rzeczy do ogarnięcia przed wskoczeniem do łóżka.
W słońcu błyska drobinkami. |
A potem spróbowałam trochę go ożywić. Wyciągnęłam Catrice 550 Marilyn & Me. To taka oczobijna czerwień z brokatem. Która do mnie nie pasuje. Nie lubię nosić tego lakieru solo, ale uważam, że świetnie można nim odpicować inne kolory. W tej roli spisuje się znakomicie, bo jest przezroczysty. Co tu dużo mówić: Marilyn potrzebuje towarzysza.
Pozdrawiam Was serdecznie tuż przed Świętami.
Życzę wyciszenia i refleksji.
Oraz dużo, dużo miłości.
Z Marylin ten Manhattan nawet mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMarylin na Manhattanie :>
UsuńJak tytuł filmu :D. Tytuł sobie taki powinnaś strzelić :D
UsuńZaraz chyba faktycznie zmienię :>
UsuńPowiem Ci, że odcienie czerwieni plus długie pazury dają bardzo demoniczny efekt :D Cruella de Mon by się takich szponów nie powstydziła ;>
OdpowiedzUsuńA pan Manhattan w buteleczce błyszczy na złoto, czy to też odbicie światła? :D
Wesołych Świąt! :)
Berciuch, i o to chodziło :>
UsuńManhattan pięknie błyszczy. Niestety na paznokciach drobinek ląduje nieco mniej, więc efekt nie jest aż tak spektakularny.
Dziękuję i wzajemnie!
Zawsze nie mogę napatrzeć się na Twoję pazurki ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :**
Alice, pazurkom jest teraz bardzo miło :*
Usuńbardzo podoba mi się połączenie z Marylin :)
OdpowiedzUsuńach, jak fajnie byłoby zobaczyć te pazurki na żywo, a do lipca (przylatuję 3.07 btw) jeszcze dużo czasu...
Simply, mnie też! mnie też!
UsuńAj tam, to bardzo szybko zleci, zobaczysz :)
z Marylin wygląda świetnie, sam niezbyt, szkoda bo w buteleczce ślicznie sie prezentuje
OdpowiedzUsuńLady, a ja lubię :)
UsuńDołączam do grona wielbicielek Marilyn na Manhattanie ;) Z resztą mam Marilyn i też lubię ja nakładać na ciemniejsze "siostry". Fajny efekt - bardzo lubię!!!
OdpowiedzUsuńBTW, czy ja ślepa dotąd byłam, że nie zauważyłam tych wzorków w tle, czy to nowy "nabytek"?
UsuńKat, :D
UsuńMarilyn błyszczy w towarzystwie.
Wzorki były, ale tło miało stonowany kolor, więc może nie rzucały się w oczy. A teraz z racji czerwonego tygodnia postanowiłam zadbać o odpowiedni nastrój. :)
Uff, a już się bałam, że przeterminowane soczewki płatają mi figle ;)
Usuńśliczny kolorek, zwłaszcza w wersji z tymi drobinkami! ale Słomek ma ładne pazurki, to wszystko ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńMarti, Słomek się rumieni. :)
UsuńBardzo ładny duecik.
OdpowiedzUsuńTova1, całkiem udany, nieprawdaż? :)
Usuńja nie ogarniam, jak ludzie są w stanie zapuścić a do tego utrzymać paznokcie w tak rewelacyjnym stanie jak ty. oddaj mi trochę, pliiis.
OdpowiedzUsuńOlgito, chętnie! Właśnie zamierzam spuścić na nie gilotynę. :>
UsuńManhattan wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuńDługie pazurki ach :) Ja swoje musiałam ściąć :(
Fiolko, ja też już muszę, bo zaczynają wyglądać przerażająco.
UsuńHmm myślałam, że Marylin jest bardziej kryjąca. Z jednej strony mnie to martwi, bo podobała mi się perspektywa takiej czerwieni, ale z drugiej strony otwiera to szereg nowych możliwości malowniczych :D
OdpowiedzUsuńTy już chyba byłaś tagowana, ale czuj się ponaglona ;)
http://charlottes-wonderland.blogspot.com/2012/04/tag-reading-is-cool.html
Karotko, owszem, Marilyn jest bardzo, tego tego, przyjacielska. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, czuję się ponaglona. Aż zapiekło.
Marilyn & Me zdecydowanie potrzebuje towarzystwa ALE za to jak cudnie lezy :)))
OdpowiedzUsuńIskrzy sie podstepne i lypie na mnie okiem pelnym pozadania;)))
Hexx, na mnie ostatnio czasy wszystko łypie :D :D
UsuńŁooo, ostatnio czasy, łooo, jakieś nowe zlepki wymyślam.
UsuńPo przejechaniu lakierem Catrice efekt bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBello, to jest nas dwie :) albo i więcej :)
Usuńcatrice sliczny ten lakier
OdpowiedzUsuńMissRebel, owszem :)
UsuńNo i fajna parka Ci wyszła :)
OdpowiedzUsuńHatsu, całkiem przystojna :>
Usuń